Kochani, wiele osób dopominało się o 6 rozdział, więc oto i on:)
Dziękuję za wszystkie komentarze, są one bardzo motywujące! Jesteście niesamowici!
Zapraszam do lektury a ja zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału :)
clover.
-------
-
Małą czarną też zabierasz? – Ginny pomachała przed nosem Hermiony czarną
sukienką na ramiączkach. Dziewczyna przygotowywała się do jutrzejszej wizytyw Hogwarcie. Kreacja wybrana przez pannę Weasley nie była odpowiednia na tego
typu spotkanie.
- Proszę Cię. – Hermiona przewróciła
oczami. – Za taki strój Gryffindor straci ze sto punktów.
- Za to całe męskie grono gości nie
oderwie od Ciebie wzroku a punkty już Ciebie nie dotyczą. Pakuj ją. – Ginny
wcisnęła sukienkę Hermionie w ręce.
- Ja tam jadę uczcić pięćdziesięciolecie
pracy McGonagall a nie wyrywać facetów. – Granger oddała sukienkę Ginny.
- Ale jedno z drugim się nie wyklucza.
– najmłodsza z Weasley’ów włożyła sukienkę do prawie kompletnie spakowanej
torby swojej przyjaciółki. – Kto tam będzie?
- Ja, Harry, Neville, Ernie Macmillan, Anthony
Goldstein, Padma Patil, Draco Malfoy i prawdopodobnie Hanna Abbott oraz Pansy,
pomaga trochę pani Pomfrey.
- To już wiem, kto nie opuści Cię ani
na krok. – Ginny rozsiadła się wygodnie na fotelu. – Ten sam facet, który
odprowadził Cię tydzień temu do pracy.
- Na Merlina. – Hermiona ukryła twarz w
dłoniach. – On mnie tylko odprowadził! Czy dla Ciebie wszystko musi być
jednoznaczne?
- No wiesz, od czegoś trzeba zacząć. –
Ginny uśmiechnęła się. Obiecała swojemu chłopakowi, że nie piśnie ani słowa o
ich rozmowie.
- Chyba najpierw trzeba chcieć... Ani
słowa! – Hermiona pogroziła palcem swojej przyjaciółce, bo Ginny chciała coś
powiedzieć. – Lepiej powiedz, co kupimy w prezencie ślubnym dla Ashley i
Jacob’a?
- O ile do ślubu dojdzie. – Ginny
bawiła się końcówkami swoimi włosami, owijając je wokół palca. Hermiona
spojrzała na nią z nieukrywanym zdziwieniem. – Lepiej powiedz co kupimy jej na
urodziny?
- Gin, o czym Ty mówisz? – Hermiona
odłożyła szlafrok i usiadła bliżej swojej przyjaciółki. Zignorowała pytanie o
prezent urodzinowy. – Wiesz o czymś więcej?
- Słuchaj, ja nie chcę rozpuszczać
fałszywych plotek ale odnoszę wrażenie, że ona nie jest z nim szczęśliwa. Zacznijmy
od tych telefonów. Kiedyś cieszyła się na każde spotkanie jak szalona
nastolatka, a teraz coraz częściej miga się od nich, zasłania pracą albo
znajduje inne wymówki. Wraca o wiele później z pracy i zawsze jest wtedy taka
szczęśliwa, uśmiechnięta od ucha do ucha. A jak wraca ze spotkania z
Jacob’em...
- Jest przygnębiona. – dokończyła
Hermiona. Dziewczyna dokładnie przeanalizowała ostatnie zachowania Ashley,
wszystko co powiedziała Ginny było prawdą. – Myślisz... myślisz, że ona kogoś
ma?
- Na początku też tak myślałam, ale
teraz to już sama nie wiem. - Ginny usiadła po turecku na fotelu. – To przecież
Ashley, to nie jest w jej stylu. To ona zawsze upominała mnie żebym nie
podrywała każdego wolnego faceta w klubie. Ale ten wczorajszy telefon od
Jacob’a, on naprawdę nie wiedział, gdzie ona jest.
- Niby tak. – Hermiona podeszła do okna
i usiadła na parapecie. – I co teraz zrobimy, przecież nie zapytamy się jej
wprost, to idiotyczne.
- Wiem, dlatego wpadłam na genialny
pomysł, że możemy ją śledzić.
- Okej, to jest jeszcze głupsze niż
pomysł z pytaniem wprost.
- Oj, Hermi, tylko tak dowiemy się
prawdy. Bo jeśli zapytamy się wprost i okaże się, że nasze domysły są błędne to
wyjdziemy na idiotki, a tak będziemy mieć sprawdzone informacje. No nie daj się
prosić!
- Dobra, ale zajmiemy się tym po
urodzinach Ashley. Zobaczymy jak będą się zachowywać podczas imprezy. Umowa
stoi?
- Stoi! – Ginny klasnęła w ręce. – Już
nie mogę doczekać się aż dowiemy się prawdy.
- Szczerze? Ja się trochę boję, co może
z tego wyniknąć. – Hermiona oparła głowę
o okno. – Jeśli okaże się, że Ash ma kogoś to wolę nie myśleć jaka awantura z tego wyjdzie. Jacob bywa bardzo zazdrosny. Z drugiej strony wcale nie chce mi się w to wierzyć.
o okno. – Jeśli okaże się, że Ash ma kogoś to wolę nie myśleć jaka awantura z tego wyjdzie. Jacob bywa bardzo zazdrosny. Z drugiej strony wcale nie chce mi się w to wierzyć.
- Nie zakładajmy najczarniejszego
scenariusza, może zaczyna się trema przed ślubem
i potrzebuje więcej czasu dla siebie żeby spokojnie pozbierać myśli.
i potrzebuje więcej czasu dla siebie żeby spokojnie pozbierać myśli.
- Możliwe, ciekawe jak Ty będziesz
przeżywać ślub z Blaise’m. – Hermiona zachichotała pod nosem. Ginny rzuciła w
nią poduszką.
- Odczep się, na ślub się nie zanosi.
- Dobra, dobra, teraz tak mówisz, a jak
Blaise się oświadczy to będziesz najszczęśliwszą osobą na świecie.
- Pewnie będę... kiedyś. Póki co jest
dobrze i mi taki układ pasuje. Wolę tak poważną decyzję przemyśleć pięć razy
niż wplątać się w taką sytuację jak z Harry’m. Do tej pory pamiętam jak mama
truła mi tygodniami po rozstaniu z nim ale w końcu sobie odpuściła. Myślę, że
tata jej przemówił do rozsądku. Na szczęście akceptuje mój związek z Blaise’mi darowała sobie uwagi co do zaręczyn i ślubu.
- Ale się porobiło. Gdyby ktoś parę lat
temu powiedział mi jak potoczą się nasze losy to nigdy bym mu nie uwierzyła. –
Hermiona uśmiechnęła się niemrawo. – Ron się do mnie nie odzywa a na dodatek
wyjechał do Rumunii, Harry i Neville przyjaźnią się z Draco, Twój związek z
Harry’m rozpadł się i jesteś z Blaise’m, a ja...dobrze wiesz, dalej sama.
- Przeszkadza Ci to? – Ginny spojrzała
na przyjaciółkę. – A co z Desmond’em? Z buźki jest nawet niezłym ciachem. I
chyba dość dzianym, widziałam jaką bryką odwiózł Cię do domu.
- Przyzwyczaiłam się do tego, ale
czasami bardzo jest mi z tym źle. Zwłaszcza wieczorami kiedy nie mam się do
kogo przytulić, porozmawiać. – po policzku dziewczyny spłynęła samotna łza. – A
Desmond, sama nie wiem. Jest fajny, ale nie wiem czy coś z tego będzie.
Straszna gaduła z niego.
- Hermi, kochanie. – Ginny podeszła do
Hermiony siedzącej na parapecie i przytuliła ją. – Czemu nigdy mi o tym nie
mówiłaś?
- To nie jest dla mnie łatwy temat, z
jednej strony jestem gotowa na rozpoczęcie poważnego związku, ale z drugiej
strony nie chcę związać się z kimś przypadkowym, to musi być wyjątkowy facet,
którego obdarzę zaufaniem i otworzę przed nim moje serce. Kiedyś myślałam, że
wyjdzie coś fajnego z Ronem, ale on zawsze będzie dla mnie jak brat. I wiem, że
ta bariera nigdy nie zniknie.
- Hermiona, jeśli mam być szczera to
cieszę się, że z Ronem skończyło się tak jak się skończyło. Nigdy nie widziałam
Cię w roli jego żony, a mojej... bratowej? Nigdy nie byłam dobra w tych
relacjach rodzinnych. Według mnie do Ciebie pasuje facet stanowczy, silny
i taki męski taki jak Dr...
i taki męski taki jak Dr...
- Przestań, proszę. – Hermiona
przerwała Ginny. – Czego tak uwzięłaś się na Malfoy’a. Już drugi raz o nim
wspominasz.
- A skąd wiesz, że chodziło mi o niego?
Okej, chodziło mi o niego. – dodała, widząc minę Hermiony. – Po prostu
widziałam, że mu się spodobałaś. Tyle.
- Proszę Cię, żadnego swatania. – panna
Granger pogroziła jej palcem. - Ta mała czarna to jednak bardzo dobry pomysł. –
uśmiechnęła się.
***
Hermiona wróciła do swojej sypialni
odświeżona po wieczornym prysznicu. Na jej łóżku siedziała całkowicie czarna sowa,
obok niej leżał list. Panna Granger podeszła do stolika i wzięła ciasteczko,
które podała sówce. Zwierzątko zahukało radośnie i wyleciało przez okno.
Dziewczynie zabiło mocniej serce, bo rozpoznała na kopercie koślawe pismo
dobrego, starego przyjaciela.
Hermiona!
Gdybyś
tylko miała wątpliwości to ja, Ron Weasley. Twój (oby niebyły) przyjaciel. Sam
nie wiem od czego zacząć. Jakich słów mam użyć aby wszystko Ci wyjaśnić i, co
najważniejsze, szczerze przeprosić. Chociaż nie wiem, czy takie przeprosiny
mogą coś zrekompensować. Jednak uznałem, że warto zacząć od tego. Wcale się nie
zdziwię jeśli nie odpiszesz mi na ten list, w końcu w pełni na to zasłużyłem.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. I nie wiem czy gdybym był na Twoim
miejscu to chciałbym mieć kontakt z takim padalcem jak ja. Mam nadzieję, że
chociaż przeczytasz moje wypociny i spróbujesz mnie zrozumieć. Pozwolisz, że
zacznę od początku…
Głęboko
w pamięć zapadła mi nasza ostatnia rozmowa. Chociaż bardziej przypominało to
kłótnię. Zachowałam się wtedy podle. Do mojego tępego, pustego i rudego łba nie
docierały żadne logiczne argumenty. Nie mogłem zrozumieć dlaczego nie potrafisz
mnie kochać tak jak ja Ciebie. Przecież przyjaźniliśmy się od pierwszej klasy.
Chyba wydawało mi się, że to już połowa sukcesu. Dopiero teraz rozumiem jak
bardzo byłem samolubny. Myślałem tylko o sobie i o tym jak bardzo byłem nieszczęśliwy. Zapomniałem całkowicie o Twoich
uczuciach i potrzebach. Idiota. Pewnie to teraz pomyślałaś i masz całkowitą rację. Jestem
idiotą. Po tym wszystkim uznałem, że najlepiej będzie jak całkowicie zerwę z
Tobą jakikolwiek kontakt i ucieknę od tego wszystkiego. Charlie zaproponował mi pomoc przy smokach i
uznałem, że będzie to idealna okazja to ucieczki. Tak, ucieczki. To właśnie
zrobiłem. Nie wiele myśląc spakowałem swoje rzeczy i udałem się do Rumunii. I
tu znowu okazałem się samolubem, bo myślałem tylko o sobie. O tym, co będzie
lepsze dla mnie. Nie myślałem wtedy o mojej rodzinie i bliskich mi osobach.
Próbowałem zapomnieć o Tobie i całkowicie zatraciłem się w pracy. Stała się ona
moim całym moim życiem. Po jakimś czasie poczułem się nawet lepiej i w końcu
odważyłem się zacząć czytać Twoje listy na bieżąco. Wcześniej tylko gromadziłem
je w szufladzie, nawet ich nie czytałem. Każdy nowy list odkładałem do szuflady.
Ograniczyłem się tylko do krótkich życzeń, które teraz wydają mi się sztywne i
okropnie zimne. Pewnie Ty też tak je odbierałaś. Wcale się nie dziwię, bo w
końcu zachowywałem się jak skończony idiota. Znowu.
Wszystko
zaczęło się zmieniać siedem miesięcy temu, kiedy Charlie zatrudnił kolejną
osobę do pomocy lekarskiej – Nicolett Subercaseux (jej nazwiska uczyłem się
pisać i czytać przez dwa miesiące, dalej nie wiem czy wymawiam je poprawnie).
Jej tata jest francuzem, a mama pochodzi z Rumunii. Uczyła się w Akademii Magii
Beauxbatons (zna Fleur, chociaż są z różnych roczników), po ukończeniu szkoły jej rodzice rozeszli się, a Nicolett
zamieszkała razem z mamą w Rumunii. Chyba się już domyślasz dlaczego o niej
piszę – od pięciu miesięcy spotykamy się, a dwa miesiące temu zdecydowaliśmy
się zamieszkać razem. Wszystko zaczęło się od mojego drobnego wypadku przy
pracy – oparzenie ramienia (spokojnie, nic groźnego). Charlie od razu wysłał
mnie do naszej nowej lekarki, Nicolett. Zaczęliśmy rozmawiać i sam nie wiem
kiedy, zaczęliśmy się regularnie spotykać. Nicolett bardzo szybko się
zaangażowała, mi to szło wolniej. Ale w końcu jakoś poszło. I coraz lepiej się
z tym czuję. Zaczyna do mnie docierać, co tak naprawdę znaczy bliskość z kimś.
I że tego uczucia nie można mieć na zawołanie. To przychodzi samo.
Czy
kiedykolwiek mi wybaczysz moje samolubstwo? Te wszystkie lata przez które się
nie odzywałem (trudno nazwać takie życzenia kontaktem)? Nie myśl sobie, że nie
wiedziałem, co się wydarzyło przez ten czas w Anglii. Mama mnie o wszystkim
informowała – wiem, że Ginny spotyka się z Blaise’m. To jej sprawa z kim chce
się spotykać, nie mi to oceniać. Za dużo już błędów w życiu popełniłem przez
mój gorący temperament, nie mam zamiaru mieszać się w życie mojej siostrzyczki.
Mam nadzieję, że Ginny ma więcej oleju w głowie niż jej braciszek. Poza tym, w
nowych lepszych czasach, nikt już nie patrzy na pochodzenie. Cieszę się, że
mamy to już za sobą. Jak radzisz sobie w pracy? Chociaż znając Ciebie to jesteś
najlepszym Magomedykiem w całej Anglii. I nie próbuj zaprzeczać.
Wiem,
że do świąt Bożego Narodzenia jeszcze daleko, ale mam małą prośbę. Domyślam
się, że spędzisz je w Norze, to już chyba taka nasza tradycja. W tym roku mam
zamiar wrócić na święta do domu. Po raz pierwszy od mojego wyjazdu do Rumunii.
Mama chce poznać Nicolett. Zastanawiam się czy zgodzi się przyjechać ze mną na
święta.
Jeśli
tylko będziesz chciała ze mną porozmawiać podczas Świąt będę wdzięczny za
poświęconą mi każdą minutę, każdą sekundę. Dobrze wiem, że nie nadrobimy tych
lat, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?
Gdybyś
zdecydowała się odpisać wyślij list na adres mojej pracy, który napisałem na
drugiej stronie koperty.
Ściskam
i całuję,
Ron.
P.S.
Masz pozdrowienia od mojego brata – Charlie’go.
Fajny rozdział.. Już się nie mogę doczekać co się wydarzy w Hogwarcie. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJulie
http://music-of-lover.blogspot.com/
Ron napisał :-) Rozdział super !! Czekam na następny lub na następną miniaturkę ;-)
OdpowiedzUsuńOw yeach... nówka rozdziałek :P
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie mnie informować na gg o nowych notkach :D
No dobra, to kilka słów na temat rozdziału :
Był rewelacyjny, ale to przecież fakt :P Ginny jak zwykle z pazurkiem próbuję ubrać jak najseksowniej Hermionę :D
Nie wiem czy dobrze napisałam, ale ok... xD
Też tak samo jak Rudą, nurtuję mnie ta sprawa z Ashley. Już nie mogę się doczekać, aż ta sprawa nabierze rumieńców. Chciałabym się o niej czegoś dowiedzieć...
No i BUM ! Ron napisał ! :O I dobrze, że dał znak życia. Herm w pełni na to zasługiwała. No i kolejne bum, aż taki długi list napisał, no no. Szacuneczek :P Jeszcze znalazł wybrankę swojego serca... Oby mu się ułożyło z tą Nicolett. W następnym rozdziale zobaczymy reakcje Herm, już nie mogę się doczekać :P
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny ! :)
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess
Świetny rozdział, dobrze że Ron znalazł sobie tą Nicolette ;)
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie ta Ashley, wszytkiego zapewne dowiem się w swoim czasie ;)
Swietny rozdzialek ;D
OdpowiedzUsuńNo to tak, list Rona bardzo pozytywny :) W ogóle cały rozdział jest świetny :D Już się nie mogę doczekać tego wyjazdu do Hogwartu :) Pozdrawiam i życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Długi jest ten list od Rona. Ciekawa jestem, czy będzie z nim rozmawiała... czekam na nexta ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kaja
No, przynajmniej Ron zachował się jak człowiek. Podoba mi się twój rozdział. Jest interesujący i ma wartką akcje. Pisz szybko kolejny
OdpowiedzUsuńPomysłowe :) Dobrze piszesz, więc :)R
OdpowiedzUsuńRon się nagle odezwał, wielkie nawrócenie ... :)
Pozdrawiam, weny ,
ichhassedich ;*
Ooo, Ron napisał ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, naprawdę, a wcześniejsze miniaturki - cudo *w* Chociaż nie powinnam niektórych czytać... :P
Czekam na kolejną notkę ;>
Pozdrawiam,
Przeczytałam wszystkie Twoje notki i muszę powiedzieć, że na prawdę masz talent. Bardzo fajnie czyta się Twoje opowiadanie, ciekawie przedstawiasz tutaj Hermionę i wszystkich bohaterów. Co do listu Rona, to bardzo słodki! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział! :)
pozdrawiam, Zou.
http://hermionyswiat.blogspot.com/
GENIALNY, KOCHAM, CZEKAM. Tylko tyle jestem w stanie wydusic. xD
OdpowiedzUsuńW niecierpliwości czekam na dalszy rozwój wypadków i życze dużo weny i czasu na pisanie. :*
Tak więc rozdział zajebisty. Nie wiem jak ty to robisz, ale masz talent, dziewczyno !!
OdpowiedzUsuńJak zauważyłam dodajesz nowe piosenki, tak więc chciałabym ci pomóc i dlatego dodaje te, które według mnie są cudne (wszystkie z Harryego Potter'a). Oczywiście nie musisz ich dodawać .
http://www.youtube.com/watch?v=ozujz5vGOrQ
http://www.youtube.com/watch?v=aSpYLlzD7fs&list=RD02aSpYLlzD7fs
http://www.youtube.com/watch?v=CphJw8MFImA
http://www.youtube.com/watch?v=LVGQqubDwAA&list=PLE3D11C5190F75FBE
Świetny, genialny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńTrochę wzruszył mnie list Rona. Naprawdę ładnie napisany :3
Coraz bardziej wkręcam się w to opowiadanie :P
Masz kurde talent, i wykorzystaj go dobrze :>
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Jeej, świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńRon w końcu wykazał trochę rozsądku i mam nadzieję, że się mu z tą Nicolette ułoży, żeby znowu się w życie Hermiony nie pakował.
No, czekam na nowy rozdział, i więcej akcji Draco-Hermiona. :D
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Aaa i zapraszam na nowy Rozdział do mnie :) http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/
UsuńDwa słowa: kocham to! Twojego bloga znalazłam z godzine temu. Od razu wszystko przeczytałam i jestem zachwycona, piszesz genialnie, twój styl pisania bardzo mi pasuje, a historia jest inna od wszystkich, wybijasz się, mas wielką wyobraźnoe i to widać? Trudno prewidzieć co będzie dalej co jest może czasami wkurzające, ale to achęca do czytania.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : http://zpwd-zdrowo-porabane-wakacje-debili.blogspot.com
świetny rozdział! :) Z chęcią przeczytałam wszystkie rozdziały i dzięki temu jestem na bieżąco. Masz wyobraźnię. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://inmagicworld.blogspot.com/
Na miejscu Hermiony i Ginny też bym snuła takie podejrzenia, co do Ashley - bo co to miało być w tym hotelu? :c. dalej wierci mi to dziurę w brzuchu :c.
OdpowiedzUsuńList Rona - bardzo fajny, chociaż nie podobny do jego stylu bycia, ale fajny :) Cieszy mnie, że nie robi awantur ani nic, tylko wszystko przyjął ze spokojem :) no prawie wszystko, jeszcze nie wie, co Hermiona mu zafunduje za niespodziankę :D. Z Draco :D.
lecę dalej.
Zou.
Eh... Ashley...
OdpowiedzUsuńWow! Ron się odezwał! Święto Narodowe!
Rozdział <3 <3
Laura.
Rozdział oczywiście świetny : D Rzadko spotykam Dramione, w którym Ron nie jest przedstawiany jako kompletny dupek... ale bardzo mi się to spodobało : )
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje opowiadanie uśmiech sam pcha mi się na twarz : D
Pozdrawiam.
~ Cherie
:! ;) ;& :* *_* <3 :?
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Ron jest w twoim opowiadaniu dobry... w moim jest bardzo zły... Zastanawiam się czy to nie błąd... :) bardzo mi się podoba jak piszesz... czuje się tak jakbym czytała lekką książkę... opisującą co się wydarzyło po ukończeniu Hogwartu :d
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńRon zmądrzał i jest super :) Jestem ciekawa co się zdarzy potem . Fajnie piszesz , inny pomysł i jest bajka ! :)
J.
I znowu genialny rozdział. Ron próbuje odnowić znajomość z Hermioną. To bardzo dobrze. Może znowu będą przyjaciółmi? Taka jestem ciekawa co się wydarzy w Hogwarcie na przyjęciu dla McGonagall że idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńNiech się Ron tylko nie wpieprza między Draco i Hermionę!!!!!!! Tak to spoko.
OdpowiedzUsuń