Gdyby
Hermiona występowała w filmie animowanym jej szczęka walnęłaby o podłogę z
głuchym łomotem. Niestety, pozostało jej zadławienie się sokiem, który
akuratnie piła. Mrugnęła zdezorientowana kilka razy licząc, że Draco zniknie a
wszystko okaże się głupim żartem. W Hogwarcie wycinał jej głupie kawały, ale
nie na taką skalę. I poza tym, już dawno nie chodzili do szkoły. Draco wciąż
stał przed nią z kwiatami i wyglądał na jeszcze bardziej żałośnie niż przed
chwilą. Spojrzała na swoje przyjaciółki i obie były równie zaskoczone. Ashley
patrzyła się na swojego brata jakby widziała go po raz pierwszy w swoim życiu. Nie,
on na pewno przegrał jakiś głupi zakład i oto są efekty.
- Oszalałeś, prawda? - zapytała
niezwykle spokojnym tonem głosu. - Albo to jest jakiś głupi żart albo
przegrałeś zakład.
- Żadne z powyższych. -
odpowiedział.
- Więc?
- Właśnie, my z Ashley chcemy
wiedzieć czy mamy już szykować striptizerów na wieczór panieński Miony. - Ginny
jak zawsze szybko odnalazła się w sytuacji. Hermiona spojrzała na nią z
politowaniem.
- Tobie też rzuciło się na mózg? Nie
będzie żadnego wieczoru panieńskiego a tym bardziej ślubu. Draco się wygłupia.
- Hermiona, to nie jest tak jak
myślisz? Chyba źle zacząłem.
- No chyba tak. Powiesz w końcu o co
Ci chodzi?
- A możemy porozmawiać na osobności?
- Oczywiście, zapraszam na górę. -
Hermiona wstała i zgromiła wzrokiem swoje przyjaciółki, które już kierowały się
w stronę schodów. - Wy nie!
- No dobrze, dobrze. Przecież
żartowałyśmy. - Ginny przybrała minę niewiniątka i razem z siostrą Draco
usiadły grzecznie na kanapie. Jednak, gdy drzwi prowadzące do pokoju Hermiony,
trzasnęły z impetem obie niczym Błyskawica poderwały się z miejsca i pobiegły
na górę z zamiarem podsłuchania pod drzwiami calutkiej rozmowy.
- Poczekaj chwilę. - Hermiona
podeszłą do stolika, na którym leżała jej różdżka. Wypowiedziała prostą formułę
zaklęcia i już po chwili ubranie Draco było suche. - Tak chyba lepiej?
- O wiele. Okej, zacznijmy od
początku. - westchnął. - Po pierwsze, kwiaty. Nie znam się na tym ale chyba
trzeba wsadzić je do wody.
- Tak, geniuszu. - westchnęła
dziewczyna. Wzięła z parapetu duży szklany wazon i napełniła go wodą za pomocą magii. Jakoś nie miała siły pójść
do łazienki, która znajdowała się kilka kroków dalej. W końcu każda z sypialni,
w domu dziewczyn, posiadała własną łazienkę. Włożyła okazały bukiet do wazonu i
postawiła go na stoliku, przy którym często czytała książki Róże roztaczały cudowną
woń i była Gryfonka nie mogła oprzeć się pokusie aby je powąchać. Może nie było
tego widać na zewnątrz ale w środku Hermiona cała się gotowała i była wściekła
na Malfoy'a za ten wybryk. Ale musiała przyznać, że z kwiatami trafił idealnie.
Przez chwilę zaczęła podejrzewać, że jej przyjaciółki maczały palce w tym, ale
nie mogła sobie przypomnieć żeby ostatnio zachowywały się dziwnie. A
przynajmniej nic nie zwróciło jej uwagi a to już w pewnym stopniu oczyszczało
je z podejrzeń panny Granger. Draco zauważył, że Hermionie kwiaty się
spodobały, co w niewielkim stopniu poprawiło jego humor i dodało mu odwagi. Z
drugiej strony zdawał sobie doskonale sprawę, że wpadł po uszy i bez pomocy Hermiony
sobie nie poradzi. I to chyba właśnie było najtrudniejszym zadaniem, bo zdążył
już nieco ją poznać i szczerze wątpił czy się zgodzi.
- Jesteś na mnie zła?
- Nie. - odpowiedziała spokojnie,
Malfoy odetchnął. - Jestem wściekła, więc masz pięć minut na wyjaśnienia.
- Hermiona to nie tak.
- Dwadzieścia sekund już minęło.
- Dobrze, dobrze. Powiem Ci prawdę.
Pamiętasz jak ostatnio rozmawialiśmy o mojej pracy? - Hermiona kiwnęła głową. -
Mówiłem Ci wtedy, że jestem w trakcie konsultacji ważnego kontraktu. I tu
wszystko się zaczyna. Drugą stroną konsultacji jest starsza Pani, właścicielka
sieci jednych z najlepszych hoteli na świecie. Dla niej największą wartością
jest rodzina i współpracuje tylko z osobami, które mają rodzinę. I ja... no
cóż, powiedziałem jej, że niedawno się ożeniłem.
- Raczej niedawno zgłupiałeś. - podsumowała
Hermiona. - I co z tym pięknym kłamstwem ja mam wspólnego?
- Do tej pory wszystko było w jak
najlepszym porządku. Ale wczoraj zażyczyła sobie, przed ostatecznym podpisaniem
kontraktu, poznać moją żonę. I dlatego...
- Wyjdź.
- Hermiona, proszę...
- Nie ma Hermiona proszę! Oszukałeś
tę starszą kobietę, wmawiając jej, że masz żonę. Tylko po to żeby podpisać
jakiś idiotyczny kontrakt! Jak tak można? A kiedy poczułeś się zagrożony
ubzdurałeś sobie, że wciągniesz w to mnie! A ja brzydzę się kłamstwem! I
jeszcze wparowałeś tu z kwiatami i z tym idiotycznym pytaniem! Nie pomyślałeś,
że w pewnym sensie zażartowałeś sobie ze mnie?
- Miona, ja wiem, jestem debilem!
Błagam, wybacz mi! Pomóż mi ten jeden jedyny raz a ja zrobię dla Ciebie
wszystko! Czego tylko sobie zapragniesz! - w głosie chłopaka panna Granger
usłyszała prawdziwą skruchę. Chyba jednak coś do niego dotarło.
- Wszystko powiadasz?
- Wszyściutko.
- A umiesz sprawić, że pewna osoba
straci swoją pracę i dostanie takie referencje, że nikt jej już nigdy nigdzie
nie zatrudni?
- Nie ma sprawy, musisz mi tylko
powiedzieć o kogo chodzi.
- Tylko to jest mugol.
-Żaden problem. Twój mąż wszystko
potrafi załatwić.
- Nie schlebiaj sobie, jeszcze się
nie zgodziłam. Kiedy mam udawać Twoją żonę?
- Jutro wieczorem. Kolacja ma być w
Paryżu, niedaleko kawiarni, gdzie kiedyś byliśmy.
- Wiesz co, Draco, jesteś po prostu
niemożliwy. Naprawdę, czasem nie wiem, co mam myśleć na Twój temat.
- Ale jestem też uroczy. - chłopak
uśmiechnął się promiennie i zniewalająco. Hermiona podziękowała w myślach, że
siedziała. W przeciwnym razie jej nogi odmówiły by posłuszeństwa.
- Przede wszystkim skromny. -
dziewczyna z wrednym uśmieszkiem wzięła różdżkę i za pomocą zaklęcia otworzyła
drzwi do swojej sypialni, powodując, że Ashley i Ginny upadły na podłogę.
- Jak mogłaś? - Ruda pocierała
intensywnie czoło. Przy upadku uderzyła się o kolano siostry Draco.
- Właśnie, jesteś okropna! - dodała
Ashley.
- To was oduczy podsłuchiwania
cudzych rozmów.
- Kiedy zorientowałaś się, że was
podsłuchujemy?
- Cóż, Ginny, chyba wtedy kiedy o
mało nie zabiłyście się biegnąc po schodach na górę. Kiepsko wychodzi wam
skradanie się. A teraz żegnam kochane towarzystwo. Jutro czeka mnie ciężki
dzień, mam zamiar położyć się wcześniej spać. Draco, o której wyruszamy?
- Najlepiej rano, przed dziewiątą. Hermiona,
jeszcze raz dziękuję.
- Nie dziękuj. Jutro zostanę Twoją żoną. Zobaczysz jaka potrafi być ze mnie wredotka.
- Nie mogę się doczekać.
***
Ulicami Bukaresztu spacerowała
smutna Nicolett Subercaseux, w ręku trzymała dość zmięte już zdjęcie USG
swojego nienarodzonego dziecka. Po wyjściu z gabinetu ginekologicznego wałęsała
się bez celu po stolicy Rumunii. Nie miała ochoty wracać jeszcze do domu a z
drugiej strony nie miała tutaj żadnej bliskiej przyjaciółki z którą mogłaby
porozmawiać o swoich problemach. Rodzice mieszkali we Francji (matka
nienawidziła Rumunii) ale nie chciała pokazywać się im w chwili obecnej na
oczy. Już dobrze wiedziała jakie cudowne kazanie walnęłaby jej kochana mamusia.
O nie, nie da jej tej satysfakcji. W końcu tyle razy "ostrzegała" ją
przed Ron'em. Ojciec jeszcze by ją zrozumiał ale matka za bardzo nim rządziła.
Z braku lepszego pomysłu postanowiła odwiedzić Charlie'go. Nie byli może
najlepszymi przyjaciółmi ale brat Ron'a zawsze był dla niej miły i lubiła z nim
rozmawiać. Z drugiej strony jest cień szansy, że pomoże jej dotrzeć do Rudzielca.
W końcu są rodzeństwem. Pełna nadziei na rozwiązanie swojej beznadziejnej
sytuacji ruszyła w kierunku mieszkania swojego pracodawcy. Po drodze zaszła do
niewielkiego sklepu spożywczego z zamiarem kupienia jakichś ciasteczek. Za
jedno była wdzięczna swojej matce, mimo bardzo surowego wychowania wpoiła w nią
bardzo przydatną zasadę - w odwiedziny nigdy nie idź z pustymi rękoma. Teraz,
kiedy sama spodziewa się dziecka, zdała sobie sprawę jakich błędów chce
uniknąć. Po pierwsze (i chyba najważniejsze) nie ma zamiaru powielać schematów
wychowawczych swojej matki. Zamierza okazywać swojemu dziecku jak najwięcej
miłości i zrozumienia, nie zapominając o konsekwencji w stosowaniu nagród i
kar. Zastanawiała się w głębi serca jaką rolę w tym wszystkim odegra Ron. Czy
będzie dobrym ojcem? Czy będzie się angażował w wychowanie ich dziecka? Czy w
ogóle podejmie się tego niełatwego zadania? W końcu to odpowiedzialność na całe
życie. Małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot. Z tymi wszystkimi,
dręczącymi ją, pytaniami zadzwoniła dzwonkiem pod numer 3 z nadzieją, że
Charlie jednak jest w domu. W końcu dziś miał wolne w pracy i mógł spędzić ten
dzień poza domem. Tym bardziej, że pogoda była w miarę ładna. Jej obawy okazały
się bezpodstawne, bo po chwili usłyszała zgrzyt otwieranego zamka.
- Nicolett, jak miło Cię widzieć. -
Charlie jak zawsze był uśmiechnięty od ucha do ucha. - Wejdź, proszę.
- Dzięki, Charlie, nie przeszkadzam?
- Oczywiście, że nie. Zapraszam do
kuchni. Napijesz się czegoś?
- Herbaty jeśli można, bez cukru.
Kupiłam trochę ciasteczek.
- Jak zawsze myślisz o wszystkim.
Ron jest szczęściarzem.
- Tak... - na samo wspomnienie o
Rudzielcu Nicolett poczuła niemiły skurcz w okolicach serca. - No nie, masz
wolne a Ty pracujesz! - dziewczyna postanowiła zmienić temat, przynajmniej na
jakiś czas, i wskazała na stos dokumentów znajdujących się na stole.
- Taki mój los, zajmowanie się
smokami to też, wbrew pozorom, dużo papierkowej roboty.
- No patrz, kto by pomyślał.
- Już wiesz jak ja spędzam swoje
wolne dni, a Ty co dziś działasz?
- Byłam na kontrolnym badaniu i mogę
Ci pokazać zdjęcie USG. - Nicolett wyjęła z torebki zdjęcie, które zdarzyła już
troszkę wyprostować i wygładzić.
- No proszę. Rośnie nam najmłodszy
Weasley. Mam przeczucie, że pokocha smoki! Już ja sie o to postaram. A jak się
czujesz?
- Z dzieckiem jest wszystko w
najlepszym porządku. - uśmiechnęła się niemrawo.
- To dobrze, a jak Ron? Mam
nadzieję, że jest dla Ciebie oparciem.
- Tak, przynajmniej stara się
udawać, że tak jest. - Nicolett wyrzuciła to z siebie i poczuła, że łzy
zaczynają napływać jej do oczu.
- Hej, hej, Nicolett! - Charlie
podszedł do niej i uklęknął obok. - Co się dzieje? Powiedz słowo a skopie mu
tyłek.
- Czy możliwe jest żeby znienawidzić
kogoś, kogo nigdy nie widziałeś?
- Wytłumacz dokładnie, o co chodzi i
co się stało?
- Bo widzisz... - Nicolett wzięła
głęboki oddech. - Nigdy nie spotkałam tej Hermiony ale już wiem, że nienawidzę
jej.
- Hermiony? Hermiony Granger? -
Charlie był jeszcze bardziej zdziwiony. - Co ona ma wspólnego z Tobą?
- Nikomu nigdy tego nie mówiłam ale
już od dawna mam wątpliwości czy on kiedykolwiek mnie kochał. Wstydzę się tego
ale przeczytałam listy, które mu wysyłała. Nie było w nich nic wskazującego na
to że coś ich łączy. Przynajmniej z jej strony, ale Ron... On chyba coś do niej
czuje. Nigdy mi nie chciał o niej opowiedzieć, ale Charlie, błagam Cię. Powiedz
mi, co ich łączyło w czasach Hogwartu?
- Z tego, co wiem to nic. Owszem Ron
był zakochany w Hermionie ale ona nigdy nie czuła do niego nic poza przyjaźnią.
Myślę, że kochała go jak brata. Kiedy odrzuciła po raz kolejny jego miłość Ron
przyjechał tutaj. Potem poznał Ciebie i na prawdę, ja byłem przekonany że
kochacie się.
- Ja w tym związku kocham za dwoje.
Ciąża była dla mnie sporym zaskoczeniem ale ucieszyłam się. Miałam cichą
nadzieję, że dzięki temu zbliżymy się do siebie jeszcze bardziej. Liczyłam, że
Ron w końcu otworzy przede mną swoje serce. Niestety, myliłam się. On z dnia na
dzień odsuwa się ode mnie. A ja nie potrafię do niego dotrzeć. Nawet nie mam
już sił. Wczoraj dostałam list od waszej mamy, zaprasza mnie na Święta Bożego
Narodzenia do Nory. Ucieszyłam się bardzo, że spotkam całą waszą rodzinę, ale
wtedy uświadomiłam sobie, że i ona tam będzie. Jak mam czuć się swobodnie skoro
jej nienawidzę. Jak mam z nią rozmawiać? Ta cała Granger nie zrobiła mi nic
złego ale to właśnie przez nią nie układa mi się z Ron'em. Bo on kocha ją a nie
mnie. Ja nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobra. Nigdy nie będę Hermioną
Granger. - po tych słowach przyszła mama rozpłakała się na dobre.
Charlie zdawał sobie sprawę, że w
tym momencie żadne logiczne argumenty do niej nie trafią. Postanowił, że w tej
sytuacji najlepiej będzie ją przytulić i po prostu poczekać aż Nicolett się
wypłacze. Z drugiej strony był trochę zły na siebie, że nie zauważył co się
dzieje u jego brata. Po około dziesięciu minutach dziewczyna Ron'a uspokoiła
się na tyle, że Charlie postanowił, że spróbuje z nią porozmawiać.
- Nicolett, posłuchaj mnie teraz
uważnie, dobrze? Musisz zrozumieć, że targają Tobą teraz bardzo skrajne emocje.
Zacznijmy od początku. Możesz być w stu procentach pewna, że Hermiona
absolutnie nic a nic nie czuje do Ron'a, poza najzwyklejszą na świecie
przyjaźnią. I zapewniam Cię, że Twoje uprzedzenie do Hermiony jest bezpodstawne.
Zobaczysz, że gdy poznasz ją w Norze, podczas Świąt Bożego Narodzenia, bardzo szybko ją polubisz, bo jest to jedna z
najbardziej życzliwych osób jakie znam. Po drugie, nie mam zamiaru
usprawiedliwiać mojego brata ale wydaje mi się, że troszeczkę za bardzo się w
to wkręciłaś. Powiedziałaś, że z tych listów nic nie wynika, więc dlaczego tak
się tym przejęłaś. Rozumiem, że martwisz się zachowaniem Ron'a ale według mnie
odpowiedzialność bycia ojcem trochę go przerosła. I stąd wzięło się jego dziwne
zachowanie.
- Myślisz, że tak naprawdę jest? -
Nicolett wytarła chusteczką ostatnią łzę. - Chyba za bardzo dramatyzuję.
- Jeśli mam być szczery to tak.
Jeśli chcesz to mogę porozmawiać z Ron'em jak brat z bratem i dyskretnie
wypytać go o wszystko.
- Możesz to zrobić dla mnie?
- Jeśli tylko to pomoże Ci się
uspokoić, to tak. Porozmawiam z nim.
Wow a już myślałam że te zaręczyny będą tak na serio ;o
OdpowiedzUsuńAle też dobrze że Miona zgodziła sie pomóc Smokowi :) Ciekawe co z tego wyniknie ;p
Rozdział bardzo fajny ;)
Pozdrawiam :)
A ja już myslałam, że Draco tak naprawde jej sie oświadczył, a tu taka niespodzianka! Co z niego za krętacz, ale w sumie to ich zbiliży do siebie. Wspólny wieczór jako małżeństwo. ^^
OdpowiedzUsuńBiedna Nikollet, głupi Ron, kochany Charlie!
I genialny rozdział, podsumowujac.
Pozdrawiam, wenki życze
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Boski rozdział ♥
OdpowiedzUsuńDraco to jednak prawdziwy Ślizgon, hahaha. :D
OdpowiedzUsuńAle to fajnie, że Hermiona się zgodziła, już nie mogę się doczekać, żeby przeczytać jaka potrafi być z niej "wredotka", haha. :D
Trafiłam na Twojego bloga zupełnie przypadkiem, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz tu zaglądnę. :)
Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam, Charlie.
http://dilectioprohibitum.blogspot.com/
Buuu, foch na Draco ! ;( ale w sumie... może nie, jest za słodky <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
Pozdrawiam,
L. ;*
Uff, dobrze że te zaręczyny nie były na serio ;)
OdpowiedzUsuńAle Draco wpadł, nie ma co. Ale trzeba przyznać, że Miona ma coś w sobie ze Ślizgonów, bo jednak wykorzystała sytuację żeby załatwić swoją sprawę z Desmondem ;) Z resztą uczy się od najlepszego...
A Ginn i Ashley oczywiście nie byłyby sobą jakby nie próbowały podsłuchiwać :)
Biedna Nicolett, niech Ron się w końcu opamięta. Skoro nigdy między nim a Herm nic nie było a teraz ma zostać ojcem to niech się w końcu ogarnie. Może Charlie mu przemówi do rozsądku...
Pozdrawiam
To Draco wymyślił.
OdpowiedzUsuńDziewczyny jak dziewczyny.:P Ciekawość je zżerała..
Biedna Nicolett, ojciec jej dziecka jest idiotą...
Super rozdział.:P
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Łoł cho choł :) Ta Draco no -Geniusz bym rzekła ;) a to jak Her-miona-nina pacnęła te dwie dewotki drzwiami było niezapomniane
OdpowiedzUsuńWielu natchnień
Jane
Ale mnie w maliny wpuściłaś :c tak się cieszyłam jak przeczytałam o zaręczynach, a tu taki podstęp. Chociaż to prawda - coś tutaj za szybko chciał rozpoczynać nowy etap życia, ten nasz Draco :D. Niemniej jednak Hermiona w dzisiejszym opowiadaniu jest cudowna! Stanowcza, a akcja z Ginny i Ashley podsłuchującymi pod drzwiami - no szał! :D
OdpowiedzUsuńBiedna Nicolett, Ron zawsze był cipą i zawsze nią będzie :/ przepraszam, ale nigdy go nie lubiłam i chyba żadne opowiadanie nie sprawi, że go polubię :c. mam nadzieję, że Charlie mu da przysłowiowego 'kopniaka w dupę' żeby się ogarnął:d.
no nic kochana, czekam na kolejny! życzę weny:*
P.S jak poszła sesja? mam nadzieję, że bardzo dobrze?! :D.
pozdrawiam, Zou. :*
O ja.. XD
OdpowiedzUsuńLeżę i nie wstaję xD (rozdział czytałam na ziemi, bo mi się znów do łóżka nie chciało położyć XD) . DRACO! Ty geniuszu <3
No to on wymyślił... XD
Jestem ciekawa, jak się potoczy ta kolacja ;3 .
No... Cóż by tu jeszcze pisać?
A! Może jedna "uwaga" ...
Jakoś wcześniej mnie to nie "raziło" .. Słowa takie jak "Rona" nie piszemy "Ron'a", gdyż ten znak (przyznaję się bez bicia... nie pamiętam, jak się nazywał ten znak XD) zastępuje tymi literami po tym znaku tę ostatnią literę, która jest postawiona przed znakiem.
Nie, że się czepiam, co to to nie XD .
To tylko drobna uwaga :) .
Czekam na 17 rozdział :D
Wenki Ci życzę :**
Kaja.
'Ten znak' to apostrof ;)
UsuńSuper rozdział szkoda że zaręczyny nie na serio. Fajny pomysł z tym kontraktem. Bardzo mi się podoba i szkoda mi Nicolett. Jestem ciekawa kolacji i jak przebiegną świeta . Czekam z niecierpliwie i życzę weny ;3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńChociaż domyślałam się, że te zaręczyny nie będą na serio, jednak miałam nadzieję, że będą prawdziwe...
Ale gdyby były prawdziwe to byłby już koniec, a tego nie chcemy :)
Ale Draco wymyślił, takiego czegoś się zupełnie nie spodziewałam
Jeszcze raz, rozdział super, zresztą jak wszystkie
Uwielbiam Twojego bloga, w tej historii jest coś takiego innego, nie jest taka szablonowa i to jest w niej genialne ;)
A.Abrams
Genialny jak zawsze <3 Zawiodłam się na Draconie. Wyskoczył z czymś takim! ;o Szkoda mi też Nicolett. Ron to taki głupek. Nigdy go nie lubiłam. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Ciekawa jestem, jak przebiegnie kolacja naszego małżeństwa.
OdpowiedzUsuńCzułam, że Malfoy coś kombinuje z tym zaręczynami, ale cała akcja wyszła naprawdę genialna tak jak i cały rozdział :) bardzo mini intrygują te święta w Norze, bo to naprawdę może być niezłe :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
świetny rozdział, tylko szkoda, że Draco tak,... kiepsko zaczął z tymi zaręczynami :d
OdpowiedzUsuńNa początku obawiałam się, że on na serio tak szybko się oświadcza, ale na szczęście jeszcze trochę się... lepiej poznają :p
Zapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com na rozdział XIV
Szkoda, że to małżeństwo nie jest na serio.. Ale mam nadzieję, że wkrótce będą razem. Byłoby cudownie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dramione True Love :>
A ja już myślałam, że Draco mówi to na serio! Rozdział super i czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńA ja głupia myślałam, ze Draco naprawdę oświadcza się, bo olśniła go magia miłosci, czy coś w tym stylu :D Ale opcja jaką przedstawiłas jest równie interesująca, bo jestem pewna, że Hermiona nie będzie udawać potulnej żony. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lumos
Ach ten Draco, interesy interesy interesy. Mam nadzieję, że Hermiona da mu popalić :) Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję :*
Nevaeh Black
Genialne :) Naprawdę mi sie spodobało choć mocno zaskoczyło miałam tycią, maleńką dobra co ja piszę wielką nadzieję ze jego oświadczyny sa tak na serio ze ją kocha i tak dalej a on jak zwykle musiała zachować się jak rasowy ślizgon ael z drugiej strony jest nim przecież
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny :)
Nie mogę się doczekać kolejnego
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
Ooo Charlie jest tski kochany. Szkoda że musi pracować w swoje dni wolne. Mam nadzieję że Ron się ogarnie.
OdpowiedzUsuńOj Draco... Miło że Hermiona się zgodziła pomóc, ale coś czuję , że da mu nieźle popalić! ;3
Pozdrawiam i życzę weny !
Rose.
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCharlie jest taki kochany.
Mam nadzieję, że Nicolette wszystko się jeszcze ułoży.
Ciekawe co wydarzy się w Paryżu...
Wiedziałam, że te oświadczyny nie są na serio.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Rozdział naprawde spoko. Naprawdę nie mogłam się doczekać. Przeczytałam wszystkie rozdziały i miniaturki, ale nie zawsze zostawiałam po sobie ślad w postaci komentarza. Wiem jakiego to daje kopa autorowi opowiadań ( sama też piszę. Nie pokazuje tego na forum i nie mam bloga, ale piszę). Za to naprawdę PRZEPRASZAM!!!
OdpowiedzUsuńObiecuję, że teraz będę komentować notki regularnie. :)
Jeśli chodzi o rozdział:
* bardzo fajny,
*Draco jak zwykle zaskakuje ( czy on ma jakieś zaburzenia???),
* Reakcja Hermiony-bezcenna!
*ciekawa jestem jak ułoży się ta sprawa z Ronem...
Już nie mogę się doczekać rozdziału 17! WENYYYYY!!!
Laura.
Kocham <3 <3 <3 <3 Nmg się doczekać 17 *-*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, weny i weny !
I jeszcze raz kooooooooooooooooooooochaaaaaaam <3 <3 <3
http://draco-hermione-story.blogspot.com - zapraszam do mnie!
Och, Hermiona się zemści, już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńNo tak, po Ronie można się było tego spodziewać...
Rozdział genialny.
Życzę weny.
Pozdrawiam
suuuuper nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to wszystko nie będzie tak proste jak się wydaje :D. Czułam, że będzie w tym wszystkim jakiś haczyk :D! Rozdział świetny, czekam na następny, buziaki :*
OdpowiedzUsuńTakiego trolla robić swoim czytelniczkom...
OdpowiedzUsuńJa tu na zawał padłam ze szczęścia, a Ty mi tu piszesz o udawaniu, ech. Jesteś niedobrą kobietą, naprawdę niedobrą!
Ja się nastawiam na ślub, wesele, wieczory kawalerski i panieński, a Ty tu takie rzeczy odwalasz, Boże...
No dobra, lecę dalej, zobaczymy, co dzieje się dalej :)
opowiadanie jest cudowne , zakochałam się w tym szarmanckim i zwariowanym blondynie z Domu Salazara . już nie mogę doczekać się tej kolacji i tego co będzie po niej , bo licze że coś będzie:)) i ciekawi mnie to jak Draco rozwiąże problem z Desmond'em .
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę weny :))
To było świetne! Niesamowicie piszesz :-)
OdpowiedzUsuńDomi.
- Jesteś na mnie zła?
OdpowiedzUsuń- Nie. - odpowiedziała spokojnie, Malfoy odetchnął. - Jestem wściekła, więc masz pięć minut na wyjaśnienia.
- Hermiona to nie tak.
- Dwadzieścia sekund już minęło.
Booosko <33 Skąd Ty masz takie pomysły..?!
Ale już myślałam ,że serio sie pobiorą... ( i oby tak było w przyszłych rozdziałach- nie odrazu,ale hm... może za 20 rozdziałów, bo chyba nie zamierzasz szybko skończyc tej historii, nie ?! Jakby co, to Crucio )
Bye<33
~~Księżniczka Swojej Bajki ♥
Czekałam na ten rozdział z niecierpilością byłam bardzo ciekawa co będzie dalej! Haha ale już wiem xd mam nadzieję, że ta wspaniała wena cię nie opuści!
OdpowiedzUsuńRon, Ron, Ron.. biedna dziewczyna! Ona niedługo zostanie mamą!
OdpowiedzUsuńA Draco? przegiął! Jak mógł oświadczyć się tylko dla kontraktu? Jaka świnia! Jak Hermi się mogła poczuć.. Mam nadzieję, że coś się między nimi rozwinie po spotkaniu ze starszą panią..
No popatrz... a już myślałam, że na prawdę będą jakieś zaręczyny! :D
OdpowiedzUsuńTak niespodziewanie wszystko to wyszło. :D
Choć w sumie... może nawet i lepiej, że JESZCZE (x)) nie było zaręczyn. :p
No chyba, że masz w planach dla nas coś zupełnie innego. :D
.
No ale tak wracając, to wybacz, że nie komentowałam u Ciebie przez większość czasu. Powody chyba znasz, więc nie muszę się tłumaczyć. :) Tak czy inaczej ożyłam, żeby znowu rozpisywać się w komentarzach. x)
.
No... Oczywiście rozdział strasznie mi się spodobał, a najbardziej scenka, gdzie Ginny z Ashley wpadły do pokoju Hermiony, gdy ta otworzyła znienacka drzwi. :D To było dobre i wyszło Mionie jak nie wiem. :D
Cóż nie spodziewałam się, że z tymi zaręczynami będzie taka heca - podstęp, by otrzymać kontrakt. :D Nieźle to wykombinowałaś... ;)
Szczerze powiedziawszy już nie mogę się doczekać tego spotkania. :D Jestem ciekawa, czy staruszka coś wymyśli, by mieć dobrze to pokazane, iż są małżeństwem, czy nie... Ciekawość mnie zżera. ^_^
Jutro idem czytać dalszy ciąg. :3
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim! ^_~
Pozdrawiam!
~ Pure - Blood Princess
P.S. - GRATULUJĘ! DOBIŁAŚ DO 100 tys. odsłon! ^_^
<3
Cześć. Wpadłam na tego bloga dzięki LaFinDeLaVie. Przeczytałam do tego momentu i jestem zachwycona :). Postanowiłam skomentować z dwóch powodów... 1. Mam chętkę na tego pdfa xD (przepraszam za szczerość, taki mój urok :D) 2. I tak zaczełavym komentować, tylko z reguły robię to jak przeczyram wszystko na blogu. Stwierdziłam jednak, że nie ma co czekać :). W ten oto sposób masz kolejną fankę :) jak przeczytam do końca (czyli jeszce chwila), to napiszę konentarze na poczatku (przepraszam, że nie bedzie chronokogicznie, mała wpadka :p). A teraz o opowiadaniu... Bardzo podoba mi się Draco jako osoba, która wie, czego chce. Bo z reguły jest on chłopakiem o typie "Boże co mam robić? Kocham ją, ale ona jest mugolaczką... Chyba zaryzykuję i w ten sposób nasza historia dostanie +50 pkt do epickości". Ty go prezentujesz w zupełnie inny sposób. Dlatego BRAWKA I OWACJE :) o reszcie napiszę później, bo potem nie będę miała tematu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Luterka :)
P.S
Za ewentualne błędy przepraszam. Piszę z telefonu...
Proszę o wyrozumiałość. Jako szaloba osova, piszę to co myślę. Ale przynajmniej nie jestem sztuczna. :)
I niech Hermiona zostanie Panią Malfoy i niech tak będzie !
OdpowiedzUsuńJ.
Taka jestem ciekawa jak to wypadnie z tym udawaniem, że Hermiona jest żoną Draco, że muszę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńWyniknie może z tego prawdziwe małżeństwo?
OdpowiedzUsuńProooooooooooooooszę!!!!!!!!!:-)