Niespodzianka! Notka dwa dni wcześniej!
dziękuję za wszystkie komentarze :)
-----------------------------
Hermiona
i Draco szli powoli ulicami Londynu, brunetka była zdziwiona z jaką łatwością
przychodziła jej rozmowa z dawnym wrogiem. Zastanawiała się szczerze, czy to są
Ci sami uczniowie Hogwartu, Granger i Malfoy, którzy w czasach szkolnych nie
odpuścili żadnej okazji do konfrontacji i wzajemnych złośliwości. A teraz
rozmawiali spokojnie, żartowali i śmiali się. Zachowywali się jak starzy,
dobrzy znajomi, którzy nie widzieli się od lat i rozmową próbują nadgonić
stracony czas. A status krwi nigdy nie istniał. Rozmawiali głównie o tym jak
potoczyli się ich losy po szkole. Dziewczyna opowiadała o tym jak rozpoczęła
pracę w szpitalu św. Munga, a Draco opowiadał jej o pomyśle założenia sieci
hoteli i linii lotniczych. Jak się okazało w Ministerstwie był prawą ręką
Blaise’a, kiedy przyjaciel go potrzebował służył radą. Młody Malfoy nie chciał
na stałe wiązać się z pracą w Ministerstwie. Nie chciał iść w ślady ojca. Nawet okazało się, że Dziedzic
fortuny Malfoy’ów sprawnie posługuje się komputerem, pracą w Internecie a także
telefonem komórkowym.
-Ty i mugolskie środki przekazu
informacji?
- W końcu wielu z moich klientów, a
nawet pracowników to mugole. – tłumaczył.
- Z kim jeszcze utrzymujesz kontakty z
czasów szkolnych?
- Blaise, od niedawna Ginny, teraz Ty,
Harry, Neville i Pansy.
- Co słychać u Pansy? – obie dziewczyny
pogodziły się po zakończeniu szkoły, ale nie utrzymywały ze sobą szczególnie
bliższego kontaktu.
- Pansy pomaga w wolnych chwilach pani
Pomfrey. – Hermiona zastanowiła się, czy dalej Ślizgonka robi maślane oczy do
chłopka. Draco jakby odgadł jej myśli, bo dodał. – Ma męża, syna i drugie
dziecko jest w drodze.
Hermiona zauważyła jak wiele kobiet spogląda
ukradkiem na jej towarzysza (a niektóre wręcz pożerały go wzrokiem). I szczerze wcale się im nie dziwiła -
Malfoy był cholernie przystojny. Akurat to się w nim nie zmieniło. Kilka kobiet
spojrzało na nią
z wyraźną zazdrością, co spowodowało u niej niekontrolowany napad śmiechu.
z wyraźną zazdrością, co spowodowało u niej niekontrolowany napad śmiechu.
- Co tak Cię rozśmieszyło?
- Szczerze? - Draco kiwnął głową. -
To spojrzenia tych kobiet, Ciebie pożerają wzrokiem a mnie chcą zabić.
- Doprawdy? To samo mogę powiedzieć
o mijających nas facetach, Granger.
- Bardzo zabawne. - brunetka zaśmiała
się. - Możemy zajść do tej kawiarni, zawsze zachodzę tu przed pracą na latte.
- Prowadź.
Po chwili weszli do przytulanie
urządzonej kawiarenki, gdzie unosił się pobudzający aromat świeżo zmielonej
kawy. Hermiona ustawiła się w kolejce, a Draco usiadł przy jednym ze stolików i
przeglądał menu. Jak zauważył na pierwszy rzut oka lokal oferował spory wybór
wyszukanych kaw i deserów. Mimochodem spoglądał na dziewczynę, która bardzo
zmieniła się od czasu, gdy widział ją ostatnim razem. Stała się bardziej kobieca
i naprawdę bardzo ładna. Jej włosy, wciąż kręcone, układały się w fale. Delikatny
makijaż podkreślał jej urodę. W kwestii ubioru Hermiona również trafiła w
dziesiątkę. Jasne jeansy świetnie pasowały do lawendowej koszulki i miętowego
żakietu. Idealnym akceptem były także szpilki na trzy centymetrowej platformie
o takim samym kolorze jak żakiet. Hermiona od czasu do czasu lubiła zamienić
wygodne baleriny na seksowne szpilki, podkreślające jej długie i zgrabne nogi.
Czego dowodem mogła być jej szafa – pełna ubrań, torebek i butów. Zwłaszcza
butów. Było w Hermionie coś, czego Draco nie umiał sprecyzować. Coś, co bardzo
go zaintrygowało i nie dawało spokoju. Wiedział jednak, że żadna z jego
tymczasowych dziewczyn tego nie miała. Nawet Carmen, z którą spotykał się od kilu
dni, była bardzo seksowną dziewczyną ale przy Granger bardzo traciła w jego
oczach. Do stojącej w kolejce Hermiony podszedł wyraźnie zawstydzony kelner i
zaczął z nią rozmawiać, brunetka rzuciła krótkie błagalne spojrzenie na Draco.
Mężczyzna domyślił się o co chodzi, wstał i pewnym krokiem podszedł do
dziewczyny.
- Kotku, czy ten pan Ci przeszkadza?
– stanął obok Gryfonki i objął ją w pasie.
- Hmm, nie wiedziałem, że masz
kogoś, Hermiona. - kelner był wyraźnie zawiedziony.
- Tak, ma. A teraz proszę iść zająć
się swoimi obowiązkami, bo moja kobieta przyszła tutaj po kawę, a nie tracić
czas na rozmowę z panem.
Gdy tylko kelner zniknął na zapleczu
Hermiona nie mogła dłużej powstrzymać śmiechu.
- No co, powiedziałem coś nie tak?
- Nie, tylko jego mina...
Przepraszam, Draco, że tak wyszło.
- Tak, to znaczy jak? - uśmiechnął
się zadziornie.
- Nooo...że udawałeś mojego
chłopaka, żeby Larry dał mi spokój.
- Nie ma o czym mówić. Twoja kolej,
moja kobieto.
- Kto to ten Larry? - zapytał Draco,
gdy wyszli z kawiarni, w której panna Granger zamówiła dużą latte na wynos.
- Nie wiem o nim za dużo. Tylko
tyle, że ma na imię Larry, jest kelnerem u pani Simon, czasem trafiam na jego
zmianę.
- A wtedy Larry próbuje Cię
poderwać. - dokończył Draco. - I coś mi się wydaje, że nie udaje mu się to.
- I nie uda mu się. - odpowiedziała
pewnie Hermiona.
- Oczywiście, że nie. Jesteś
przecież moja. - uśmiechnął się.
- Nie mów tak. Wiesz co by pomyślała
sobie Twoja dziewczyna.
- Gdybym takową miał. - dodał Draco.
Niby spotykał się z Carmen, ale powoli zaczynała mu się już nudzić. I nigdy nie
traktował jej poważnie, podobnie jak jej poprzedniczki.
- Myślałam, że jako ścigający
reprezentacji Anglii w Quidditch'a nie możesz się odpędzić od fanek.
- A to już inna historia. A skąd
wiesz, że jestem w reprezentacji? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Czytam Proroka Codziennego i często piszą tam o was. Sporo masz na głowie,
pomoc w Ministerstwie, hotele, linie lotnicze, Quidditch. - wyliczała
dziewczyna.
- Ciężko pracuję na to co
osiągnąłem. I ciągle stawiam sobie nowe cele. Nie zawsze jest to łatwe do
osiągnięcia, czasem przeszkadza mi nazwisko.
- Jak to możliwe? - zdziwiła się
dziewczyna. - Myślałam, że wywodząc się z rodziny arystokratycznej, takiej jak
Twoja...
- Nie, Hermiona. - przerwał jej. -
Ludzie najbardziej pamiętają to, że mój ojciec był Śmierciożercą. Pamiętają ile
złego moja rodzina wyrządziła czarodziejom i mugolom. Dobre uczynki poszły w
niepamięć. A wiadomo, jaki ojciec...
- Przestań. - tym razem dziewczyna
stanowczo mu przerwała i stanęła naprzeciwko niego patrząc prosto w oczy. - Ty
nie jesteś taki jak on, nigdy nie byłeś! Pamiętasz wtedy, gdy mogłeś zdradzić
Harry'ego po tym jak Śmierciożercy nas złapali i przyprowadzili do waszego
domu. Nie zrobiłeś tego.
- Naszego byłego domu. Sprzedałem go
zaraz po tym jak ojciec przepisał go na mnie. Za dużo złych wspomnień. Moja
matka zawsze starała się mnie ochronić przez Nimi, ale ojciec… On uważał mnie
za swojego następcę. Nie przewidział tylko, że jego mentor skończy tak jak skończył. Nie było mi łatwo dorastać w domu,
gdzie przez całe życie wpajali mi, że jesteś lepszy od innych i są na świecie
ludzie, którzy nie zasługują żeby ich tak nazywać. – spojrzał w jej brązowe oczy. - Poza tym,
Hermiona, ja chcę Cię przeprosić za wszystko. Za szkołę, za to jak Cię
traktowałem, za wszystkie głupie docinki. Proszę wybacz mi, bo czuję się z tym
okropnie. Tyle razy układałem w myślach przeprosiny ale jak przyszło co do
czego to mam w głowie pustkę.
- Widzisz! Ty nie jesteś taki jak
Lucjusz. Jesteś inny, dobry!
- I do tego przystojny i czarujący.
- uśmiechnął się.
- I baaaaardzo skromny. - dziewczyna
odwzajemniła uśmiech i zaczęła powoli iść w stronę szpitala.
- Prawda? - Draco poszedł za nią. -
Uważaj, bo się we mnie zakochasz.
- Pfff, chciałbyś. A co do
przeprosin, oczywiście przyjmuję. - odpowiedziała dziewczyna. W głębi serca
wiedziała, że wybaczyła mu już wszystko dawno temu. Przez chwilę szli w
milczeniu, Draco poświęcił ten krótki czas na zebranie myśli. Ze zdziwieniem
przyznał sam przed sobą, że dobrze się czuje w obecności Hermiony. Biła od niej
radość życia i czuł ogromną chęć poznania jej bliżej. Jakie tajemnice skrywa?
Co robi w wolnym czasie? Z rozmyślań wyrwał go głos Hermiony:
- Mogę o coś zapytać?
- Pewnie, że możesz.
- Zastanawia mnie jedno, co na to
Twój ojciec, że w Twoim hotelu gośćmi są także mugole?
- Jakkolwiek zabrzmi to dziwnie,
myślę że on też się zmienił i przestał gadać tyle o szlachetnym pochodzeniu i tak dalej. Może nie bardzo podoba mu się to jak
żyję, ale to moje życie. On nie ma nic do gadania w tej sprawie. A moją decyzję
przyjął całkiem spokojnie, jak na niego. Domyślam się, że nie jest całkowicie
dumny ze swojego jedynego syna, jeszcze kilka lat temu zostałbym uznany za
zdrajcę krwi.
- Ale te czasy już minęły. I nie
wiem, czy to ma dla Ciebie jakieś znaczenie, ale jestem z Ciebie dumna. – Draco
uśmiechnął się. – Zobacz, normlanie rozmawiamy a jeszcze sześć, siedem lat temu
obrzucilibyśmy się wyzwiskami, zaklęciami i sam Merlin wie czym jeszcze.
- To prawda, Granger. – powiedział
to w stylu dawnego Draco.
- Nie zaczynaj, Malfoy. – pokazała
mu język. – I jesteśmy na miejscu, w tej alejce jest wejście do szpitala.
- To trzymaj się, widzimy się na
przyjęciu dla McGonagall. – Draco nie bardzo wiedział co zrobić z rękoma więc
schował je do kieszeni spodni.
- W piątek, pamiętam. Do zobaczenia.
– dziewczyna uśmiechnęła się i weszła w alejkę, gdzie znajdowało się niewidzialne wejście do szpitala.
Draco po chwili skręcił w następną
uliczkę, serce biło mu szybciej. Był zadowolony, że udało mu się dogadać z
Granger, ale wciąż nie powiedział jej najważniejszego. Postanowił teleportować
się do domu Carmen. Powiedział przecież, że nie ma dziewczyny. Nie chciał odnawiać
znajomości z Hermioną z kłamstwem na
sumieniu.
***
- Ty zrywasz z Carmen? Jak śmiesz?!
Nikt nie zostawia Carmen, to Carmen zostawia innych!!!
Draco przyglądał się z politowaniem na
rozwścieczoną dziewczynę, która chodziła w kółko. Gdyby jej wzrok mógł zabić na pewno już dawno leżałby martwy na
podłodze w jej kuchni. Mówienie o sobie w trzeciej osobie doprowadzało go do
szewskiej pasji. Ale nie ukrywajmy, spotykał się z nią z innego powodu.
- Dobrze wiedziałaś w co się
pakujesz. Układ był prosty, awans przez moje łóżko. – chłopak oparł się o
framugę kuchennych drzwi. – Nie rozumiem po co te nerwy.
- Znalazłeś sobie nową dziwkę do
wypromowania??!!
- Słoneczko, uwierz mi, ja nie muszę
ich szukać. Same do mnie przychodzą. – chłopak zaczynał się nieźle bawić.
- I co, nowa dziwka jest lepsza od
Carmen? – blondynka podeszła do niego i położyła rękę na jego męskości. Zaczęła
go masować przez spodnie.
- Musisz się mi przypomnieć to
powiem Ci która wypada lepiej. – dziewczyna zaczęła rozpinać jego koszulę. –
Tylko pamiętaj, po wszystkim z nami definitywny koniec.
- Carmen osobiście wykopie Cię z jej
życia.
***
Ron Weasley wrócił z pracy i od razu
udał się do swojej sypialni. Usiadł przy niewielkim biurku, które stało przy
szafie. Wyjął z szuflady plik kopert, która każda była zaadresowana do niego.
Listy od niej. Wszystkie znał na pamięć, jednak żadnego nie był w stanie wyrzucić. Na żaden list nie odpisał – nie chciał i nie potrafił ubrać
w słowa tego, co czuje. Żal, złość, gniew, niemoc, miłość? Sam nie wiedział.
Postanowił dłużej nie uciekać, trzeba stanąć z tym uciążliwym problemem twarzą
w twarz, a święta Bożego Narodzenia będą do tego odpowiednim momentem. Wyjął
czysty pergamin i po chwili zabrał się do pisania listu. Słowa przychodziły mu
łatwo, w końcu tyle razy układał je w głowie. Gdy skończył zwinął pergamin i
schował go do koperty, którą zaadresował na adres Ravensbury Road 27, London.
Ron schował list do szuflady i uznał, że wyśle go jutro używając jednej z wielu sów z pracy. Po chwili usłyszał, że ktoś wchodzi do mieszkania. Wyszedł
się przywitać.
- Cześć, Kochanie. – kobieta
uśmiechnęła się i podeszła do Rona, całując go w usta.
- Hej, Nicolett. Dobrze, że jesteś
już w domu.
Muzyka na Twoim blogu mnie oczarowała. Chodzi mi o "Rose's theme". Tak mi się miło zrobiło :) Pasuje mi do Dramione :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
Dodaję Cię do polecanych.
Pozdrawiam, Pearl.
http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com/
Rozdział jest genialny, nawet nie wiem co mi się konkretnie podoba, ale jest świetny :D Mam nadzieje, że nowy ukarze się niebawem, bo już się nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Rozdzial swietny, czekam niecierpliwie na urodziny Ashley c;
OdpowiedzUsuńCóż by tutaj napisać? Weny już nie mam. Mogę tylko tyle: Spodobało mi się :D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, jak tutaj wyżej już piszą to ja też się dopiszę ! :D xd . Masz dobry gust do melodii :) Mamy prawie taki sam. W 99% identyczny :D . Najbardziej mi się podobają te z Titanica <3
Pozdrawiam i weny! :D
Kaja Malfoy
Super rozdział :P Draco mógł zerwać z tą dziewczyną trochę delikatniej, ale to Malfoy, więc nie wymagam tego od niego.
OdpowiedzUsuńFajny szablon :)
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam,
Crazy
Komentuję z opóźnieniem. Więc rozdział świetny, Draco jest taki jak powinien być, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńWitaam ! :D
OdpowiedzUsuńPrzyszłam, przeczytałam i jestem zachwycona :3
Rozmowa Dracona z Hermioną wyszła uroczo, jeszcze to udawanie pary przed tym kelnerem :) Cudo ! Mi by już się zagotowało i pewnie moje serce wyrwałoby się z piersi, gdyby mnie TAKIE ciacho przytulało *-* <3
Trochę nie zrozumiałam końcówki, kiedy Draco jest u tej Carmen, ale pewnie w następnym rozdziale zaczaję o co chodzi, a jak nie to jeszcze raz przetrawię ten kawałek ;)
Jeszcze raz, świetny rozdział ! :)
Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę weny i to dużo ! :)
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess.
P.S. - Fajny ten szablon, choć tamten jak dla mnie bardziej wymiatał. I to na maksa *-* Szkoda, że zmieniłaś, ale pewnie tak chciałaś, więc nie będę nic tu gadała :)
O tak... Rose's theme jest świetne, rozpuszczam się w tej melodii <3 *o*
UsuńMatko, jakie opóźnienie! Wybacz, ale szczęśliwi czasu nie liczą i wciąż wydawało mi się, że jest środa, a tu już sobota! ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, bardzo jestem ciekawa, co Ron napisał w tym liście, a na Draco jestem zła, bo powinien definitywnie z Carmen zerwać, a nie tu jakieś romanse znów odstawiać! XD
Czekam na kolejny rozdział, a teraz biorę się za czytanie miniaturek :D
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Cześć ;)) Dopiero dzisiaj odkryłam twój blog. Jest cudowny. Piszesz naprawdę bardzo ładne opowiadania. Jak na razie jest to pierwszy blog, który mnie tak oczarował. Mam nadzieję, że te słowa dały ci choć trochę otuchy i będziesz nadal tak pięknie pisać ;))
OdpowiedzUsuńBtw. Muzyka jest zajebista !!!!
Tak jak podejrzewałam - przeprosiny! :) sam tytuł rozdziału o tym mówi. :) fajnie to rozpisałaś, przedstawiłaś jego rodzinę - prawie :D - w nie tak złym świetle jak to zazwyczaj wszyscy (np. ja) robią :d. Zmiana Hermiony - lubię to nawet bardzo! :) ich sprzeczki - bezcenne, uwielbiam jak sobie docinają, ale jednak wiedzą, że to nie na prawdę. Draco udający jej chłopaka - robi się ciekawie :D. Co do tej całej Carmen - phi, to sobie zakończył znajomość, okropny. Jakby nie mógł jej normalnie zostawić :c. Wzmianka o Ronaldzie również mi się spodobała - ciekawość mnie ogarnęła, co na to Hermiona! :)
OdpowiedzUsuńZou.
Zapomniałam napisać na samym początku: muzyka- coś wspaniałego... Tak pasuje do tego opowiadania i do Dramione. Oczarowała mnie. A jeśli chodzi o rozdział to już nie wiem co pisać... Weny zabrakło. Piszesz bardzo fajnie i oby tak dalej. :D Malfoy jak zawsze zrywając z dziewczyną zachował się jak........... . Ale Malfoy to Malfoy. :)
OdpowiedzUsuńLaura.
Co tu dużo pisać? Powiem wprost - rozdział ZNOWU genialny! <3
OdpowiedzUsuń~ Cherie
Powiem...napiszę tak GDZIE JA BYŁAM GDY ROZDAWALI TAKI TALENT DO PISANIA?!?!
OdpowiedzUsuń♥
Uhhh... Bardzo mi sie podoba... Każdy rozdział jest nie zwykły :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny wpis?Już się jakiejś fajniej miniaturki nie moge doczekać.Pozdro.
OdpowiedzUsuńŚwietne naprawdę cudowne. Tylko czy to nie dzieje się zbyt szybko? Mam na myśli Hermionę i Draco. Ledwo co się spotkali po tylu latach, a już zaczynają się flirty i mówienie do siebie tekstów typu: "uważaj bo się we mnie zakochasz"?
OdpowiedzUsuńOczywiście nie krytykuję Twojego bloga, wyrażam tylko swoje zdanie. Mimo wszystko uważam że opowiadanie jest świetne :D
genialny pomysł na fanfick, historia mnie urzekła, jednak twój styl pisania jest troszkę za banalny, dialogi są oklepane. Jednakże nie masz się co strofować, tylko więcej ćwiczyć.
OdpowiedzUsuń