sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 16. Jutro zostanę Twoją żoną

          Gdyby Hermiona występowała w filmie animowanym jej szczęka walnęłaby o podłogę z głuchym łomotem. Niestety, pozostało jej zadławienie się sokiem, który akuratnie piła. Mrugnęła zdezorientowana kilka razy licząc, że Draco zniknie a wszystko okaże się głupim żartem. W Hogwarcie wycinał jej głupie kawały, ale nie na taką skalę. I poza tym, już dawno nie chodzili do szkoły. Draco wciąż stał przed nią z kwiatami i wyglądał na jeszcze bardziej żałośnie niż przed chwilą. Spojrzała na swoje przyjaciółki i obie były równie zaskoczone. Ashley patrzyła się na swojego brata jakby widziała go po raz pierwszy w swoim życiu. Nie, on na pewno przegrał jakiś głupi zakład i oto są efekty.
            - Oszalałeś, prawda? - zapytała niezwykle spokojnym tonem głosu. - Albo to jest jakiś głupi żart albo przegrałeś zakład.
            - Żadne z powyższych. - odpowiedział.
            - Więc?
            - Właśnie, my z Ashley chcemy wiedzieć czy mamy już szykować striptizerów na wieczór panieński Miony. - Ginny jak zawsze szybko odnalazła się w sytuacji. Hermiona spojrzała na nią z politowaniem.
            - Tobie też rzuciło się na mózg? Nie będzie żadnego wieczoru panieńskiego a tym bardziej  ślubu. Draco się wygłupia.
            - Hermiona, to nie jest tak jak myślisz? Chyba źle zacząłem.
            - No chyba tak. Powiesz w końcu o co Ci chodzi?
            - A możemy porozmawiać na osobności?
            - Oczywiście, zapraszam na górę. - Hermiona wstała i zgromiła wzrokiem swoje przyjaciółki, które już kierowały się w stronę schodów. - Wy nie!
            - No dobrze, dobrze. Przecież żartowałyśmy. - Ginny przybrała minę niewiniątka i razem z siostrą Draco usiadły grzecznie na kanapie. Jednak, gdy drzwi prowadzące do pokoju Hermiony, trzasnęły z impetem obie niczym Błyskawica poderwały się z miejsca i pobiegły na górę z zamiarem podsłuchania pod drzwiami calutkiej rozmowy.
            - Poczekaj chwilę. - Hermiona podeszłą do stolika, na którym leżała jej różdżka. Wypowiedziała prostą formułę zaklęcia i już po chwili ubranie Draco było suche. - Tak chyba lepiej?
            - O wiele. Okej, zacznijmy od początku. - westchnął. - Po pierwsze, kwiaty. Nie znam się na tym ale chyba trzeba wsadzić je do wody.
            - Tak, geniuszu. - westchnęła dziewczyna. Wzięła z parapetu duży szklany wazon i napełniła go wodą  za pomocą magii. Jakoś nie miała siły pójść do łazienki, która znajdowała się kilka kroków dalej. W końcu każda z sypialni, w domu dziewczyn, posiadała własną łazienkę. Włożyła okazały bukiet do wazonu i postawiła go na stoliku, przy którym często czytała książki Róże roztaczały cudowną woń i była Gryfonka nie mogła oprzeć się pokusie aby je powąchać. Może nie było tego widać na zewnątrz ale w środku Hermiona cała się gotowała i była wściekła na Malfoy'a za ten wybryk. Ale musiała przyznać, że z kwiatami trafił idealnie. Przez chwilę zaczęła podejrzewać, że jej przyjaciółki maczały palce w tym, ale nie mogła sobie przypomnieć żeby ostatnio zachowywały się dziwnie. A przynajmniej nic nie zwróciło jej uwagi a to już w pewnym stopniu oczyszczało je z podejrzeń panny Granger. Draco zauważył, że Hermionie kwiaty się spodobały, co w niewielkim stopniu poprawiło jego humor i dodało mu odwagi. Z drugiej strony zdawał sobie doskonale sprawę, że wpadł po uszy i bez pomocy Hermiony sobie nie poradzi. I to chyba właśnie było najtrudniejszym zadaniem, bo zdążył już nieco ją poznać i szczerze wątpił czy się zgodzi.
            - Jesteś na mnie zła?
            - Nie. - odpowiedziała spokojnie, Malfoy odetchnął. - Jestem wściekła, więc masz pięć minut na wyjaśnienia.
            - Hermiona to nie tak.
            - Dwadzieścia sekund już minęło.
            - Dobrze, dobrze. Powiem Ci prawdę. Pamiętasz jak ostatnio rozmawialiśmy o mojej pracy? - Hermiona kiwnęła głową. - Mówiłem Ci wtedy, że jestem w trakcie konsultacji ważnego kontraktu. I tu wszystko się zaczyna. Drugą stroną konsultacji jest starsza Pani, właścicielka sieci jednych z najlepszych hoteli na świecie. Dla niej największą wartością jest rodzina i współpracuje tylko z osobami, które mają rodzinę. I ja... no cóż, powiedziałem jej, że niedawno się ożeniłem.
            - Raczej niedawno zgłupiałeś. - podsumowała Hermiona. - I co z tym pięknym kłamstwem ja mam wspólnego?
            - Do tej pory wszystko było w jak najlepszym porządku. Ale wczoraj zażyczyła sobie, przed ostatecznym podpisaniem kontraktu, poznać moją żonę. I dlatego...
            - Wyjdź.
            - Hermiona, proszę...
            - Nie ma Hermiona proszę! Oszukałeś tę starszą kobietę, wmawiając jej, że masz żonę. Tylko po to żeby podpisać jakiś idiotyczny kontrakt! Jak tak można? A kiedy poczułeś się zagrożony ubzdurałeś sobie, że wciągniesz w to mnie! A ja brzydzę się kłamstwem! I jeszcze wparowałeś tu z kwiatami i z tym idiotycznym pytaniem! Nie pomyślałeś, że w pewnym sensie zażartowałeś sobie ze mnie?
            - Miona, ja wiem, jestem debilem! Błagam, wybacz mi! Pomóż mi ten jeden jedyny raz a ja zrobię dla Ciebie wszystko! Czego tylko sobie zapragniesz! - w głosie chłopaka panna Granger usłyszała prawdziwą skruchę. Chyba jednak coś do niego dotarło.
            - Wszystko powiadasz?
            - Wszyściutko.
            - A umiesz sprawić, że pewna osoba straci swoją pracę i dostanie takie referencje, że nikt jej już nigdy nigdzie nie zatrudni?
            - Nie ma sprawy, musisz mi tylko powiedzieć o kogo chodzi.
            - Tylko to jest mugol.
            -Żaden problem. Twój mąż wszystko potrafi załatwić.
            - Nie schlebiaj sobie, jeszcze się nie zgodziłam. Kiedy mam udawać Twoją żonę?
            - Jutro wieczorem. Kolacja ma być w Paryżu, niedaleko kawiarni, gdzie kiedyś byliśmy.
            - Wiesz co, Draco, jesteś po prostu niemożliwy. Naprawdę, czasem nie wiem, co mam myśleć na Twój temat.
            - Ale jestem też uroczy. - chłopak uśmiechnął się promiennie i zniewalająco. Hermiona podziękowała w myślach, że siedziała. W przeciwnym razie jej nogi odmówiły by posłuszeństwa.
            - Przede wszystkim skromny. - dziewczyna z wrednym uśmieszkiem wzięła różdżkę i za pomocą zaklęcia otworzyła drzwi do swojej sypialni, powodując, że Ashley i Ginny upadły na podłogę.
            - Jak mogłaś? - Ruda pocierała intensywnie czoło. Przy upadku uderzyła się o kolano siostry Draco.
            - Właśnie, jesteś okropna! - dodała Ashley.
            - To was oduczy podsłuchiwania cudzych rozmów.
            - Kiedy zorientowałaś się, że was podsłuchujemy?
            - Cóż, Ginny, chyba wtedy kiedy o mało nie zabiłyście się biegnąc po schodach na górę. Kiepsko wychodzi wam skradanie się. A teraz żegnam kochane towarzystwo. Jutro czeka mnie ciężki dzień, mam zamiar położyć się wcześniej spać. Draco, o której wyruszamy?
            - Najlepiej rano, przed dziewiątą. Hermiona, jeszcze raz dziękuję.
            - Nie dziękuj. Jutro zostanę Twoją żoną. Zobaczysz jaka potrafi być ze mnie wredotka.
            - Nie mogę się doczekać.

***

            Ulicami Bukaresztu spacerowała smutna Nicolett Subercaseux, w ręku trzymała dość zmięte już zdjęcie USG swojego nienarodzonego dziecka. Po wyjściu z gabinetu ginekologicznego wałęsała się bez celu po stolicy Rumunii. Nie miała ochoty wracać jeszcze do domu a z drugiej strony nie miała tutaj żadnej bliskiej przyjaciółki z którą mogłaby porozmawiać o swoich problemach. Rodzice mieszkali we Francji (matka nienawidziła Rumunii) ale nie chciała pokazywać się im w chwili obecnej na oczy. Już dobrze wiedziała jakie cudowne kazanie walnęłaby jej kochana mamusia. O nie, nie da jej tej satysfakcji. W końcu tyle razy "ostrzegała" ją przed Ron'em. Ojciec jeszcze by ją zrozumiał ale matka za bardzo nim rządziła. Z braku lepszego pomysłu postanowiła odwiedzić Charlie'go. Nie byli może najlepszymi przyjaciółmi ale brat Ron'a zawsze był dla niej miły i lubiła z nim rozmawiać. Z drugiej strony jest cień szansy, że pomoże jej dotrzeć do Rudzielca. W końcu są rodzeństwem. Pełna nadziei na rozwiązanie swojej beznadziejnej sytuacji ruszyła w kierunku mieszkania swojego pracodawcy. Po drodze zaszła do niewielkiego sklepu spożywczego z zamiarem kupienia jakichś ciasteczek. Za jedno była wdzięczna swojej matce, mimo bardzo surowego wychowania wpoiła w nią bardzo przydatną zasadę - w odwiedziny nigdy nie idź z pustymi rękoma. Teraz, kiedy sama spodziewa się dziecka, zdała sobie sprawę jakich błędów chce uniknąć. Po pierwsze (i chyba najważniejsze) nie ma zamiaru powielać schematów wychowawczych swojej matki. Zamierza okazywać swojemu dziecku jak najwięcej miłości i zrozumienia, nie zapominając o konsekwencji w stosowaniu nagród i kar. Zastanawiała się w głębi serca jaką rolę w tym wszystkim odegra Ron. Czy będzie dobrym ojcem? Czy będzie się angażował w wychowanie ich dziecka? Czy w ogóle podejmie się tego niełatwego zadania? W końcu to odpowiedzialność na całe życie. Małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot. Z tymi wszystkimi, dręczącymi ją, pytaniami zadzwoniła dzwonkiem pod numer 3 z nadzieją, że Charlie jednak jest w domu. W końcu dziś miał wolne w pracy i mógł spędzić ten dzień poza domem. Tym bardziej, że pogoda była w miarę ładna. Jej obawy okazały się bezpodstawne, bo po chwili usłyszała zgrzyt otwieranego zamka.
            - Nicolett, jak miło Cię widzieć. - Charlie jak zawsze był uśmiechnięty od ucha do ucha. - Wejdź, proszę.
            - Dzięki, Charlie, nie przeszkadzam?
            - Oczywiście, że nie. Zapraszam do kuchni. Napijesz się czegoś?
            - Herbaty jeśli można, bez cukru. Kupiłam trochę ciasteczek.
            - Jak zawsze myślisz o wszystkim. Ron jest szczęściarzem.
            - Tak... - na samo wspomnienie o Rudzielcu Nicolett poczuła niemiły skurcz w okolicach serca. - No nie, masz wolne a Ty pracujesz! - dziewczyna postanowiła zmienić temat, przynajmniej na jakiś czas, i wskazała na stos dokumentów znajdujących się na stole.
            - Taki mój los, zajmowanie się smokami to też, wbrew pozorom, dużo papierkowej roboty.
            - No patrz, kto by pomyślał.
            - Już wiesz jak ja spędzam swoje wolne dni, a Ty co dziś działasz?
            - Byłam na kontrolnym badaniu i mogę Ci pokazać zdjęcie USG. - Nicolett wyjęła z torebki zdjęcie, które zdarzyła już troszkę wyprostować i wygładzić.
            - No proszę. Rośnie nam najmłodszy Weasley. Mam przeczucie, że pokocha smoki! Już ja sie o to postaram. A jak się czujesz?
            - Z dzieckiem jest wszystko w najlepszym porządku. - uśmiechnęła się niemrawo.
            - To dobrze, a jak Ron? Mam nadzieję, że jest dla Ciebie oparciem.
            - Tak, przynajmniej stara się udawać, że tak jest. - Nicolett wyrzuciła to z siebie i poczuła, że łzy zaczynają napływać jej do oczu.
            - Hej, hej, Nicolett! - Charlie podszedł do niej i uklęknął obok. - Co się dzieje? Powiedz słowo a skopie mu tyłek.
            - Czy możliwe jest żeby znienawidzić kogoś, kogo nigdy nie widziałeś?
            - Wytłumacz dokładnie, o co chodzi i co się stało?
            - Bo widzisz... - Nicolett wzięła głęboki oddech. - Nigdy nie spotkałam tej Hermiony ale już wiem, że nienawidzę jej.
            - Hermiony? Hermiony Granger? - Charlie był jeszcze bardziej zdziwiony. - Co ona ma wspólnego z Tobą?
            - Nikomu nigdy tego nie mówiłam ale już od dawna mam wątpliwości czy on kiedykolwiek mnie kochał. Wstydzę się tego ale przeczytałam listy, które mu wysyłała. Nie było w nich nic wskazującego na to że coś ich łączy. Przynajmniej z jej strony, ale Ron... On chyba coś do niej czuje. Nigdy mi nie chciał o niej opowiedzieć, ale Charlie, błagam Cię. Powiedz mi, co ich łączyło w czasach Hogwartu?
            - Z tego, co wiem to nic. Owszem Ron był zakochany w Hermionie ale ona nigdy nie czuła do niego nic poza przyjaźnią. Myślę, że kochała go jak brata. Kiedy odrzuciła po raz kolejny jego miłość Ron przyjechał tutaj. Potem poznał Ciebie i na prawdę, ja byłem przekonany że kochacie się.
            - Ja w tym związku kocham za dwoje. Ciąża była dla mnie sporym zaskoczeniem ale ucieszyłam się. Miałam cichą nadzieję, że dzięki temu zbliżymy się do siebie jeszcze bardziej. Liczyłam, że Ron w końcu otworzy przede mną swoje serce. Niestety, myliłam się. On z dnia na dzień odsuwa się ode mnie. A ja nie potrafię do niego dotrzeć. Nawet nie mam już sił. Wczoraj dostałam list od waszej mamy, zaprasza mnie na Święta Bożego Narodzenia do Nory. Ucieszyłam się bardzo, że spotkam całą waszą rodzinę, ale wtedy uświadomiłam sobie, że i ona tam będzie. Jak mam czuć się swobodnie skoro jej nienawidzę. Jak mam z nią rozmawiać? Ta cała Granger nie zrobiła mi nic złego ale to właśnie przez nią nie układa mi się z Ron'em. Bo on kocha ją a nie mnie. Ja nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobra. Nigdy nie będę Hermioną Granger. - po tych słowach przyszła mama rozpłakała się na dobre.
            Charlie zdawał sobie sprawę, że w tym momencie żadne logiczne argumenty do niej nie trafią. Postanowił, że w tej sytuacji najlepiej będzie ją przytulić i po prostu poczekać aż Nicolett się wypłacze. Z drugiej strony był trochę zły na siebie, że nie zauważył co się dzieje u jego brata. Po około dziesięciu minutach dziewczyna Ron'a uspokoiła się na tyle, że Charlie postanowił, że spróbuje z nią porozmawiać.
            - Nicolett, posłuchaj mnie teraz uważnie, dobrze? Musisz zrozumieć, że targają Tobą teraz bardzo skrajne emocje. Zacznijmy od początku. Możesz być w stu procentach pewna, że Hermiona absolutnie nic a nic nie czuje do Ron'a, poza najzwyklejszą na świecie przyjaźnią. I zapewniam Cię, że Twoje uprzedzenie do Hermiony jest bezpodstawne. Zobaczysz, że gdy poznasz ją w Norze, podczas Świąt Bożego Narodzenia,  bardzo szybko ją polubisz, bo jest to jedna z najbardziej życzliwych osób jakie znam. Po drugie, nie mam zamiaru usprawiedliwiać mojego brata ale wydaje mi się, że troszeczkę za bardzo się w to wkręciłaś. Powiedziałaś, że z tych listów nic nie wynika, więc dlaczego tak się tym przejęłaś. Rozumiem, że martwisz się zachowaniem Ron'a ale według mnie odpowiedzialność bycia ojcem trochę go przerosła. I stąd wzięło się jego dziwne zachowanie.
            - Myślisz, że tak naprawdę jest? - Nicolett wytarła chusteczką ostatnią łzę. - Chyba za bardzo dramatyzuję.
            - Jeśli mam być szczery to tak. Jeśli chcesz to mogę porozmawiać z Ron'em jak brat z bratem i dyskretnie wypytać go o wszystko.
            - Możesz to zrobić dla mnie?

            - Jeśli tylko to pomoże Ci się uspokoić, to tak. Porozmawiam z nim. 

39 komentarzy:

  1. Wow a już myślałam że te zaręczyny będą tak na serio ;o
    Ale też dobrze że Miona zgodziła sie pomóc Smokowi :) Ciekawe co z tego wyniknie ;p
    Rozdział bardzo fajny ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już myslałam, że Draco tak naprawde jej sie oświadczył, a tu taka niespodzianka! Co z niego za krętacz, ale w sumie to ich zbiliży do siebie. Wspólny wieczór jako małżeństwo. ^^
    Biedna Nikollet, głupi Ron, kochany Charlie!
    I genialny rozdział, podsumowujac.
    Pozdrawiam, wenki życze
    dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Draco to jednak prawdziwy Ślizgon, hahaha. :D
    Ale to fajnie, że Hermiona się zgodziła, już nie mogę się doczekać, żeby przeczytać jaka potrafi być z niej "wredotka", haha. :D

    Trafiłam na Twojego bloga zupełnie przypadkiem, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz tu zaglądnę. :)
    Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam, Charlie.
    http://dilectioprohibitum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Buuu, foch na Draco ! ;( ale w sumie... może nie, jest za słodky <3
    Świetny rozdział ;)
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff, dobrze że te zaręczyny nie były na serio ;)
    Ale Draco wpadł, nie ma co. Ale trzeba przyznać, że Miona ma coś w sobie ze Ślizgonów, bo jednak wykorzystała sytuację żeby załatwić swoją sprawę z Desmondem ;) Z resztą uczy się od najlepszego...
    A Ginn i Ashley oczywiście nie byłyby sobą jakby nie próbowały podsłuchiwać :)

    Biedna Nicolett, niech Ron się w końcu opamięta. Skoro nigdy między nim a Herm nic nie było a teraz ma zostać ojcem to niech się w końcu ogarnie. Może Charlie mu przemówi do rozsądku...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. To Draco wymyślił.
    Dziewczyny jak dziewczyny.:P Ciekawość je zżerała..
    Biedna Nicolett, ojciec jej dziecka jest idiotą...
    Super rozdział.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  8. Łoł cho choł :) Ta Draco no -Geniusz bym rzekła ;) a to jak Her-miona-nina pacnęła te dwie dewotki drzwiami było niezapomniane
    Wielu natchnień
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale mnie w maliny wpuściłaś :c tak się cieszyłam jak przeczytałam o zaręczynach, a tu taki podstęp. Chociaż to prawda - coś tutaj za szybko chciał rozpoczynać nowy etap życia, ten nasz Draco :D. Niemniej jednak Hermiona w dzisiejszym opowiadaniu jest cudowna! Stanowcza, a akcja z Ginny i Ashley podsłuchującymi pod drzwiami - no szał! :D
    Biedna Nicolett, Ron zawsze był cipą i zawsze nią będzie :/ przepraszam, ale nigdy go nie lubiłam i chyba żadne opowiadanie nie sprawi, że go polubię :c. mam nadzieję, że Charlie mu da przysłowiowego 'kopniaka w dupę' żeby się ogarnął:d.
    no nic kochana, czekam na kolejny! życzę weny:*

    P.S jak poszła sesja? mam nadzieję, że bardzo dobrze?! :D.

    pozdrawiam, Zou. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja.. XD
    Leżę i nie wstaję xD (rozdział czytałam na ziemi, bo mi się znów do łóżka nie chciało położyć XD) . DRACO! Ty geniuszu <3
    No to on wymyślił... XD
    Jestem ciekawa, jak się potoczy ta kolacja ;3 .
    No... Cóż by tu jeszcze pisać?
    A! Może jedna "uwaga" ...
    Jakoś wcześniej mnie to nie "raziło" .. Słowa takie jak "Rona" nie piszemy "Ron'a", gdyż ten znak (przyznaję się bez bicia... nie pamiętam, jak się nazywał ten znak XD) zastępuje tymi literami po tym znaku tę ostatnią literę, która jest postawiona przed znakiem.
    Nie, że się czepiam, co to to nie XD .
    To tylko drobna uwaga :) .
    Czekam na 17 rozdział :D
    Wenki Ci życzę :**
    Kaja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział szkoda że zaręczyny nie na serio. Fajny pomysł z tym kontraktem. Bardzo mi się podoba i szkoda mi Nicolett. Jestem ciekawa kolacji i jak przebiegną świeta . Czekam z niecierpliwie i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział
    Chociaż domyślałam się, że te zaręczyny nie będą na serio, jednak miałam nadzieję, że będą prawdziwe...
    Ale gdyby były prawdziwe to byłby już koniec, a tego nie chcemy :)
    Ale Draco wymyślił, takiego czegoś się zupełnie nie spodziewałam
    Jeszcze raz, rozdział super, zresztą jak wszystkie
    Uwielbiam Twojego bloga, w tej historii jest coś takiego innego, nie jest taka szablonowa i to jest w niej genialne ;)
    A.Abrams

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny jak zawsze <3 Zawiodłam się na Draconie. Wyskoczył z czymś takim! ;o Szkoda mi też Nicolett. Ron to taki głupek. Nigdy go nie lubiłam. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Ciekawa jestem, jak przebiegnie kolacja naszego małżeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czułam, że Malfoy coś kombinuje z tym zaręczynami, ale cała akcja wyszła naprawdę genialna tak jak i cały rozdział :) bardzo mini intrygują te święta w Norze, bo to naprawdę może być niezłe :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział, tylko szkoda, że Draco tak,... kiepsko zaczął z tymi zaręczynami :d
    Na początku obawiałam się, że on na serio tak szybko się oświadcza, ale na szczęście jeszcze trochę się... lepiej poznają :p

    Zapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com na rozdział XIV

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że to małżeństwo nie jest na serio.. Ale mam nadzieję, że wkrótce będą razem. Byłoby cudownie :)
    Pozdrawiam, Dramione True Love :>

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja już myślałam, że Draco mówi to na serio! Rozdział super i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja głupia myślałam, ze Draco naprawdę oświadcza się, bo olśniła go magia miłosci, czy coś w tym stylu :D Ale opcja jaką przedstawiłas jest równie interesująca, bo jestem pewna, że Hermiona nie będzie udawać potulnej żony. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę dużo weny ;)
    Pozdrawiam,
    Lumos

    OdpowiedzUsuń
  19. Ach ten Draco, interesy interesy interesy. Mam nadzieję, że Hermiona da mu popalić :) Życzę weny.
    Pozdrawiam i całuję :*
    Nevaeh Black

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialne :) Naprawdę mi sie spodobało choć mocno zaskoczyło miałam tycią, maleńką dobra co ja piszę wielką nadzieję ze jego oświadczyny sa tak na serio ze ją kocha i tak dalej a on jak zwykle musiała zachować się jak rasowy ślizgon ael z drugiej strony jest nim przecież
    Rozdział fantastyczny :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  21. Ooo Charlie jest tski kochany. Szkoda że musi pracować w swoje dni wolne. Mam nadzieję że Ron się ogarnie.
    Oj Draco... Miło że Hermiona się zgodziła pomóc, ale coś czuję , że da mu nieźle popalić! ;3
    Pozdrawiam i życzę weny !
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniały rozdział.
    Charlie jest taki kochany.
    Mam nadzieję, że Nicolette wszystko się jeszcze ułoży.
    Ciekawe co wydarzy się w Paryżu...
    Wiedziałam, że te oświadczyny nie są na serio.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział naprawde spoko. Naprawdę nie mogłam się doczekać. Przeczytałam wszystkie rozdziały i miniaturki, ale nie zawsze zostawiałam po sobie ślad w postaci komentarza. Wiem jakiego to daje kopa autorowi opowiadań ( sama też piszę. Nie pokazuje tego na forum i nie mam bloga, ale piszę). Za to naprawdę PRZEPRASZAM!!!
    Obiecuję, że teraz będę komentować notki regularnie. :)
    Jeśli chodzi o rozdział:
    * bardzo fajny,
    *Draco jak zwykle zaskakuje ( czy on ma jakieś zaburzenia???),
    * Reakcja Hermiony-bezcenna!
    *ciekawa jestem jak ułoży się ta sprawa z Ronem...
    Już nie mogę się doczekać rozdziału 17! WENYYYYY!!!

    Laura.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham <3 <3 <3 <3 Nmg się doczekać 17 *-*
    Życzę weny, weny i weny !
    I jeszcze raz kooooooooooooooooooooochaaaaaaam <3 <3 <3

    http://draco-hermione-story.blogspot.com - zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  25. Och, Hermiona się zemści, już nie mogę się doczekać.
    No tak, po Ronie można się było tego spodziewać...
    Rozdział genialny.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. suuuuper nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiedziałam, że to wszystko nie będzie tak proste jak się wydaje :D. Czułam, że będzie w tym wszystkim jakiś haczyk :D! Rozdział świetny, czekam na następny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Takiego trolla robić swoim czytelniczkom...
    Ja tu na zawał padłam ze szczęścia, a Ty mi tu piszesz o udawaniu, ech. Jesteś niedobrą kobietą, naprawdę niedobrą!
    Ja się nastawiam na ślub, wesele, wieczory kawalerski i panieński, a Ty tu takie rzeczy odwalasz, Boże...
    No dobra, lecę dalej, zobaczymy, co dzieje się dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  29. opowiadanie jest cudowne , zakochałam się w tym szarmanckim i zwariowanym blondynie z Domu Salazara . już nie mogę doczekać się tej kolacji i tego co będzie po niej , bo licze że coś będzie:)) i ciekawi mnie to jak Draco rozwiąże problem z Desmond'em .
    czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń
  30. To było świetne! Niesamowicie piszesz :-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Jesteś na mnie zła?
    - Nie. - odpowiedziała spokojnie, Malfoy odetchnął. - Jestem wściekła, więc masz pięć minut na wyjaśnienia.
    - Hermiona to nie tak.
    - Dwadzieścia sekund już minęło.


    Booosko <33 Skąd Ty masz takie pomysły..?!
    Ale już myślałam ,że serio sie pobiorą... ( i oby tak było w przyszłych rozdziałach- nie odrazu,ale hm... może za 20 rozdziałów, bo chyba nie zamierzasz szybko skończyc tej historii, nie ?! Jakby co, to Crucio )
    Bye<33
    ~~Księżniczka Swojej Bajki ♥

    OdpowiedzUsuń
  32. Czekałam na ten rozdział z niecierpilością byłam bardzo ciekawa co będzie dalej! Haha ale już wiem xd mam nadzieję, że ta wspaniała wena cię nie opuści!

    OdpowiedzUsuń
  33. Ron, Ron, Ron.. biedna dziewczyna! Ona niedługo zostanie mamą!
    A Draco? przegiął! Jak mógł oświadczyć się tylko dla kontraktu? Jaka świnia! Jak Hermi się mogła poczuć.. Mam nadzieję, że coś się między nimi rozwinie po spotkaniu ze starszą panią..

    OdpowiedzUsuń
  34. No popatrz... a już myślałam, że na prawdę będą jakieś zaręczyny! :D
    Tak niespodziewanie wszystko to wyszło. :D
    Choć w sumie... może nawet i lepiej, że JESZCZE (x)) nie było zaręczyn. :p
    No chyba, że masz w planach dla nas coś zupełnie innego. :D
    .
    No ale tak wracając, to wybacz, że nie komentowałam u Ciebie przez większość czasu. Powody chyba znasz, więc nie muszę się tłumaczyć. :) Tak czy inaczej ożyłam, żeby znowu rozpisywać się w komentarzach. x)
    .
    No... Oczywiście rozdział strasznie mi się spodobał, a najbardziej scenka, gdzie Ginny z Ashley wpadły do pokoju Hermiony, gdy ta otworzyła znienacka drzwi. :D To było dobre i wyszło Mionie jak nie wiem. :D
    Cóż nie spodziewałam się, że z tymi zaręczynami będzie taka heca - podstęp, by otrzymać kontrakt. :D Nieźle to wykombinowałaś... ;)
    Szczerze powiedziawszy już nie mogę się doczekać tego spotkania. :D Jestem ciekawa, czy staruszka coś wymyśli, by mieć dobrze to pokazane, iż są małżeństwem, czy nie... Ciekawość mnie zżera. ^_^

    Jutro idem czytać dalszy ciąg. :3

    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim! ^_~

    Pozdrawiam!

    ~ Pure - Blood Princess

    P.S. - GRATULUJĘ! DOBIŁAŚ DO 100 tys. odsłon! ^_^
    <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Cześć. Wpadłam na tego bloga dzięki LaFinDeLaVie. Przeczytałam do tego momentu i jestem zachwycona :). Postanowiłam skomentować z dwóch powodów... 1. Mam chętkę na tego pdfa xD (przepraszam za szczerość, taki mój urok :D) 2. I tak zaczełavym komentować, tylko z reguły robię to jak przeczyram wszystko na blogu. Stwierdziłam jednak, że nie ma co czekać :). W ten oto sposób masz kolejną fankę :) jak przeczytam do końca (czyli jeszce chwila), to napiszę konentarze na poczatku (przepraszam, że nie bedzie chronokogicznie, mała wpadka :p). A teraz o opowiadaniu... Bardzo podoba mi się Draco jako osoba, która wie, czego chce. Bo z reguły jest on chłopakiem o typie "Boże co mam robić? Kocham ją, ale ona jest mugolaczką... Chyba zaryzykuję i w ten sposób nasza historia dostanie +50 pkt do epickości". Ty go prezentujesz w zupełnie inny sposób. Dlatego BRAWKA I OWACJE :) o reszcie napiszę później, bo potem nie będę miała tematu :D
    Pozdrawiam Luterka :)

    P.S
    Za ewentualne błędy przepraszam. Piszę z telefonu...
    Proszę o wyrozumiałość. Jako szaloba osova, piszę to co myślę. Ale przynajmniej nie jestem sztuczna. :)

    OdpowiedzUsuń
  36. I niech Hermiona zostanie Panią Malfoy i niech tak będzie !
    J.

    OdpowiedzUsuń
  37. Taka jestem ciekawa jak to wypadnie z tym udawaniem, że Hermiona jest żoną Draco, że muszę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wyniknie może z tego prawdziwe małżeństwo?
    Proooooooooooooooszę!!!!!!!!!:-)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twoją opinię! :)