poniedziałek, 5 sierpnia 2013

MIAMI

Pierwsza miniaturka!
Zapraszam :)

---------------



Hermiona Granger skończyła wypełniać ostatni formularz i włożyła go do odpowiedniej przegródki w biurku. W tych sprawach była pedantką. Od czterech lat była dyrektorem działu reklamy i promocji w firmie zajmującej się organizacją przyjęć, bankietów i wesel – Milton’s Family, z siedzibą w Miami. Zdecydowała się na przeprowadzkę (chociaż ucieczka lepiej pasowałaby do tej sytuacji) do Miami, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Poprosiła szefową o przeniesienie i dostała zgodę bez problemu. Była jednym z najlepszych pracowników w firmie, pracowała w niej od ośmiu lat, rok po przeniesieniu otrzymała awans. Była najmłodszym dyrektorem w historii firmy. I nie ukrywajmy, najlepszym.
Spojrzała na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta. Za godzinę musi być w domu, niania kończy dziś wcześniej. Otworzyła kalendarz i przejrzała nadchodzące terminy. Najbliższy tydzień zapowiadał się wyjątkowo luźny. Jedynie w rubryczce sobota Hermiona napisała czerwonym markerem WESELE. Uśmiechnęła się na samą myśl. Jej najlepszy przyjaciel Ron Weasley w sobotę miał powiedzieć sakramentalne „tak” i spędzić resztę życia z Pansy Parkinson. Przed zaręczynami, które odbyły się trzy lata temu, Pansy samotnie wychowywała synka, Marcus’a. Biologiczny ojciec Marcus’a odszedł gdy Pansy zaszła w ciążę. Ron pokochał malca jak własne dziecko i chyba tym zdobył serce panny Parkinson.

***

- Mama! – pięcioletnia dziewczynka przytuliła się do Hermiony.
- Cześć, Kochanie. – panna Granger pocałowała córeczkę w czoło. – Byłaś grzeczna?
- Ona zawsze jest grzeczna. – Lumen uśmiechnęła się do Hermiony. – Widzimy się jutro.
- Mamuś, chodź pokażę Ci moje obrazki! Lumen pomogła mi narysować pieska. – Maddie pomachała Hermionie obrazkiem przed nosem. – Kupisz mi takiego? Proszę!
- Madeline, rozmawiałyśmy już o piesku. – Hermiona pogłaskała córeczkę po głowie. – Mieszkamy w mieszkaniu, a piesek potrzebuje dużego ogrodu do biegania.
- To wyczaruj ogród! Wiem, że umiesz.
- Spryciara z Ciebie! A wiesz, że w sobotę będziemy w Londynie na weselu wujka Ron’a i cioci Pansy?
- A ciocia Ginny też będzie? – Maddie usiadła na kolanach matki.
- Tak. I wujek Harry. – Hermiona przytuliła córkę. – Kocham Cię, Maddie. Najbardziej na świecie.
- Też Cię kocham. Mamuś, a ja też pójdę do Hogwartu?
- Oczywiście, że tak. Magię masz we krwi.
- A tatuś? Też był tam? – Hermiona poczuła ukłucie w sercu na wspomnienie o nim.
- Tak, tata też tam był. – dziewczyna wstała i wzięła córkę na ręce. – Idziemy. Czas spać, Maddie.
***
Przyjęcie weselne odbywało się w Norze. Dokładnie tak samo jak Fleur i Bill’a. Wszyscy goście bawili się w najlepsze. Ron zabawiał towarzyszy coraz to bardziej wyszukanymi dowcipami. Co jak co, ale poczucie humoru nigdy go nie opuszczało. Hermiona siedziała przy jednym ze stolików i rozmawiała z przyszłą panią Potter.
- Mionka, opowiadaj co u Ciebie. Jak się żyje w słonecznym Miami?
- Biorąc pod uwagę, że stos papierów na moim biurku jest wyższy ode mnie to cudownie.
- Jak Ty godzisz pracę z wychowywaniem Maddie? – Ginny upiła łyk drinka przygotowanego przez Harry’ego.
- Mamy nianię, Lumen. Ona zajmuje się Madeline, jak ja jestem w pracy. – Gryfonka podparła głowę ręką.
- Dlaczego nie powiesz nic Malfoy’owi? – Ginny spojrzała wymownie na przyjaciółkę.
- Ciszej! – syknęła Hermiona. – Nikt poza Tobą nie zna prawdy. I tak jest lepiej. On też nie musi wiedzieć. – Hermiona ściszyła głos. – Przyznaję, że spotykaliśmy się dawno temu ale to skończony rozdział.           
- Skończony? Hermiona, do cholery, on jest ojcem Maddie. To Ty to zakończyłaś jak się dowiedziałaś o ciąży. Nawet nie wyjaśniłaś mu nic. Uciekłaś.
- A co miałam zrobić? Powiedzieć mu, że będziemy mieć dziecko? Przecież to skończyło by się tak samo jak z Pansy. Blaise nie poczuł się jakoś do ojcostwa i ją zostawił. Oszczędziłam wszystkim przykrości.
- Chyba tylko sobie. – w głosie panny Weasley było słychać zdenerwowanie.
- Wiesz, Ginny, nie mam ochoty kontynuować tej rozmowy. Idę się przejść. – Hermiona wstała i poszła w stronę niewielkiego jeziora, znajdującego się tuż za Norą. Spojrzała na córkę, która bawiła się z Marcus’em pod czujnym okiem Molly Weasley. Gryfonka usiadła na brzegu jeziora i spojrzała na spokojną taflę. Dobrze wiedziała, że Ginny miała rację. I to ją najbardziej denerwowało.
- Co Cię tak wkurzyło? – usłyszała znajomy głos. Ten głos.
- Cześć, Draco. – uśmiechnęła się niemrawo. – Skąd wiesz, że jestem zdenerwowana?
- Przecież Cię znam. – usiadł obok niej. – Zawsze miałaś taką minę jak się na mnie wkurzyłaś. – spojrzał w jej orzechowe oczy. – Tęskniłem za Tobą.
- Mamusiu, Marcus ma pieska, takiego jak ja chcę. – do Hermiony i Draco podeszła Maddie. Brązowooka blondyneczka spojrzała na Malfoy’a. – Cześć, jestem Maddie.
- Hej, a ja Draco. – chłopak przyjrzał się uważnie dziewczynce. Poczuł dziwne ukłucie w sercu. Miał wrażenie, że od dawna zna tę małą dziewczynkę. Miała identyczne oczy jak Hermiona.
- Kochanie, idź do Marcus’a. Mama zaraz przyjdzie. – dziewczynka spojrzała na pannę Granger a potem na Draco. I zrobiła coś, czego nikt by się nie spodziewał. Podeszła do niego i się przytuliła. Malfoy, mimo początkowego zdziwienia, objął dziewczynkę. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się naprawdę szczęśliwy.
- Hermiona, ile ona ma lat? – zapytał, gdy dziewczynka odeszła w stronę Marcus’a i Molly. Panna Granger głośno przełknęła ślinę.

***

Hermiona siedziała w salonie w swoim mieszkaniu w Miami. Oglądała telewizję a Maddie siedziała na podłodze przy stoliku i kolorowała obrazki. Na dworze wyjątkowo padał deszcz. Co było miłą odmianą od panujących zazwyczaj warunków pogodowych. W końcu się trochę ochłodzi. Panna Granger myślała o ostatnim spotkaniu z Draco. Nie powiedziała mu, że Madeline to jego córka. Chociaż chyba czegoś zaczął się domyślać. Wykręciła się słabą wymówką i jeszcze tego samego wieczoru teleportowała się z córką do Miami. Znowu uciekła.
- Poczekaj, Kochanie. Ktoś dzwoni do drzwi, mama otworzy.
- Co Ty tu robisz? – w progu drzwi stał przemoczony Draco, mokre włosy przykleiły mu się do czoła. Na rękach trzymał szczeniaka bernardyna. – Z psem?
- Moja córka chciała mieć takiego samego psa jakiego ma Marcus.
Pod Hermioną ugięły się nogi. Wiedział. Ale skąd?
- Ginny Ci powiedziała? – nie było sensu dłużej uciekać.
- Szczerze to nie. Nie chciała mi nic powiedzieć. Liczyłem, że teraz sama się przyznasz. Hermiona, ona ma pięć lat. Umiem połączyć fakty. Spotykaliśmy się wtedy. Może i ma kolor Twoich oczu, ale ten błysk mają tylko Malfoy’owie. Mogę wejść?
Hermiona bez słowa przesunęła się i pozwoliła mu wejść do środka.
- Maddie jest w salonie.
- Dziękuję. – Draco bliżej do Hermiony i pocałował ją. – Nigdy nie przestałem Cię kochać.
- I ja Ciebie. – uśmiechnęła się.
- Chodź do naszej córki. – wskazał na psa. – Ktoś chce ją poznać.

***

- Kochanie, masz wszystko? – Hermiona spojrzała czujnym wzorkiem na swoją córkę.
- Mamo, sprawdziłaś mój kufer trzy razy.
- Ale jeśli…
- Tak, tak. - Przerwała jej Maddie. – Wyślę list sową.
- Skarbie, daj już spokój. – Draco podszedł do żony i córki. Na rękach trzymał najmłodszego członka rodziny Malfoy’ów, dwuletniego Zack’a.
- Dzięki, tato. – jedenastolatka uśmiechnęła się do ojca. Draco spojrzał z dumą na Maddie. Sporo po nim odziedziczyła. Zwłaszcza zadziorny charakterek. Jego ukochana księżniczka nie jest już taka mała i za piętnaście minut jedzie pierwszy raz do Hogwartu.
- Tylko pisz często, bo mama będzie gotowa dostać się do Hogwartu. – zażartował Draco. Hermiona spojrzała na nich piorunującym wzorkiem.
- Tato, nie strasz! – Madeline zaśmiała się szczerze. – Obiecuję, że będę pisać dwa razy w tygodniu. Kocham was. – dziewczyna przytuliła się do rodziców. – Zack, opiekuj się Bary’m. To też Twój pies. 

13 komentarzy:

  1. Fajna miniaturka :-)
    Mam nadzieję , że dodasz następną :-)

    Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta miniaturka jest tak.. słodka ♥ Generalnie bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że nie jest ona ostatnia :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna miniaturka, świetne zakończenie, i mam nadzieję, że wstawisz jeszcze kilka takich wspaniałych miniaturek ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno, wielkie O.... <3 <3
    Kocham tę miniaturkę, jest taka... piękna, urocza, idealna, słodziutka jak jakieś pyszne ciastko z bitą śmietanką, polane soczystą polewą z dodatkiem pysznych owocków <3
    To jest takie ... urocze. No i ta niekończąca się miłość Herm i Dracona :P Powiadam ja : Miłość, która przetrwa wszystko :D
    Cudowna :3
    I już nie mogę doczekać się piątego rozdziału ;)

    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i oczywiście duużo weny ! :*

    Pozdrawiam !

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale cudo <3 I bez żadnych kłótni, uwielbiam takie miniaturki. Musisz mieć dryg do pisania, naprawdę. Życzę weny!

    http://hermionadracoocaleni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka jest piękna, a jak w tle leciała Christina Perri, to po prostu tak mi się.. fajnie zrobiło. ;)Tak cieplutko na sercu ;3
    Wspaniały klimat, wspaniałe teksty, lecę czytać następną ;)
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekna miniaturka :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna miniaturka, świetne zakończenie <3
    WENYY!!

    Laura.

    OdpowiedzUsuń
  9. Poprawiła mi humor dzisiejszy i to bardzo! Pisz więcej takich miniaturek ale nie zapominaj też o rozdziałach ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. ZA*EBISTY BLOG!
    serio, przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem! Jęsli masz ochotę to możesz wpaśc do mnie ;)
    http://dracohermionee.blogspot.com/
    ps. jaki to szablon? ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie słodkie opowiadanie! Tyle miłości! Zawsze na początku na wszystkich blogach czytam krótkie historie żeby poznać styl autora. Ty piszesz prosto, przyjemnie się czyta i nie robisz błędów. Aż się nie mogę doczekać żeby przeczytać kolejne! Tak więc więcej nie piszę, tylko lecę dalej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twoją opinię! :)