poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 22. Wszystko, czego potrzebował, trzymał w swoich ramionach

              - Czego chcesz? - Hermiona sama ledwo słyszała swój przerażony głos.
            - To zależy od tego, czy będziesz mówiła prawdę. Dobrze wiem, że to Twoja sprawka.  
            - Nie wiem o czym mówisz. - panna Granger hardo spojrzała Desmondowi w oczy, co jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Starała się nie okazywać strachu, nie chciała mu dać tej satysfakcji. Mimo że w środku umierała z przerażenia. Od mężczyzny biła silna woń alkoholu, co oznaczało, że Desmond może być zdolny do wszystkiego. Wciąż miała przed oczami siniaki na ciele Jamie, które kobieta starała się chować przed światem. Mężczyzna, widząc jej postawę, uderzył pięścią w betonową ścianę, tuż obok głowy
            - Przestań, kurwa, kłamać! - krzyknął jej prosto w twarz, a Hermiona skrzywiła się przez odór alkoholu. - Masz mnie za idiotę?
            - Desmond, uspokój się. - dziewczyna ledwo powstrzymywała łzy.
            - Zamknij się! - mężczyzna wyjął z tylnej kieszeni spodni zdjęcie swojej żony i podstawił Hermionie pod sam nos. - Poznajesz ją?! Oczywiście, że tak! Nawet nie próbuj zaprzeczać. Pamiętam nasze spotkanie w centrum handlowym! A jakiś czas później Jamie zniknęła z moim synem i tym niechcianym bękartem! Po chuj wtrącałaś się w nasze sprawy? Nie mogłaś po prostu odpuścić i zająć się własnym życiem?
            - Jak mogłam odpuścić, skoro zdradzasz i bijesz swoją żonę? - wypaliła Hermiona bez zastanowienia, co spowodowało, że Desmond po raz kolejny uderzył pięścią w ścianę, obok głowy panny Granger. Dziewczyna zauważyła, że mąż Jamie zranił się w rękę, z której krew spływała obficie i tworzyła na ziemi niewielką kałużę.
            - Widać ta suka zasłużyła sobie na to! Jakby siedziała cicho na swoim miejscu, to bym jej nie bił! Ale nie, Ty musiałaś się wtrącić, a ona się Tobie poskrzyła!
            - Nie miałeś prawa jej uderzyć!
            - Miałem! A dziś dostałam od adwokata tej suki papiery rozwodowe! Chce ode mnie odejść, zabrać syna i chce żebym jej płacił alimenty! Ta szmata nie zobaczy nawet złamanego funta!
            - Jak możesz tak o niej mówić? Przecież to matka Twoich dzieci? 
            - Zamknij się, nie będziesz mi mówić, co mam robić! Ty jesteś dokładnie taka sama! Nie umiesz być cicho i siedzieć na swoim miejscu. Wszystkie jesteście takie same, gadatliwe suki!
            - Desmond, posłuchaj mnie przez chwilkę. - Hermiona starała się mówić spokojnie. - Rozwód to jeszcze nie koniec świata, a to jak się zachowywałeś wobec swojej rodziny było skandaliczne. Oni wciąż bardzo Cię kochają, ale nie chcą już być tak traktowani. Zasługują na szacunek, bo masz najlepszą rodzinę na świecie. Jeśli chcesz, chociaż w minimalnym stopniu odzyskać ich zaufanie, musisz zacząć od zmiany swojego zachowania. Jeśli udowodnisz, że naprawdę się zmieniłeś, to...
            - Zamknij się w końcu! - krzyknął Desmond. - Nie pytałam Cię o zdanie. Wydaje mi się, że jeszcze nigdy nie dostałaś od nikogo tak porządnie. Chyba czas to zmienić. - mężczyzna uśmiechnął się wrednie i zaczął powoli zaciskać pięść. Hermiona dopiero teraz poczuła prawdziwy strach. Przerażona dziewczyna zerknęła na główną ulicę, która była zadziwiająco pusta. Panna Granger zaczęła gorączkowo myśleć jak wydostać się z tej beznadziejnej sytuacji. Spojrzała na ziemię, gdzie leżała jej torebka. W środku znajdowała się różdżka. Dziewczyna była tak zdesperowana, że chciała jej użyć przeciwko mugolowi. Nie miała jednak możliwości sięgnięcia po nią, bo Desmond trzymał ją mocno za ramię i miała bardzo ograniczone ruchy. Po policzku Hermiony poleciały łzy, których nie była w stanie dłużej powstrzymywać. Zamknęła oczy i szepnęła sama do siebie:
            - Błagam, niech mi ktoś pomoże.

***

            Blaise Zabini opuścił właśnie "Dziurawy Kocioł". Był na ulicy Pokątnej, gdzie w jednym ze specjalistycznych sklepów zakupił zestaw do czyszczenia i pielęgnacji swojej ulubionej miotły. Stał na głównej ulicy i poprawiał szalik oraz kaptur, bo śnieg  padał coraz mocniej. Miał zamiar teleportować się do domu swojego najlepszego przyjaciela - pojawił się nowy trop w sprawie rodziców Hermiony i chcieli to dokładnie przeanalizować. Poszukiwania państwa Granger były trudnym zadaniem, ale sprawa powoli nabierała tempa i dziękowali Merlinowi, że nie stali w miejscu. Co jakiś czas pojawiały się nowe tropy, większość okazywała się niestety ślepą uliczką, ale mieli także kilka pewnych informacji. Do tej pory dowiedzieli się, że rodzice Hermiony sporo podróżowali. Dzięki śledzeniu ich trasy podróży (nie zawsze za pomocą legalnych środków) ustalili miejsca, w których byli i gdzie, prawdopodobnie pojawią się państwo Granger. Najnowszy i najpewniejszy trop urywał się w południowej Hiszpanii.
            Chłopak Ginny Weasley rozejrzał się od niechcenia po okolicy. Nigdy nie przejmował się zbytnio tym, czy ktoś zobaczy go jak nagle znika. Ale Ruda suszyła mu o to tyle razy głowę, że postanowił dać za wygraną i ustąpił. Ulica świeciła pustkami, co bardzo mu odpowiadało. Z bocznej alejki usłyszał hałas przewracanego kubła na śmieci. Z początku pomyślał, że to bezdomne zwierzęta grasują w śmietniku w poszukiwaniu jedzeni, ale po chwili usłyszał odgłos szarpaniny i krzyk mężczyzny. Poznał, że był pijany. Blaise nie mógł tego zignorować, całkiem możliwe, że ktoś potrzebował pomocy. Ruszył w kierunku alejki i to, co ujrzał sprawiło, że cały znieruchomiał. Hermiona Granger, skulona i wystraszona, stała przyparta do ściany przez jakiegoś kompletnie pijanego mężczyznę, który najwyraźniej miał zamiar ją uderzyć. Blaise zadziałał instynktownie i bez chwili zastanowienia pobiegł niczym strzała. Rzucił się na Desmonda powalając go na ziemię. Lewą ręką trzymał go za skórzaną kurtkę, a prawą, bez opamiętania, raz po raz, uderzał go w twarz. Zabini wpadł w szał i nie panował nad tym, co robi. Liczyło się tylko to, że Hermiona była w niebezpieczeństwie, a ta imitacja mężczyzny była za to odpowiedzialna. Adrenalina, która nim zawładnęła była tak silna, że nie czuł bólu w prawej ręce. Prawdopodobnie od silnych uderzeń pękła mu kość śródręcza i nadgarstek.
            Hermiona przyglądała się wszystkiemu, ale z początku nic z tego nie rozumiała. W głowie odczuwała istną gonitwę myśli, a targające nią emocje były niezwykle zróżnicowane. Z jednej strony wciąż odczuwała paniczny strach, a z drugiej strony ogromną radość, bo ktoś ją uratował. I tym kimś okazał się jej bardzo dobry przyjaciel. Panna Granger trzeźwo oceniania sytuację, że jeśli zaraz nie powstrzyma Blaise, to cała sytuacja zakończy się tragicznie.
            - Blaise, wystarczy. Blaise! Już dosyć! BLAISE!!! - Hermiona krzyknęła, bo jej przyjaciel nie reagował wcześniej na żadne bodźce. Zabini spojrzał nieobecnym wzrokiem na dziewczynę. Panna Granger przykucnęła obok niego i delikatnie położyła swoją dłoń na jego rozpalonym policzku. - Już wszystko dobrze. - mówiła spokojnie. - Dziękuję, że mnie uratowałeś, ale musisz już przestać. - wskazała na Desmonda, który oddychał ciężko, a krew spływała obficie po jego twarzy. - Poza tym zraniłeś się w rękę. Chodź, Blaise.
            Hermiona pomogła mu wstać, a chłopak mocno ja przytulił. Panna Granger poczuła, że napięcie powoli z niej ucieka.
            - Nawet nie wiesz, jak się przestraszyłem. Ciągle mam ten obraz przed oczami. - Zabini spojrzał na swoją przyjaciółkę. - Czego on od Ciebie chciał?
            - To Desmond. - odpowiedziała z westchnieniem. - Mąż Jamie.
            - Sukinsyn. - Blaise poczuł ochotę, żeby dokopać mu jeszcze raz. Uświadomił sobie, że Ginny też była w to zamieszana i jej także mogło grozić niebezpieczeństwo. - Ruda wspominała mi o nim. Nie sądziłem, że to jaki świr. Chodź, odstawię Cię do Smoka.
            - Nie trzeba... - dziewczyna zaczęła już protestować.
            - Nie kłóć się ze mną, nie powinnaś być teraz sama. - odpowiedział Zabini poważnie, a Hermiona przyznała mu rację. Nie czuła się na siłach, żeby wrócić do domu.
            - A co z Twoją ręką?                     
            - Obiecuję, że wracając wstąpię do Świętego Munga, a tam na pewno mnie naprawią.
            - A co z nim? - Hermiona skazała na Desmonda, który próbował się podnieść, ale co chwilę się przewracał. Jego twarz była cała we krwi, a nos był bezwątpienia złamany.
            - A kogo to obchodzi. Chciał skrzywdzić Ciebie, niech radzi sobie sam. - złapał pannę Granger za rękę. Sekundę później pojawili się przed rezydencją młodego Malfoy'a.
            - Draco się wścieknie. - bardziej stwierdziła niż zapytała Hermiona.
            - Dziwisz mu się, bo ja nie. - Blaise zadzwonił dzwonkiem do drzwi, które po chwili otworzył im młody Malfoy. Na początku uśmiechnął się na ich widok, ale zaraz dotarło do niego, że coś tu nie gra. Dlaczego po oczach Hermiony poznał, że płakała, a prawa dłoń jego przyjaciela spuchła do rozmiarów melona. - Wpuścisz nas, czy będziesz tak stał i patrzył się jak idiota?
            - Co się stało? - zapytał Draco, przepuszczając gości.
            - Zaraz Ci wszystko opowiemy, tylko przynieś mi lód. - Blaise skrzywił się z bólu. - I nie denerwuj się, bo Hermiona jest już bezpieczna.
            - Co to znaczy, że już jest bezpieczna? - Draco najwyraźniej nie miał zamiaru spełnić prośby swojego przyjaciela. Blaise teatralnie westchnął i sam poszedł do kuchni. Blondyn natomiast wpatrywał się w Hermionę z niepokojem w oczach.
            - Nic mi nie jest, jak widzisz. - dodała była Gryfonka, lekko drżącym głosem. Draco od razu zwrócił na to uwagę. - Dasz mi coś mocniejszego do picia?
            -  Oczywiście. - młody Malfoy wziął Hermionę za rękę i zaprowadził do salonu. - Usiądź, proszę. - chłopak wskazał jej kanapę, a sam podszedł do barku i nalał dziewczynie kryształowego płynu do kieliszka. W międzyczasie dołączył do nich Blaise i przykładając lód do ręki, usiadł na fotelu.
            - Dziękuję. - odpowiedziała Hermiona, gdy Draco podał jej Ognistą i jednym łykiem opróżniła prawie cały kieliszek.
            - Nie każcie mi dłużej żyć w niepewności i powiedźcie co się stało. - Smok usiadł blisko panny Granger. Dziewczyna westchnęła i zaczęła opowiadać wszystko ze szczegółami. Mówiła o tym, jak wyszła z pracy i postanowiła udać się na ulicę Pokątną w celu zrobienia świątecznych zakupów. Wspomniała o tym, że czuła się obserwowana, ale nikogo nie widziała. Na samo wspomnienie o Desmondzie poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Opowiedziała o tym, co mówił pijany mężczyzna, o tym, że jej groził i chciał uderzyć. Przy tym fragmencie rozpłakała się na dobre, bo złe wspomnienie uderzyło z podwójną siłą i nie była w stanie już nic powiedzieć. Opowieść kontynuował Blaise, zaczął od momentu, kiedy opuścił "Dziurawy Kocioł" i usłyszał szarpaninę.
            - A potem wszystko potoczyło się tak szybko. - dodał Diabeł. - Jak zobaczyłem wystraszoną Hermionę i tego dupka to wpadłem w szał. Nie kontrolowałem tego, co robię. Gdyby nie Miona, to chyba bym go zabił.
            Przez ten cały czas Draco zaciskał pięści ze złości, aż zaczął się trząść. Dostał białej gorączki na samą myśl, że Hermiona znalazła się w takim niebezpieczeństwie, a jego przy niej nie było. Działając impulsywnie zerwał się z kanapy i ruszył w stronę drzwi. Zabini dogonił go i zagrodził przejście.
            - Zejdź mi z drogi.
            - Uspokój się, co chcesz zrobić?
            - A jak myślisz? Zabiję tego sukinsyna!
            - Draco. - do mężczyzn podeszła Hermiona i delikatnie położyła dłoń na ramieniu Smoka. - Nie rób tego, to nic nie da. Nic mi się nie stało, bo Blaise pojawił się w odpowiednim momencie. Zostań teraz ze mną, proszę.
            Młody Malfoy stał zdezorientowany i pierwszy raz, od dłuższego czasu, nie wiedział co ma zrobić. Spojrzał w błagalne oczy dziewczyny i bez słowa mocno ją przytulił. Poczuł jak negatywne emocje go opuszczają i powoli się uspokaja. Hermiona ufnie wtuliła się w niego i dopiero teraz poczuła się naprawdę bezpieczna.
            - Dobra, misiaczki, ja się będę zbieram. Muszę jeszcze odwiedzić Świętego Munga.
            - Dzięki, stary. Za wszystko. - Draco spojrzał z wdzięcznością na swojego przyjaciela.
            - Nie ma o czym mówić. Wpadnij do mnie jutro, pogadamy o sprawach zawodowych.
            - Jasne. - odpowiedział blondyn. Doskonale rozumiał o czym chciał porozmawiać z nim Diabeł.
            - Blaise, dziękuję. – Hermiona podeszła do chłopaka Ginny i przytuliła go. – Teraz w szpitalu dyżur ma Diana. Zgłoś się do niej i powołaj się na mnie.
            - Jasne. – Diabeł uśmiechnął się. – Uważaj na siebie.
            - Będę. – była Gryfonka odpowiedziała również uśmiechem i poczekała aż Draco zamknie za przyjacielem drzwi.
            - Zostaniesz dziś u mnie na noc.
            - Pytasz czy informujesz?
            - Oczywiście, że informuję. - Draco spojrzał z czułością na dziewczynę. – Nie rób mi tego nigdy więcej. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś Ci się stało.
            - Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze.
            - Zabrzmi to dziwnie, ale Diabeł czuwał nad Tobą. – Hermiona cicho zaśmiała się. – I zapamiętaj, nigdy więcej nie pójdziesz nigdzie sama. Załatwię Ci ochronę.
            - Chyba oszalałeś.
            - Chyba Ty. – Draco zaczął się przekomarzać.
            - Czemu to robisz? – zapytała otwarcie Hermiona.
            - Bo... – Draco chciał już coś powiedzieć, ale zaciął się. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć dziewczynie, bo zwyczajnie bał się jej reakcji. Kiedyś nigdy nie czuł się skrępowany przy kobiecie. – Bo zależy mi na Tobie.
            - Mówisz poważnie?
            - Tak. Nigdy nie zależało mi na nikim, tak jak na Tobie. To co czuję do Ciebie zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu.
            - Na Merlina, nie wiem, co mam powiedzieć. – była Gryfonka była zaszokowana słowami, które usłyszała od Draco.
            - Nie musisz nic mówić. – chłopak uśmiechnął się czule do dziewczyny. – Chodź, weźmiesz prysznic, a potem upije Cię eliksirem Słodkiego Snu i prześpisz całą noc bez żadnych koszmarów.
            Dwadzieścia minut później Hermiona siedziała na ogromnym łóżku w sypialni Draco i popijała herbatę z dodatkiem eliksiru. Miała na sobie jego zieloną koszulkę i czarne bokserki. Czuła jak całe napięcie i zdenerwowanie ją opuszcza, a zamiast tego poczuła ulgę i spokój ducha.
            - A Ty nie idziesz spać? – zapytała dziewczyna, gdy Draco wszedł o sypialni ubrany w sportowy dres.
            - Nie, muszę jeszcze wysłać kilka sów z nudnymi wiadomościami do Ministerstwa. – wziął od dziewczyny pusty kubek i odstawił go na szafkę nocną. – Posuń się trochę, taka mała a zajęłaś prawie całe łóżko.
            - Pfff. – prychnęła dziewczyna i udała oburzoną. Draco zaśmiał się i położył się na brzegu.
            - Chodź do mnie. – przygarnął do siebie byłą Gryfonkę, która szczelnie okryła się kocem. – Ładnie wyglądasz w moich ciuchach.
            - Mmmhhh. – mruknęła dziewczyna, która pod wpływem eliksiru zaczęła już odpływać. – Draco?
            - Słucham. – odpowiedział cicho, gładząc ją po ramieniu.

            - Ja Ciebie też. – była Gryfonka ziewnęła i zasnęła, wtulona w Malfoy’a, który, w tym momencie, czuł się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Wszystko, czego potrzebował, trzymał w swoich ramionach. 

----------------
Dziękuję za komentarze. Jesteście moją siłą i motywacją. To opowiadanie powstaje tylko dzięki WAM! :) 
Dla Luthien, która tworzy coś pięknego. :)

46 komentarzy:

  1. słodko, cudownie, genialnie.
    szkoda, że blaise przy okazji nie wykastrował desmonda. za takie traktowanie kobiet, to większą krzywdę bym mu zrobiła.
    draco jest słodki. to jak dba o hermionę. niech ta sielanka trwa jak najdłużej.
    "diabeł miał cię w opiece" fajnie to brzmi.:D
    sorry, za komentarz, ale pisze z telefonu.
    zapraszam do siebie na miniaturkę - dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
    pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że wszystko dobrze się skończy! Ostatnie zdanie najpiękniejsze. Ogólnie końcówka rozdziału była taka słodka, urocza, sdfjklhjdvbfv <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega :) uwielbiam to twoje opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, jak mogłam zapomnieć o Desmondzie?! Jak dobrze, że akurat Diabeł był w pobliżu!
    Świetny rozdział! Jak zwykle, nic dodać nic ująć, pozostało mi tylko czekać na kolejny :):*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest boski, początek, środek, końcówka, po prostu wszystko wyszło idealnie <3 Draco taki słodki i w ogóle. Normalnie aż mi się humor poprawił po przeczytaniu tego rozdziału :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej jak słodko i w ogóle ;)
    Szkoda, że tak krótko. Ale i tak mi się podobało. Zastanawiałaś się może nad dodaniem specjalnego podkładu muzycznego do tej części ze spotkaniem z Desmondem? Bo ta, która leci w tle nijak nie oddaje nastroju grozy i strachu. Taka luźna sugestia.
    Podsumowując rozdział jak zwykle udany, zbliżamy się coraz bardziej do romantycznego Dramione i rozdziału, który zmieni ich relacje. To dobrze <3
    Zapraszam do siebie: http://odkryc-prawde-o-przeszlosci.blogspot.com/
    Całuski i do zobaczenia w następnym poście,
    Miss Frost

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko jaki słodki rozdział ;)
    No i wreszcie pojawiły się jakieś wyznania naszej kochanej parki ;)
    A z Desmonda to niezły debil - jego argumenty normalnie powalają, Dobrze, że Diabeł był w pobliżu i wszystkim się zajął.
    Och, normalnie już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedyne o czym pomyślałam przy końcówce to długie ojeeeeej :)
    Być może się powtarzam, ale uwielbiam tego czułego Draco.
    W ogóle cały ten blog jest cudowny.
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyszlo idealnie <3 <3
    Slodkie megaaa, ale to dobrze :)
    Taki Draco jest idealny, ciesze sie, ze piszesz.

    Dramionka :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. CUDO!!!
    Szkoda, ze Diabeł nie wykastrował Desmonda... Ale nie można mieć wszystkiego co się chce. :)
    Pewnie już to pisałam ale w twoim opowiadaniu Draco jest taki idealny. Pokazany w samych superlatywach. Az chce się czytać.
    Podczas czytania końcówki rozpłynęłam się. Taka słodka <3
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam gorąco i weny życzę,
    Laura :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej :)
    Rozdział Fenomenalny ale z tego zapewne zdajesz sobie sprawę. Popieram poprzedniczki Draco czuły i delikatny to takie niecodzienne ale mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział :) Cieszę sie że pojawił się Zabini :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny, lekki rozdział - wiedziałam, że Mionie się nic nie stanie, na szczęście! Warto było czekać. Postać Draco trochę za słodka, ale jest spoko. Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział.
    W końcu się dowiedziałam kto zaczaił się na Hermione, aż mnie skręcało z ciekawości ;)
    Na szczęście w odpowiednim momencie pojawił się Blaise- Obrońca Uciśnionych.
    Pozdrawiam
    Ever
    http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Draco, jaki uroczy <3
    Troszczy się, chce zarąbać Desmondowi , ale zawsze pamięta w tych momentach o Hermionie. Diabeł jaki waleczny :)
    Cudo !!
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniały rozdział.
    Desmond to dupek. Jak ja go nienawidzę.
    Cieszę sie, że Blaise zareagował w odpowiednim momencie.
    Jestem bardzo zadowolona, że Hermionie nic się nie stało.
    Podoba mi się taki opiekuńczy Draco.
    No nareszcie jakieś wyznania.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie każ tyle czekać, kochana! Ohohoho, codzień sprawdzałam, czy jest coś nowego!
    I piknie! Ale to nie tego dupka sie spodziewalam :O A zakonczylo sie super! :3

    OdpowiedzUsuń
  19. rozdział cudowny
    kompletnie zapomniałam, że w tym opowiadaniu istniał ktoś taki jak Desmond i tu niespodzianka dodajesz znów ta postac tworząc naprawdę ciekawą akcję. Fajnie, że do Zabibi a nie Draco uratowali Mionę.

    zapraszam do siebie na 11 rozdział

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo, bardzo .... super! Bomba! Dużo ciekawsze niż Geografia której teraz notabene powinnam się uczyć ;) Super się czytało
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  21. rozdział jak zwykle super :D
    Draco znowu jest takim idealnym chłopakiem <3
    a tego Desmonta to przez maszynkę do mięsa najchętniej bym przecisnęła!
    nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :3
    pisz, pisz, pisz :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej! Dopiero nie dawno wpadłam na Twojego bloga i muszę przyznać, że jest świetny! Życzę weny i już nie mogę doczekać się nowego rozdziału.
    ~Sansa

    OdpowiedzUsuń
  23. Ojojoj, ale słodka!! Ta końcówka oczywiście...
    Czekam z niecierpliwością na kontynuacje.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  24. ooo cudowne i takie romantyczne :)) szkoda ze takie krótkie :)) zycze weny i czekam szybko na kolejny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  25. Ooooh kocham te słodkie momenty miedzy Draco i Mioną! Krótki rozdział, ale ponieważ to jest narazie jedyny blog niezawieszony jaki czytam to ciesze się jak szalona ❤ czekam na kolejny, weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  26. jak zawsze świetny <3 po prostu brak słów ^^
    Czekam na ciąg dalszy.

    Pozdrawiam CAROLINE.
    + zapraszam do mnie http://dramionenewstoryy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Nevaeh Black13 maja 2014 23:21

    Tak myślałam, że to ten skurczybyk Desmond. Świetny rozdział :) Dobrze, że ten Diabełek nad nią czuwał :P
    Pozdrawiam i całuję :*
    Nevaeh Black

    OdpowiedzUsuń
  28. Fantastycznie !! ;*
    cudowny rozdział, cudowny Draco, cudowny Blaise i bezpieczna Hermiona ;))
    UWIELBIAM <3
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  29. A jednak Desmond! To Ci dupek wstrętny pijaczyna -,-. W pewnym momencie już myślałam, że opowiadanie zejdzie na tory-patologiczne sytuacje, szukanie Hermiony, ona cała obita, później jakieś paranoje. Wyszłaś z tego tak fantastycznie, że mam ochotę Cię uściskać! :D Podobało mi się, że to Diabeł wszedł do akcji, nie Draco, bo to mogłoby być przereklamowane. Nie zmienia to faktu, że to jak się nią później zajął, było taakie słodkie i fajne, że aż się sama do siebie śmieję! :D.
    Ciekawa jestem kiedy znajdą jej rodziców i jaka będzie Hermiony reakcja :D.
    No nic, czekam na kolejny, życzę dużo weny:*

    ściskam, Zou.

    PS. Dziurawy Kocioł to nazwa własna, więc nie musimy pisać tego w cudzysłowie! :* .

    OdpowiedzUsuń
  30. Słodko, genialnie, cudownie i w ogóle naj naj naj !!!
    Oczywiście mówię o momencie gdy Miona znalazła się bezpieczna w ramionach Smoka :-)
    No bo chyba normalnym jest fakt że Desmond to idiota, no nie?
    A tak ogólnie ppdsumowując to twoje opowiadanie jest najlepsze ze wszystkich i bez względu na wszystko !
    Jednym zdaniem jest w nim tyle ciepła i miłości że aż nie mogą doczekać się następnego rozdziału ! :-)
    Pozdrawiam, Dramionka forever :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jakie to cudowne. Uwielbiam twojego Dracosia i Diabełka i Mionkę i w ogóle wszystkich. Bardzo ale to bardzo cieszę się z tak szybkom dodanego nowego rozdziału! Ju Piii! Bardzo słodkie to twoje Dramione (nie mam oczywiście nic przeciwko) ale intryguje mnie postać siostry Malfoy'a i jej narzeczonego i jej jak mniemam kochanka, który od tamtego rozdziału wydaje mi się znajomy. Czarnowłosy, czarodziej. Czyżby nam Chłopiec-Który-Przeżył? Napisz czy moje przypuszczenia są słuszne bo nie zasnę.
    Pozdrawiam, *Oleńka*
    P.S. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach, miniaturkach. Plose *.*

    OdpowiedzUsuń
  32. Ojeju *.* twoje opowiadanie jest takie niesamowite i lekkie <3 masz niesamowity talent ;) czekam na następną notkę i zżera mnie teraz ciekawość co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Subcio już jest ! :) Bardzo ciekawy : ) Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja z tego wszystkiego jeszcze nie komentowałam ;)
    Dzięki za dedyk ;)
    Rozdział cudny, słodziaszny, ale coś czuję, że zburzysz im to szczęście... ;D
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu , czm tak genialnie piszesz i dlaczego twoje opowiadanie tak bardzo uzależnia ? Super notka. Kiedy dodasz następną ? Nie mogę się doczekać ;* . Życzę dużej ilości weny ;) Kocham cię <3333
    ~Gin~

    OdpowiedzUsuń
  36. Fantastyczny, ale najlepsza końcówka, taka słodka, po prostu jestem w niebo wzięta po przeczytaniu tego rozdziału :))
    Cieszę się, że Blaise uratowała Hermionę, nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby nie on.
    Ne mogę się doczekać kolejnego rozdziału :))
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. O jejku. Ta końcówka jest taka słodka :3 ten rozdział jest ogólnie taki słodki oczywiście od draco XD.

    OdpowiedzUsuń
  38. Dopiero dziś trafiłam na twój blog i jestem zachwycona piszesz naprawdę świetnie. Uwielbiam te wszystkie cukierkowe sceny chociaż ten rozdział przyznaje był cukierkowy tylko pod koniec a tego desmonda bym tak na miejscu diabła załatwiła że wyglądałby jak po spotkaniu z wściekłym owczarkiem kaukaskim
    Zakończył aż w takim momencie ze mam ochotę walić głową w mur ale powstrzymuje mnie świadomość że e
    Wtedy bym sobie nie poczytała :) mam nadzieję że już wkrótce opublikujemy nowy rozdział czekam i pozdrawiam.

    Kaja:)(Wybacz LiteróWki pisaŁam na tel efonie:))

    OdpowiedzUsuń
  39. miaLo byc opublikujesz a nie opublikujemy wybacz...
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  40. Czekam na kolejne rozdziały. Jak na razie opowiadania podoba mi się (nawet bardzo) :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo fajna notka :) nie moge ueiezyc ze ten Desmoond znowu cos odwala...a najbardziej to nie moge sie doczekac kiedy bardziej rozkreci sje milosc Draco i Hermiony :) czekam na nastepna notke :)
    Pozdrseiam Paulina

    OdpowiedzUsuń
  42. Słodko, idealnie, coś czuję, że to długo trwać nie będzie..
    Czytam dalej :)
    J.

    OdpowiedzUsuń
  43. Cudo *.*
    ,,Zabrzmi to dziwnie, ale Diabeł czuwał nad Tobą." Padłam, leżę i nie wstaje
    Jesteś GENIALNA dziewczyno!

    Weny,
    Aveline

    OdpowiedzUsuń
  44. Teraz wykażę się moją elokwencją :Eeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twoją opinię! :)