Pierwsza miniaturka!
Zapraszam :)
---------------
Zapraszam :)
---------------
Hermiona
Granger skończyła wypełniać ostatni formularz i włożyła go do odpowiedniej
przegródki w biurku. W tych sprawach była pedantką. Od czterech lat była
dyrektorem działu reklamy i promocji w firmie zajmującej się organizacją
przyjęć, bankietów i wesel – Milton’s Family, z siedzibą w Miami. Zdecydowała
się na przeprowadzkę (chociaż ucieczka lepiej pasowałaby do tej sytuacji) do
Miami, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Poprosiła szefową o przeniesienie
i dostała zgodę bez problemu. Była jednym z najlepszych pracowników w firmie,
pracowała w niej od ośmiu lat, rok po przeniesieniu otrzymała awans. Była
najmłodszym dyrektorem w historii firmy. I nie ukrywajmy, najlepszym.
Spojrzała na
zegarek. Dochodziła dziewiętnasta. Za godzinę musi być w domu, niania kończy
dziś wcześniej. Otworzyła kalendarz i przejrzała nadchodzące terminy.
Najbliższy tydzień zapowiadał się wyjątkowo luźny. Jedynie w rubryczce sobota
Hermiona napisała czerwonym markerem WESELE. Uśmiechnęła się na samą myśl. Jej
najlepszy przyjaciel Ron Weasley w sobotę miał powiedzieć sakramentalne „tak” i
spędzić resztę życia z Pansy Parkinson. Przed zaręczynami, które odbyły się
trzy lata temu, Pansy samotnie wychowywała synka, Marcus’a. Biologiczny ojciec
Marcus’a odszedł gdy Pansy zaszła w ciążę. Ron pokochał malca jak własne
dziecko i chyba tym zdobył serce panny Parkinson.
***
- Mama! –
pięcioletnia dziewczynka przytuliła się do Hermiony.
- Cześć,
Kochanie. – panna Granger pocałowała córeczkę w czoło. – Byłaś grzeczna?
- Ona zawsze
jest grzeczna. – Lumen uśmiechnęła się do Hermiony. – Widzimy się jutro.
- Mamuś, chodź
pokażę Ci moje obrazki! Lumen pomogła mi narysować pieska. – Maddie pomachała
Hermionie obrazkiem przed nosem. – Kupisz mi takiego? Proszę!
- Madeline,
rozmawiałyśmy już o piesku. – Hermiona pogłaskała córeczkę po głowie. –
Mieszkamy w mieszkaniu, a piesek potrzebuje dużego ogrodu do biegania.
- To wyczaruj
ogród! Wiem, że umiesz.
- Spryciara z
Ciebie! A wiesz, że w sobotę będziemy w Londynie na weselu wujka Ron’a i cioci
Pansy?
- A ciocia
Ginny też będzie? – Maddie usiadła na kolanach matki.
- Tak. I wujek
Harry. – Hermiona przytuliła córkę. – Kocham Cię, Maddie. Najbardziej na
świecie.
- Też Cię
kocham. Mamuś, a ja też pójdę do Hogwartu?
- Oczywiście,
że tak. Magię masz we krwi.
- A tatuś? Też
był tam? – Hermiona poczuła ukłucie w sercu na wspomnienie o nim.
- Tak, tata
też tam był. – dziewczyna wstała i wzięła córkę na ręce. – Idziemy. Czas spać,
Maddie.
***
Przyjęcie
weselne odbywało się w Norze. Dokładnie tak samo jak Fleur i Bill’a. Wszyscy
goście bawili się w najlepsze. Ron zabawiał towarzyszy coraz to bardziej
wyszukanymi dowcipami. Co jak co, ale poczucie humoru nigdy go nie opuszczało.
Hermiona siedziała przy jednym ze stolików i rozmawiała z przyszłą panią
Potter.
- Mionka,
opowiadaj co u Ciebie. Jak się żyje w słonecznym Miami?
- Biorąc pod
uwagę, że stos papierów na moim biurku jest wyższy ode mnie to cudownie.
- Jak Ty
godzisz pracę z wychowywaniem Maddie? – Ginny upiła łyk drinka przygotowanego
przez Harry’ego.
- Mamy nianię,
Lumen. Ona zajmuje się Madeline, jak ja jestem w pracy. – Gryfonka podparła
głowę ręką.
- Dlaczego nie
powiesz nic Malfoy’owi? – Ginny spojrzała wymownie na przyjaciółkę.
- Ciszej! –
syknęła Hermiona. – Nikt poza Tobą nie zna prawdy. I tak jest lepiej. On też
nie musi wiedzieć. – Hermiona ściszyła głos. – Przyznaję, że spotykaliśmy się
dawno temu ale to skończony rozdział.
- Skończony? Hermiona,
do cholery, on jest ojcem Maddie. To Ty to zakończyłaś jak się dowiedziałaś o
ciąży. Nawet nie wyjaśniłaś mu nic. Uciekłaś.
- A co miałam
zrobić? Powiedzieć mu, że będziemy mieć dziecko? Przecież to skończyło by się
tak samo jak z Pansy. Blaise nie poczuł się jakoś do ojcostwa i ją zostawił.
Oszczędziłam wszystkim przykrości.
- Chyba tylko
sobie. – w głosie panny Weasley było słychać zdenerwowanie.
- Wiesz,
Ginny, nie mam ochoty kontynuować tej rozmowy. Idę się przejść. – Hermiona
wstała i poszła w stronę niewielkiego jeziora, znajdującego się tuż za Norą.
Spojrzała na córkę, która bawiła się z Marcus’em pod czujnym okiem Molly
Weasley. Gryfonka usiadła na brzegu jeziora i spojrzała na spokojną taflę.
Dobrze wiedziała, że Ginny miała rację. I to ją najbardziej denerwowało.
- Co Cię tak
wkurzyło? – usłyszała znajomy głos. Ten głos.
- Cześć,
Draco. – uśmiechnęła się niemrawo. – Skąd wiesz, że jestem zdenerwowana?
- Przecież Cię
znam. – usiadł obok niej. – Zawsze miałaś taką minę jak się na mnie wkurzyłaś.
– spojrzał w jej orzechowe oczy. – Tęskniłem za Tobą.
- Mamusiu, Marcus
ma pieska, takiego jak ja chcę. – do Hermiony i Draco podeszła Maddie.
Brązowooka blondyneczka spojrzała na Malfoy’a. – Cześć, jestem Maddie.
- Hej, a ja
Draco. – chłopak przyjrzał się uważnie dziewczynce. Poczuł dziwne ukłucie w
sercu. Miał wrażenie, że od dawna zna tę małą dziewczynkę. Miała identyczne
oczy jak Hermiona.
- Kochanie,
idź do Marcus’a. Mama zaraz przyjdzie. – dziewczynka spojrzała na pannę Granger
a potem na Draco. I zrobiła coś, czego nikt by się nie spodziewał. Podeszła do
niego i się przytuliła. Malfoy, mimo początkowego zdziwienia, objął
dziewczynkę. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się naprawdę szczęśliwy.
- Hermiona,
ile ona ma lat? – zapytał, gdy dziewczynka odeszła w stronę Marcus’a i Molly.
Panna Granger głośno przełknęła ślinę.
***
Hermiona
siedziała w salonie w swoim mieszkaniu w Miami. Oglądała telewizję a Maddie
siedziała na podłodze przy stoliku i kolorowała obrazki. Na dworze wyjątkowo
padał deszcz. Co było miłą odmianą od panujących zazwyczaj warunków pogodowych.
W końcu się trochę ochłodzi. Panna Granger myślała o ostatnim spotkaniu z
Draco. Nie powiedziała mu, że Madeline to jego córka. Chociaż chyba czegoś
zaczął się domyślać. Wykręciła się słabą wymówką i jeszcze tego samego wieczoru
teleportowała się z córką do Miami. Znowu uciekła.
- Poczekaj,
Kochanie. Ktoś dzwoni do drzwi, mama otworzy.
- Co Ty tu
robisz? – w progu drzwi stał przemoczony Draco, mokre włosy przykleiły mu się
do czoła. Na rękach trzymał szczeniaka bernardyna. – Z psem?
- Moja córka
chciała mieć takiego samego psa jakiego ma Marcus.
Pod Hermioną
ugięły się nogi. Wiedział. Ale skąd?
- Ginny Ci
powiedziała? – nie było sensu dłużej uciekać.
- Szczerze to
nie. Nie chciała mi nic powiedzieć. Liczyłem, że teraz sama się przyznasz.
Hermiona, ona ma pięć lat. Umiem połączyć fakty. Spotykaliśmy się wtedy. Może i
ma kolor Twoich oczu, ale ten błysk mają tylko Malfoy’owie. Mogę wejść?
Hermiona bez
słowa przesunęła się i pozwoliła mu wejść do środka.
- Maddie jest
w salonie.
- Dziękuję. –
Draco bliżej do Hermiony i pocałował ją. – Nigdy nie przestałem Cię kochać.
- I ja Ciebie.
– uśmiechnęła się.
- Chodź do
naszej córki. – wskazał na psa. – Ktoś chce ją poznać.
***
- Kochanie,
masz wszystko? – Hermiona spojrzała czujnym wzorkiem na swoją córkę.
- Mamo,
sprawdziłaś mój kufer trzy razy.
- Ale jeśli…
- Tak, tak. -
Przerwała jej Maddie. – Wyślę list sową.
- Skarbie, daj
już spokój. – Draco podszedł do żony i córki. Na rękach trzymał najmłodszego
członka rodziny Malfoy’ów, dwuletniego Zack’a.
- Dzięki,
tato. – jedenastolatka uśmiechnęła się do ojca. Draco spojrzał z dumą na
Maddie. Sporo po nim odziedziczyła. Zwłaszcza zadziorny charakterek. Jego
ukochana księżniczka nie jest już taka mała i za piętnaście minut jedzie
pierwszy raz do Hogwartu.
- Tylko pisz
często, bo mama będzie gotowa dostać się do Hogwartu. – zażartował Draco. Hermiona
spojrzała na nich piorunującym wzorkiem.
- Tato, nie strasz! – Madeline zaśmiała się szczerze.
– Obiecuję, że będę pisać dwa razy w tygodniu. Kocham was. – dziewczyna
przytuliła się do rodziców. – Zack, opiekuj się Bary’m. To też Twój pies.
Fajna miniaturka :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że dodasz następną :-)
Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Ta miniaturka jest tak.. słodka ♥ Generalnie bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że nie jest ona ostatnia :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Świetna miniaturka, świetne zakończenie, i mam nadzieję, że wstawisz jeszcze kilka takich wspaniałych miniaturek ;D
OdpowiedzUsuńJedno, wielkie O.... <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham tę miniaturkę, jest taka... piękna, urocza, idealna, słodziutka jak jakieś pyszne ciastko z bitą śmietanką, polane soczystą polewą z dodatkiem pysznych owocków <3
To jest takie ... urocze. No i ta niekończąca się miłość Herm i Dracona :P Powiadam ja : Miłość, która przetrwa wszystko :D
Cudowna :3
I już nie mogę doczekać się piątego rozdziału ;)
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i oczywiście duużo weny ! :*
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess
Ale cudo <3 I bez żadnych kłótni, uwielbiam takie miniaturki. Musisz mieć dryg do pisania, naprawdę. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńhttp://hermionadracoocaleni.blogspot.com/
Miniaturka jest piękna, a jak w tle leciała Christina Perri, to po prostu tak mi się.. fajnie zrobiło. ;)Tak cieplutko na sercu ;3
OdpowiedzUsuńWspaniały klimat, wspaniałe teksty, lecę czytać następną ;)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Piekna miniaturka :>
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka, świetne zakończenie <3
OdpowiedzUsuńWENYY!!
Laura.
:* <3
OdpowiedzUsuńPoprawiła mi humor dzisiejszy i to bardzo! Pisz więcej takich miniaturek ale nie zapominaj też o rozdziałach ;*
OdpowiedzUsuńZA*EBISTY BLOG!
OdpowiedzUsuńserio, przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem! Jęsli masz ochotę to możesz wpaśc do mnie ;)
http://dracohermionee.blogspot.com/
ps. jaki to szablon? ;*
Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńJakie słodkie opowiadanie! Tyle miłości! Zawsze na początku na wszystkich blogach czytam krótkie historie żeby poznać styl autora. Ty piszesz prosto, przyjemnie się czyta i nie robisz błędów. Aż się nie mogę doczekać żeby przeczytać kolejne! Tak więc więcej nie piszę, tylko lecę dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!