Hermiona
Granger powoli otworzyła powieki i ziewnęła. Przecierając jeszcze zaspane oczy
zerknęła na zegarek stojący na nocnej szafce. Wskazówki wskazywały równo siódmą
trzydzieści. Mimo dość wczesnej pory postanowiła wstać i wziąć poranny
prysznic. Przeszukując szafę rozmyślała o wczorajszym wieczorze, który
zdecydowanie mogła zaliczyć do udanych. Jedząc uroczystą kolację wszyscy
zgromadzeni rozmawiali i wspominali dawne dzieje. Mimo iż większość osób
widziała po raz pierwszy od pięciu lat bez problemu odnalazła z nimi wspólny
język. Przez chwilę miała wrażenie, że Harry rzuca znaczące spojrzenia na
Draco, który siedział obok niej, i ruchem głowy wskazywał na nią samą. Młody
Malfoy albo tego nie widział albo bardzo dobrze to ignorował. Przy najbliższej
okazji musi zapytać Potter’a o co mu chodziło. Gdy
już wszyscy się najedli Padma uznała, że dobre przyjęcie nie może istnieć bez
tańca. Wszyscy ochoczo przytaknęli jej i już po chwili salę bankietową
wypełniła muzyka i porwała gości do tańca. Hermiona uwielbiała taniec więc z
parkietu zeszła praktycznie ostatnia. Tańczyła z Harry’m, Draco, Neville’m a
nawet z Pansy. Skutki wczorajszej zabawy wyraźnie odczuwała w bolących ją
nogach. Wchodząc pod prysznic zastanawiała się czy w hotelu Draco dla gości
dostępny jest masaż. W tej chwili bardzo chętnie by z niego skorzystała. Panna
Granger żałowała tylko jednej rzeczy. Czasu. Czasu, który mijał tak szybko i
zanim się obejrzała weekend spędzony w tym magicznym miejscu dobiegał końca.
Całe szczęście, że będzie mogła spędzić dziś jeszcze kilka godzin w ukochanym
Hogwarcie. Hermiona w myślach ułożyła sobie już listę miejsc, które tam
odwiedzi. Na pierwszym miejscu, zaraz po śniadaniu w Wielkiej Sali, królowała
biblioteka. To właśnie w tym miejscu, chyba tylko poza pokojem wspólnym
Gryfonów, spędzała najwięcej czasu.
Wychodząc ze swojego apartamentu
wpadła na Draco, który spał tuż za ścianą. Wiedziała o tym, bo wczoraj późnym
wieczorem odprowadził ją pod same drzwi.
- A Ty dokąd się wybierasz?
- Po pierwsze to dzień dobry a po
drugie to wracam do Francji. Mówiłem Ci, że mam ważny kontrakt do podpisania.
- Uciekasz tak rano? Założę się, że
na pewno nic nie jadłeś.
- Masz rację, zjem coś w hotelu. –
Draco na chwilę się zamyślił. – Masz ochotę na pyszne francuskie rogaliki?
- Jak o nich wspomniałeś to mam. –
Hermiona uśmiechnęła się.
- To chodź, porywam Cię do Francji.
– Draco złapał byłą Gryfonkę za rękę i po chwili stali już przed jego hotelem w
Mieście Zakochanych. W recepcji przywitała ich jedna z recepcjonistek.
- Państwo Malfoy, witam. Czy zamówić
śniadanie do Państwa apartamentu?
- Poprosimy. – odpowiedział Draco. –
Są jakieś dokumenty dla mnie?
- Tak, wszystko jest przygotowane w
Pana gabinecie.
- Dziękuję. – Malfoy zwrócił się do
Hermiony. – Skarbie, idź do apartamentu, zaraz do Ciebie przyjdę. – pocałował
ją w usta i zniknął za drzwiami gabinetu.
Państwo Malfoy? Państwa apartament?
Skarbie? Do świadomości Hermiony dopiero teraz dotarł sens i znaczenie tych
wszystkich słów. Nie miała za bardzo czasu ich analizować, bo wśród gości
przechodzących przez lobby zobaczyła swoją mamę. Jej ukochaną mamę. Hermiona
wpatrywała się w nią i nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Przez te pięć lat
nic się nie zmieniła. Wszystkie wspomnienia związane z nią wróciły ze zdwojoną
siłą. Hermiona dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo za nią tęskniła i jak
bardzo chce podbiec i ją przytulić. Jane spojrzała na Hermionę, nieświadoma tego,
że patrzy na swoją jedyną córkę. Widząc minę byłej Gryfonki uśmiechnęła się i
wyszła z hotelu. Brązowooka bez chwili zastanowienia poszła za swoją
rodzicielką ale, gdy zbliżyła się do głównych drzwi poczuła, że ktoś łapie ją
za rękę. Bojąc się stracić z widoku swoją mamę niechętnie odwróciła się.
Ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć był...
- Profesor Dumbledore?
- Witaj, Hermiono. – staruszek
uśmiechnął się z tak dobrze znaną jej sympatią w oczach.
- Profesorze, jak to możliwe? Moja
mama... Co Pan tutaj robi? Przecież to musi być sen.
-
Bo w snach widzimy najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca.
Tylko niczego nie daje nam pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu.
Hermiona obudziła się nagle i dygocząc na całym ciele usiadła na ogromnym łóżku. Dojście do siebie zajęło jej kilka minut. Sen był bardzo realistyczny i z ciężkim sercem musiała pogodzić się, że to wszystko było fikcją. Sama świadomość, że we śnie zobaczyła swoją mamę była jednocześnie piękna i niesamowicie bolesna. Wzruszającym doświadczeniem była także krótka rozmowa z profesorem Dumbledore’m, który jak zawsze służył dobrą radą. Chociaż jednego była niezaprzeczalnie pewna. Perspektywa zostania panią Malfoy nie była najgłębszym i najbardziej utęsknionym pragnieniem jej serca. To nie było w ogóle jej pragnieniem. Owszem, chciała kiedyś wyjść za mąż w przyszłości ale na pewno w roli swojego przyszłego męża nie widziała Draco Malfoy’a. O co to nie. Odnowiła znajomość z nim dopiero niedawno i chociaż szybko polubiła go i nadzwyczajnie dobrze czuła się w jego towarzystwie to nie potrafiła wyobrazić sobie absolutnie niczego więcej.
Młoda kobieta postanowiła zabrać się
za poranną toaletę, bo za niecałe czterdzieści minut wybije godzina dziewiąta.
Co jednoznacznie oznaczało śniadanie w Wielkiej Sali. Po wykonaniu niezbędnych
czynności wyszła ze swojego apartamentu i dokładnie jak we śnie wpadła na
Draco. Poczuła się nieswojo ze świadomością, że w jej śnie byli małżeństwem i
Draco ją pocałował.
- Ale z Ciebie ranny ptaszek,
Hermiona. – młody Malfoy miał wyjątkowo dobry humor. – Myślałem, że po takiej
ilości czasu spędzonej na parkiecie będziesz dziś spać przynajmniej do
południa.
- To samo mogę powiedzieć o Tobie. –
odpowiedziała panna Granger. Sama nie wiedziała dlaczego ale jej wzrok uparcie
wędrował w kierunku ust blondyna. Postanowiła zmienić temat na neutralny i
ruchem głowy wskazała na walizkę, którą trzymał Draco. - Dokąd się wybierasz?
- Wracam do Francji. Mówiłem Ci, że
mam ważny kontrakt do podpisania.
- Ah no tak. – wydukała dziewczyna.
Cholera, nawet jego odpowiedź była prawie identyczna jak we śnie. – To... nie
będziesz na śniadaniu w Hogwarcie?
- Nie, zjem coś w hotelu. Masz
ochotę na pyszne francuskie rogaliki?
- NIE! – Hermiona prawie krzyknęła,
bojąc się tego co może się wydarzyć dalej. Miała wrażenie, że jej sen stara się
przedostać do rzeczywistości. Szybko się zreflektowała. – To znaczy mam, ale
obiecałam, że będę na śniadaniu.
- Rozumiem. – Draco nie wyczuł
zdenerwowania w jej głosie. – Porwę Cię do Francji kiedy indziej. – uśmiechnął
się. – Jak idziesz do Zamku to mogę Cię kawałek podprowadzić.
- Jasne, chętnie.
Hermiona okryła się szczelniej
sweterkiem i oboje ruszyli w kierunku windy. Gdy jechali na parter każde z nich
wyło pogrążone we własnych myślach. Brązowooka wciąż głowiła się nad sensem
tajemniczego snu, który nie dawał jej spokoju. A jeśli jej rodzice naprawdę są
we Francji? To może być jedyna okazja żeby to sprawdzić. Ale z drugiej strony
mądre słowa profesora Dumbledore’a były prawdą. Natomiast Draco toczył w sobie
wewnętrzny konflikt. Wczoraj, podczas kolacji, dobrze widział jak Harry
próbował popchnąć go do działania. Niestety, to nie było takie proste. Czemu
akurat w tej sprawie cała odwaga go opuszczała? Z rozmyślań wyrwał go dźwięk
oznajmujący, że są już na parterze.
- Po śniadaniu wracasz do domu? –
zagadał Draco, gdy wyszli z hotelu i swoje kroki skierowali na błonia Hogwartu.
- Odwiedzę panią Pince w bibliotece
i raczej będę wracać do domu. – westchnęła Hermiona. – Jutro mam dyżur. Wiesz,
Draco, zazdroszczę Ci, że tak często możesz tu przebywać. Ta wizyta uświadomiła
mi jak bardzo tęskniłam za Hogwartem i Hogsmeade.
- To czemu nie bywasz tu częściej?
- Gdybym tylko mogła. Z moim
grafikiem pracy nie jest to takie łatwe.
- I to niby ja jestem pracoholikiem?
Jak wrócę z Francji to popracujemy nad Tobą. Założę się, że nie byłaś od dawna
na wakacjach.
- Co Ty kombinujesz?
- Nic, oczywiście. – młody Malfoy
wzruszył ramionami. – Po prostu dawno nie byłem w moim hotelu na Malediwach i
pomyślałem, że przyda mi się towarzystwo.
- Draco, zapomnij. – Hermiona
poczuła się bardzo speszona.
- Jak sobie chcesz, ja tylko
proponuję. – chłopak uśmiechnął się tajemniczo i spojrzał na Zakazany Las, który
powoli przygotowywał się do nadchodzącej zimy. Większość liści przybrała już
złoty odcień. Zdecydowanie jesień była ulubioną pora roku młodego Dziedzica.
Chociażby dlatego iż wtedy zaczynała się szkoła i jako dziecko nie był skazany
na ciągłą obecność ojca.
- To bardzo miłe z Twojej strony,
ale nie wypada żebym leciała z Tobą na Malediwy. I tak jestem Ci bardzo
wdzięczna za wczorajszą wycieczkę do Paryża.
- Nie przesadzaj, zjedliśmy tylko
śniadanie. – uśmiechnął się na samo wspomnienie chwil spędzonych z Hermioną w
jego ulubionej kawiarni.
- I właśnie za to Ci dziękuję.
- Jesteś strasznie uparta, wiesz?
- Mam też wiele innych zalet. –
panna Granger uśmiechnęła się złośliwie.
- I skromna. – dodał Draco. Przekomarzając
się dotarli do Zamku, co nie było pierwotnym założeniem blondyna. – Leć na
śniadanie, bo się spóźnisz.
- Już się spóźniłam. – mruknęła Hermiona.
Poczuła w środku nieprzyjemne ukłucie, kiedy zrozumiała, że Draco zaraz wróci
do Francji. – No to tego… uważaj na siebie i nie pracuj aż tyle.
- To samo mogę powiedzieć Tobie. – młody
Malfoy zrobił krok do przodu i przytulił do siebie, oniemiałą z wrażenia,
dziewczynę. Nie wiedział dlaczego tak zrobił. Po prostu czuł, że dokładnie to
powinno się wydarzyć. – Odezwę się niedługo.
***
Reszta dnia minęła Hermionie
niesamowicie szybko i przyjemnie. Śniadanie zjadła przy stole nauczycielskim,
przy którym brakowało tylko Harry’ego. Profesor McGonagall wyjaśniła, że dostał
pilną sowę z Ministerstwa w związku z podjęciem w przyszłości pracy na
stanowisku Aurora. Pani Pince bardzo ucieszyła się na widok Hermiony i szczerze
przyznała, że od kiedy brązowooka ukończyła Hogwart biblioteka stała się bez
niej pusta. A najbardziej ucieszyła się Ginny z powrotu przyjaciółki do domu.
- Nareszcie jesteś! – Ruda przytuliła
Hermionę, gdy ta ledwo zdążyła wejść do domu.
- Aż tak tęskniłaś?
- Nareszcie mogę Cię zabić! Dlaczego
podałaś Desmondowi numer stacjonarny? Wydzwania tu od wczoraj co piętnaście minut!
Piętnaście minut, rozumiesz!
- Ja nie podawałam mu żadnego numeru!
– tłumaczyła się Hermiona, ściągając płaszcz. W tej chwili ktoś zadzwonił
dzwonkiem do drzwi. – Otworzę.
- Dzień dobry, kwiaty dla Pani
Hermiony Granger. – w drzwiach stał posłaniec z ogromnym bukietem czerwonych
róż.
- To ja. – wyjąkała, zaszokowana
dziewczyna odbierając kwiaty.
- Poszukajmy może jest liścik. –
cała złość Ginny natychmiast zniknęła. – Ale ktoś miał gest! Domyślasz się, kto
mógł Ci wysłać takie piękne kwiaty.
- Nie mam pojęcia. O, jest liścik. –
Hermiona wyjęła niewielką karteczkę.
Im dłużej na ciebie czekałem, tym
bardziej mi Ciebie brakowało.
D.
- No, kochana, Draco się postarał. –
Ginny z radości aż podskoczyła.
- Oszalałaś, skąd Ci przyszło do
głowy, że to wysłał Malfoy?!
- A kto inny? – Ruda podała
Hermionie kawałek pergaminu i pióro. – Odpisz, że dziękujesz za kwiaty.
- Ginny, to wariactwo. – mimo wszystko
panna Granger spełniła oczekiwania swojej przyjaciółki i napisała podziękowania.
Gdy odłożyła pióro zadzwonił telefon.
- Odbierz, to na pewno ten
psychopata. – mruknęła Ginny. Hermiona pokręciła z dezaprobatą głową W czasie,
gdy brązowooka rozmawiała przez telefon Ruda z szybkością światła zapakowała
liścik do koperty i podała ją sowie, którą kupiła razem z Mioną. – Zanieś to do
Draco Malfoy’a.
Zadowolona, że w końcu sprawy
zaczynają układać się po jej myśli, usiadła wygodnie na fotelu. Po dziesięciu
minutach dołączyła do niej Hermiona, która od razu zauważyła brak pergaminu.
- Ginny, gdzie jest…
- Wysłałam. – odpowiedziała uradowana.
- Jak to wysłałaś? Do kogo?!
- Oczywiście, że do Draco.
- Na
Merlina. – Hermiona ukryła twarz w dłoniach. – Właśnie się dowiedziałam, że to
Desmond wysłał te kwiaty, a nie Draco
Super rozdział :-) Ciekawe jak Draco zareaguje na podziękowania za kwiaty :-)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Nie mogę doczekać się reakcji Draco.
OdpowiedzUsuńHa ha no nieźle wyszło z tymi kwiatami. No ale może za to zobaczymy zazdrosnego Draco? ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Herm nie zjadła tego śniadania we Francji, a może akurat spotkałaby tam swoich rodziców...
hihi ale będzie się działo ^^ a przynajmniej taka mam nadzieje .Czekam na nastepną notkę
OdpowiedzUsuńP.S :Zapraszam do mnie jutro powinien sie pojawić kolejny rozdział http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/
Hahaha, świetna końcówka, niezła wtopa ;) Szkoda, że Draco nie wysłał kwiatów. No ale na pewno się uruchomi nasz Dracuś (czyli wkurzy) ;) A ja zapraszam na miniaturkę wbrewwszystkim.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńHa, ha radujmy się albowiem jest już dziesiąty rozdział :D
OdpowiedzUsuńHip hip, hurra! <3
Notka wyszła Ci świetnie, ogromnie mi się spodobała :)
Państwo Malfoy we śnie Herm = geniusz totalny, fajny miałaś z tym pomysł :D Z początku naprawdę myślałam, że to dzieję się naprawdę, a tu proszę taka niespodzianka :P Zaskoczyłaś mnie tym, oczywiście pozytywnie ;)
No i we śnie była matka Herm... Hm... ciekawe co by było, gdyby Herm jednak zgodziła się na wypad do Francji... kto wie, może by spotkała tam swoją matkę...? Pomału już zaczynam kojarzyć fakty i coś podejrzewam, że to małżeństwo, które wynajęło apartamentowiec w hotelu Malfoya to rodzice Herm :)
A jeśli nie to... oh zgon! >.< :P
No i ten sen przeistaczał się w rzeczywistość... :D Ciekawe, ciekawe...
Najbardziej to mnie rozwaliła reakcja Herm na wypad do Francji :P
NIE! xD
Tak w ogóle to słodkie, że Draco obiecał, że odezwie się do Herm... :) Coś czuję, że miłość wisi w powietrzu, za co krzyżuję swoje palce! <3
No i ten tuzin róż dla Herm... :O
Coś tak czułam po przeczytaniu tego liściku, że Draco nie mógł ich wysłać, ale marzyć zawsze można, no nie? :D
Szczerze powiedziawszy, to troszkę się rozczarowałam, że to jednak Desmond wysłał te kwiaty... mam nadzieję, że za to Herm nie umówi się z nim na randkę, bo tego bym nie przeżyła >.<
Tak wiem, jestem niepoprawną romantyczką, która poza Dramione niczego nie czyta i nie toleruję, ale tak i tak mnie kochacie :-*
Taki dżołk, ale jak już mówiłam, pomarzyć zawsze można :D
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim! :*
Pozdrawiam serdecznie!
~ Pure - Blood Princess
P.S.- Ta Twoja playlista jest tak genialna, że kilka piosenek Ci ukradnę... :3 Ale spokojnie reklamę Ci zrobię, nie będę taka :*
Hej.:P
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Ten sen Miony, czyżby miał mieć odwzorowanie w dalszym opowiadaniu?:P
No to jestem ciekawa, jak Miona wytłumaczy to Malfoyowi.:d
Czekam na kolejny.:P
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Świetnie! hm... a może sowa stwierdzi że nie chce lecieć za daleko i zawróci? haha nie no może to popchnie Draco do działania. Czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńdramione-always.blogspot.com/
No.. Pasowałoby tu powiedzenie "Ładne kwiatki." xd
OdpowiedzUsuńNo nieźle. Ciekawe jak Draco zareaguje. Pewnie sie fest zdziwi i .. bedzie zazdrosny? ^^
Ogólnie rozdział świetny.. i jeszcze ten sen !
"Bo w snach widzimy najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca. Tylko niczego nie daje nam pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu. " - Tak. Dumbledore i doskonała rada :3 Doskonale się z tym wypowiedzeniem Albusa zgadzam. :) I to z tym 'państwem Malfoy' ^^ Tak, tak, to jej najskrytsze pragnienie tylko jeszcze o tym nie wie :D
No i ta reakcja Hermionz na te rogaliki "NIE!" haha, xd
I tak słodko on ją przytulił potem ;3333
To czekam na nowy rozdział i życzę weny ; ]
Bu ha ha ha! Ale gafa... Moja droga Ginny... Ach. Aż miło sie wyobraża ;D
OdpowiedzUsuńI jeszcze to że Hermiona tak stanowczo odmówiła sobie rogalików... Jej reakcja - bezcenna :D
Haha, no to niezła wtopa z tym bukietem, tak coś czułam, że to nie od Dracona. Rozdział jest świetny, bardzo przyjemnie mi się go czytało. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)
Słooodziaki <3
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją miniaturkę jakąś, bo je kocham<3
Pozdrawiam,
Lúthien ;*
Hahahhah końcówka mnie rozwaliła. Zawsze w filmach wtedy dzieje się komediowa akcja xD
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to nie Draco, nie jest chyba aż tak sentymentalny, no nie?
Ale cóż, Ginny to Ginny xD ta twoja to jakoś szczególnie niesforna :D
Czekam niecierpliwie na miniaturkę i zapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Hahahahaha ! Ale wtopa na końcu xDDDD Mam nadzieję, że Draco potraktuje to jako żart? xD nie wiem, choć fajnie będzie jak nie wyśmieje Hermionki czy coś xD ;D:D:D:D Jestem w ogóle ciekawa co ona tam napisała do niego xDDDD :P
OdpowiedzUsuńcudnie !!
OdpowiedzUsuńchcę więcej :p świetnie piszesz. masz talent Dziewczyno !!
czekam na następną część :p
a i miniaturki też super !!
pozdrawiam, Asiaaa
No sen Hermiony na prawdę zwala z nóg - chociaż już myślałam, że to prawda, w końcu w jednym z ostatnich rozdziałów nawiązałaś do jej rodziców, co bardzo mi się podobało. W ogóle wszystko układasz, tak żeby do siebie pasowało, nie ma tutaj rozgardiaszu czy chaosu, a to bardzo dobrze :) . No, ale Hermiony strach przed powtórką ze snu - bezcenny. Desmond i te róże - normalnie pękałam ze śmiechu, ale ciekawsza byłam reakcji Malfoya na ten list! :D.
OdpowiedzUsuńZou.
huhuhu!!! Ale wpadka! Biedna Ginny. Biedna Miona. Pękałam ze śmiechu. Ciekawe co na to Draco...
OdpowiedzUsuńSen Hermiony był naprawdę realistyczny. Bardzo mi się podobało!
Laura.
hahah... Dobre :)
OdpowiedzUsuńNiezłe z tymi kwiatami ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że ten sen Hermiony się nie spełnił... Gdyby ten pocałunek wydarzył się naprawdę, byłabym ogromnie szczęśliwa... No to nic czytam dalej i czekam na prawdziwy pocałunek
:-) :-) :-) :-) :-) Coś się szykuję.
OdpowiedzUsuń