niedziela, 13 października 2013

Rozdział 10. Tylko niczego nie daje nam pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu

         Hermiona Granger powoli otworzyła powieki i ziewnęła. Przecierając jeszcze zaspane oczy zerknęła na zegarek stojący na nocnej szafce. Wskazówki wskazywały równo siódmą trzydzieści. Mimo dość wczesnej pory postanowiła wstać i wziąć poranny prysznic. Przeszukując szafę rozmyślała o wczorajszym wieczorze, który zdecydowanie mogła zaliczyć do udanych. Jedząc uroczystą kolację wszyscy zgromadzeni rozmawiali i wspominali dawne dzieje. Mimo iż większość osób widziała po raz pierwszy od pięciu lat bez problemu odnalazła z nimi wspólny język. Przez chwilę miała wrażenie, że Harry rzuca znaczące spojrzenia na Draco, który siedział obok niej, i ruchem głowy wskazywał na nią samą. Młody Malfoy albo tego nie widział albo bardzo dobrze to ignorował. Przy najbliższej okazji musi zapytać Potter’a o co mu chodziło. Gdy już wszyscy się najedli Padma uznała, że dobre przyjęcie nie może istnieć bez tańca. Wszyscy ochoczo przytaknęli jej i już po chwili salę bankietową wypełniła muzyka i porwała gości do tańca. Hermiona uwielbiała taniec więc z parkietu zeszła praktycznie ostatnia. Tańczyła z Harry’m, Draco, Neville’m a nawet z Pansy. Skutki wczorajszej zabawy wyraźnie odczuwała w bolących ją nogach. Wchodząc pod prysznic zastanawiała się czy w hotelu Draco dla gości dostępny jest masaż. W tej chwili bardzo chętnie by z niego skorzystała. Panna Granger żałowała tylko jednej rzeczy. Czasu. Czasu, który mijał tak szybko i zanim się obejrzała weekend spędzony w tym magicznym miejscu dobiegał końca. Całe szczęście, że będzie mogła spędzić dziś jeszcze kilka godzin w ukochanym Hogwarcie. Hermiona w myślach ułożyła sobie już listę miejsc, które tam odwiedzi. Na pierwszym miejscu, zaraz po śniadaniu w Wielkiej Sali, królowała biblioteka. To właśnie w tym miejscu, chyba tylko poza pokojem wspólnym Gryfonów, spędzała najwięcej czasu.
            Wychodząc ze swojego apartamentu wpadła na Draco, który spał tuż za ścianą. Wiedziała o tym, bo wczoraj późnym wieczorem odprowadził ją pod same drzwi.
            - A Ty dokąd się wybierasz?
            - Po pierwsze to dzień dobry a po drugie to wracam do Francji. Mówiłem Ci, że mam ważny kontrakt do podpisania.
            - Uciekasz tak rano? Założę się, że na pewno nic nie jadłeś.
            - Masz rację, zjem coś w hotelu. – Draco na chwilę się zamyślił. – Masz ochotę na pyszne francuskie rogaliki?
            - Jak o nich wspomniałeś to mam. – Hermiona uśmiechnęła się.
            - To chodź, porywam Cię do Francji. – Draco złapał byłą Gryfonkę za rękę i po chwili stali już przed jego hotelem w Mieście Zakochanych. W recepcji przywitała ich jedna z recepcjonistek.
            - Państwo Malfoy, witam. Czy zamówić śniadanie do Państwa apartamentu?
            - Poprosimy. – odpowiedział Draco. – Są jakieś dokumenty dla mnie?
            - Tak, wszystko jest przygotowane w Pana gabinecie.
            - Dziękuję. – Malfoy zwrócił się do Hermiony. – Skarbie, idź do apartamentu, zaraz do Ciebie przyjdę. – pocałował ją w usta i zniknął za drzwiami gabinetu.
            Państwo Malfoy? Państwa apartament? Skarbie? Do świadomości Hermiony dopiero teraz dotarł sens i znaczenie tych wszystkich słów. Nie miała za bardzo czasu ich analizować, bo wśród gości przechodzących przez lobby zobaczyła swoją mamę. Jej ukochaną mamę. Hermiona wpatrywała się w nią i nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Przez te pięć lat nic się nie zmieniła. Wszystkie wspomnienia związane z nią wróciły ze zdwojoną siłą. Hermiona dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo za nią tęskniła i jak bardzo chce podbiec i ją przytulić. Jane spojrzała na Hermionę, nieświadoma tego, że patrzy na swoją jedyną córkę. Widząc minę byłej Gryfonki uśmiechnęła się i wyszła z hotelu. Brązowooka bez chwili zastanowienia poszła za swoją rodzicielką ale, gdy zbliżyła się do głównych drzwi poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Bojąc się stracić z widoku swoją mamę niechętnie odwróciła się. Ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć był...
            - Profesor Dumbledore?
            - Witaj, Hermiono. – staruszek uśmiechnął się z tak dobrze znaną jej sympatią w oczach.
            - Profesorze, jak to możliwe? Moja mama... Co Pan tutaj robi? Przecież to musi być sen.
            - Bo w snach widzimy najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca. Tylko niczego nie daje nam pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu.
            
          Hermiona obudziła się nagle i dygocząc na całym ciele usiadła na ogromnym łóżku. Dojście do siebie zajęło jej kilka minut. Sen był bardzo realistyczny i z ciężkim sercem musiała pogodzić się, że to wszystko było fikcją. Sama świadomość, że we śnie zobaczyła swoją mamę była jednocześnie piękna i niesamowicie bolesna. Wzruszającym doświadczeniem była także krótka rozmowa z profesorem Dumbledore’m, który jak zawsze służył dobrą radą. Chociaż jednego była niezaprzeczalnie pewna. Perspektywa zostania panią Malfoy nie była najgłębszym i najbardziej utęsknionym pragnieniem jej serca. To nie było w ogóle jej pragnieniem. Owszem, chciała kiedyś wyjść za mąż w przyszłości ale na pewno w roli swojego przyszłego męża nie widziała Draco Malfoy’a. O co to nie. Odnowiła znajomość z nim dopiero niedawno i chociaż szybko polubiła go i nadzwyczajnie dobrze czuła się w jego towarzystwie to nie potrafiła wyobrazić sobie absolutnie niczego więcej.
            Młoda kobieta postanowiła zabrać się za poranną toaletę, bo za niecałe czterdzieści minut wybije godzina dziewiąta. Co jednoznacznie oznaczało śniadanie w Wielkiej Sali. Po wykonaniu niezbędnych czynności wyszła ze swojego apartamentu i dokładnie jak we śnie wpadła na Draco. Poczuła się nieswojo ze świadomością, że w jej śnie byli małżeństwem i Draco ją pocałował.   
            - Ale z Ciebie ranny ptaszek, Hermiona. – młody Malfoy miał wyjątkowo dobry humor. – Myślałem, że po takiej ilości czasu spędzonej na parkiecie będziesz dziś spać przynajmniej do południa.
            - To samo mogę powiedzieć o Tobie. – odpowiedziała panna Granger. Sama nie wiedziała dlaczego ale jej wzrok uparcie wędrował w kierunku ust blondyna. Postanowiła zmienić temat na neutralny i ruchem głowy wskazała na walizkę, którą trzymał Draco.     - Dokąd się wybierasz?
            - Wracam do Francji. Mówiłem Ci, że mam ważny kontrakt do podpisania.
            - Ah no tak. – wydukała dziewczyna. Cholera, nawet jego odpowiedź była prawie identyczna jak we śnie. – To... nie będziesz na śniadaniu w Hogwarcie?
            - Nie, zjem coś w hotelu. Masz ochotę na pyszne francuskie rogaliki?
            - NIE! – Hermiona prawie krzyknęła, bojąc się tego co może się wydarzyć dalej. Miała wrażenie, że jej sen stara się przedostać do rzeczywistości. Szybko się zreflektowała. – To znaczy mam, ale obiecałam, że będę na śniadaniu.
            - Rozumiem. – Draco nie wyczuł zdenerwowania w jej głosie. – Porwę Cię do Francji kiedy indziej. – uśmiechnął się. – Jak idziesz do Zamku to mogę Cię kawałek podprowadzić.
            - Jasne, chętnie.
            Hermiona okryła się szczelniej sweterkiem i oboje ruszyli w kierunku windy. Gdy jechali na parter każde z nich wyło pogrążone we własnych myślach. Brązowooka wciąż głowiła się nad sensem tajemniczego snu, który nie dawał jej spokoju. A jeśli jej rodzice naprawdę są we Francji? To może być jedyna okazja żeby to sprawdzić. Ale z drugiej strony mądre słowa profesora Dumbledore’a były prawdą. Natomiast Draco toczył w sobie wewnętrzny konflikt. Wczoraj, podczas kolacji, dobrze widział jak Harry próbował popchnąć go do działania. Niestety, to nie było takie proste. Czemu akurat w tej sprawie cała odwaga go opuszczała? Z rozmyślań wyrwał go dźwięk oznajmujący, że są już na parterze.
            - Po śniadaniu wracasz do domu? – zagadał Draco, gdy wyszli z hotelu i swoje kroki skierowali na błonia Hogwartu.
            - Odwiedzę panią Pince w bibliotece i raczej będę wracać do domu. – westchnęła Hermiona. – Jutro mam dyżur. Wiesz, Draco, zazdroszczę Ci, że tak często możesz tu przebywać. Ta wizyta uświadomiła mi jak bardzo tęskniłam za Hogwartem i Hogsmeade.
            - To czemu nie bywasz tu częściej?
            - Gdybym tylko mogła. Z moim grafikiem pracy nie jest to takie łatwe.
            - I to niby ja jestem pracoholikiem? Jak wrócę z Francji to popracujemy nad Tobą. Założę się, że nie byłaś od dawna na wakacjach.
            - Co Ty kombinujesz?
            - Nic, oczywiście. – młody Malfoy wzruszył ramionami. – Po prostu dawno nie byłem w moim hotelu na Malediwach i pomyślałem, że przyda mi się towarzystwo.
            - Draco, zapomnij. – Hermiona poczuła się bardzo speszona.
            - Jak sobie chcesz, ja tylko proponuję. – chłopak uśmiechnął się tajemniczo i spojrzał na Zakazany Las, który powoli przygotowywał się do nadchodzącej zimy. Większość liści przybrała już złoty odcień. Zdecydowanie jesień była ulubioną pora roku młodego Dziedzica. Chociażby dlatego iż wtedy zaczynała się szkoła i jako dziecko nie był skazany na ciągłą obecność ojca.
            - To bardzo miłe z Twojej strony, ale nie wypada żebym leciała z Tobą na Malediwy. I tak jestem Ci bardzo wdzięczna za wczorajszą wycieczkę do Paryża.
            - Nie przesadzaj, zjedliśmy tylko śniadanie. – uśmiechnął się na samo wspomnienie chwil spędzonych z Hermioną w jego ulubionej kawiarni.
            - I właśnie za to Ci dziękuję.
            - Jesteś strasznie uparta, wiesz?
            - Mam też wiele innych zalet. – panna Granger uśmiechnęła się złośliwie.
            - I skromna. – dodał Draco. Przekomarzając się dotarli do Zamku, co nie było pierwotnym założeniem blondyna. – Leć na śniadanie, bo się spóźnisz.
            - Już się spóźniłam. – mruknęła Hermiona. Poczuła w środku nieprzyjemne ukłucie, kiedy zrozumiała, że Draco zaraz wróci do Francji. – No to tego… uważaj na siebie i nie pracuj aż tyle.
            - To samo mogę powiedzieć Tobie. – młody Malfoy zrobił krok do przodu i przytulił do siebie, oniemiałą z wrażenia, dziewczynę. Nie wiedział dlaczego tak zrobił. Po prostu czuł, że dokładnie to powinno się wydarzyć. – Odezwę się niedługo.

***

            Reszta dnia minęła Hermionie niesamowicie szybko i przyjemnie. Śniadanie zjadła przy stole nauczycielskim, przy którym brakowało tylko Harry’ego. Profesor McGonagall wyjaśniła, że dostał pilną sowę z Ministerstwa w związku z podjęciem w przyszłości pracy na stanowisku Aurora. Pani Pince bardzo ucieszyła się na widok Hermiony i szczerze przyznała, że od kiedy brązowooka ukończyła Hogwart biblioteka stała się bez niej pusta. A najbardziej ucieszyła się Ginny z powrotu przyjaciółki do domu.
            - Nareszcie jesteś! – Ruda przytuliła Hermionę, gdy ta ledwo zdążyła wejść do domu.
            - Aż tak tęskniłaś?
            - Nareszcie mogę Cię zabić! Dlaczego podałaś Desmondowi numer stacjonarny? Wydzwania tu od wczoraj co piętnaście minut! Piętnaście minut, rozumiesz!
            - Ja nie podawałam mu żadnego numeru! – tłumaczyła się Hermiona, ściągając płaszcz. W tej chwili ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. – Otworzę.
            - Dzień dobry, kwiaty dla Pani Hermiony Granger. – w drzwiach stał posłaniec z ogromnym bukietem czerwonych róż.
            - To ja. – wyjąkała, zaszokowana dziewczyna odbierając kwiaty.
            - Poszukajmy może jest liścik. – cała złość Ginny natychmiast zniknęła. – Ale ktoś miał gest! Domyślasz się, kto mógł Ci wysłać takie piękne kwiaty.
            - Nie mam pojęcia. O, jest liścik. – Hermiona wyjęła niewielką karteczkę.

Im dłużej na ciebie czekałem, tym bardziej mi Ciebie brakowało.
D.

            - No, kochana, Draco się postarał. – Ginny z radości aż podskoczyła.
            - Oszalałaś, skąd Ci przyszło do głowy, że to wysłał Malfoy?!
            - A kto inny? – Ruda podała Hermionie kawałek pergaminu i pióro. – Odpisz, że dziękujesz za kwiaty.
            - Ginny, to wariactwo. – mimo wszystko panna Granger spełniła oczekiwania swojej przyjaciółki i napisała podziękowania. Gdy odłożyła pióro zadzwonił telefon.
            - Odbierz, to na pewno ten psychopata. – mruknęła Ginny. Hermiona pokręciła z dezaprobatą głową W czasie, gdy brązowooka rozmawiała przez telefon Ruda z szybkością światła zapakowała liścik do koperty i podała ją sowie, którą kupiła razem z Mioną. – Zanieś to do Draco Malfoy’a.
            Zadowolona, że w końcu sprawy zaczynają układać się po jej myśli, usiadła wygodnie na fotelu. Po dziesięciu minutach dołączyła do niej Hermiona, która od razu zauważyła brak pergaminu.
            - Ginny, gdzie jest…
            - Wysłałam. – odpowiedziała uradowana.
            - Jak to wysłałaś? Do kogo?!
            - Oczywiście, że do Draco.
            - Na Merlina. – Hermiona ukryła twarz w dłoniach. – Właśnie się dowiedziałam, że to Desmond wysłał te kwiaty, a nie Draco

21 komentarzy:

  1. Super rozdział :-) Ciekawe jak Draco zareaguje na podziękowania za kwiaty :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. Nie mogę doczekać się reakcji Draco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha no nieźle wyszło z tymi kwiatami. No ale może za to zobaczymy zazdrosnego Draco? ;)
    Szkoda, że Herm nie zjadła tego śniadania we Francji, a może akurat spotkałaby tam swoich rodziców...

    OdpowiedzUsuń
  4. hihi ale będzie się działo ^^ a przynajmniej taka mam nadzieje .Czekam na nastepną notkę

    P.S :Zapraszam do mnie jutro powinien sie pojawić kolejny rozdział http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha, świetna końcówka, niezła wtopa ;) Szkoda, że Draco nie wysłał kwiatów. No ale na pewno się uruchomi nasz Dracuś (czyli wkurzy) ;) A ja zapraszam na miniaturkę wbrewwszystkim.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha, ha radujmy się albowiem jest już dziesiąty rozdział :D
    Hip hip, hurra! <3

    Notka wyszła Ci świetnie, ogromnie mi się spodobała :)
    Państwo Malfoy we śnie Herm = geniusz totalny, fajny miałaś z tym pomysł :D Z początku naprawdę myślałam, że to dzieję się naprawdę, a tu proszę taka niespodzianka :P Zaskoczyłaś mnie tym, oczywiście pozytywnie ;)
    No i we śnie była matka Herm... Hm... ciekawe co by było, gdyby Herm jednak zgodziła się na wypad do Francji... kto wie, może by spotkała tam swoją matkę...? Pomału już zaczynam kojarzyć fakty i coś podejrzewam, że to małżeństwo, które wynajęło apartamentowiec w hotelu Malfoya to rodzice Herm :)
    A jeśli nie to... oh zgon! >.< :P
    No i ten sen przeistaczał się w rzeczywistość... :D Ciekawe, ciekawe...
    Najbardziej to mnie rozwaliła reakcja Herm na wypad do Francji :P
    NIE! xD
    Tak w ogóle to słodkie, że Draco obiecał, że odezwie się do Herm... :) Coś czuję, że miłość wisi w powietrzu, za co krzyżuję swoje palce! <3

    No i ten tuzin róż dla Herm... :O
    Coś tak czułam po przeczytaniu tego liściku, że Draco nie mógł ich wysłać, ale marzyć zawsze można, no nie? :D
    Szczerze powiedziawszy, to troszkę się rozczarowałam, że to jednak Desmond wysłał te kwiaty... mam nadzieję, że za to Herm nie umówi się z nim na randkę, bo tego bym nie przeżyła >.<
    Tak wiem, jestem niepoprawną romantyczką, która poza Dramione niczego nie czyta i nie toleruję, ale tak i tak mnie kochacie :-*

    Taki dżołk, ale jak już mówiłam, pomarzyć zawsze można :D

    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim! :*

    Pozdrawiam serdecznie!

    ~ Pure - Blood Princess

    P.S.- Ta Twoja playlista jest tak genialna, że kilka piosenek Ci ukradnę... :3 Ale spokojnie reklamę Ci zrobię, nie będę taka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.:P
    Rozdział genialny. Ten sen Miony, czyżby miał mieć odwzorowanie w dalszym opowiadaniu?:P
    No to jestem ciekawa, jak Miona wytłumaczy to Malfoyowi.:d
    Czekam na kolejny.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie! hm... a może sowa stwierdzi że nie chce lecieć za daleko i zawróci? haha nie no może to popchnie Draco do działania. Czekam na kolejne rozdziały.

    dramione-always.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No.. Pasowałoby tu powiedzenie "Ładne kwiatki." xd
    No nieźle. Ciekawe jak Draco zareaguje. Pewnie sie fest zdziwi i .. bedzie zazdrosny? ^^
    Ogólnie rozdział świetny.. i jeszcze ten sen !
    "Bo w snach widzimy najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca. Tylko niczego nie daje nam pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu. " - Tak. Dumbledore i doskonała rada :3 Doskonale się z tym wypowiedzeniem Albusa zgadzam. :) I to z tym 'państwem Malfoy' ^^ Tak, tak, to jej najskrytsze pragnienie tylko jeszcze o tym nie wie :D
    No i ta reakcja Hermionz na te rogaliki "NIE!" haha, xd
    I tak słodko on ją przytulił potem ;3333
    To czekam na nowy rozdział i życzę weny ; ]

    OdpowiedzUsuń
  10. Bu ha ha ha! Ale gafa... Moja droga Ginny... Ach. Aż miło sie wyobraża ;D
    I jeszcze to że Hermiona tak stanowczo odmówiła sobie rogalików... Jej reakcja - bezcenna :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha, no to niezła wtopa z tym bukietem, tak coś czułam, że to nie od Dracona. Rozdział jest świetny, bardzo przyjemnie mi się go czytało. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :)
    Życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Słooodziaki <3
    Czekam na Twoją miniaturkę jakąś, bo je kocham<3
    Pozdrawiam,
    Lúthien ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahhah końcówka mnie rozwaliła. Zawsze w filmach wtedy dzieje się komediowa akcja xD
    Wiedziałam, że to nie Draco, nie jest chyba aż tak sentymentalny, no nie?
    Ale cóż, Ginny to Ginny xD ta twoja to jakoś szczególnie niesforna :D
    Czekam niecierpliwie na miniaturkę i zapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahahahaha ! Ale wtopa na końcu xDDDD Mam nadzieję, że Draco potraktuje to jako żart? xD nie wiem, choć fajnie będzie jak nie wyśmieje Hermionki czy coś xD ;D:D:D:D Jestem w ogóle ciekawa co ona tam napisała do niego xDDDD :P

    OdpowiedzUsuń
  16. cudnie !!
    chcę więcej :p świetnie piszesz. masz talent Dziewczyno !!
    czekam na następną część :p
    a i miniaturki też super !!

    pozdrawiam, Asiaaa

    OdpowiedzUsuń
  17. No sen Hermiony na prawdę zwala z nóg - chociaż już myślałam, że to prawda, w końcu w jednym z ostatnich rozdziałów nawiązałaś do jej rodziców, co bardzo mi się podobało. W ogóle wszystko układasz, tak żeby do siebie pasowało, nie ma tutaj rozgardiaszu czy chaosu, a to bardzo dobrze :) . No, ale Hermiony strach przed powtórką ze snu - bezcenny. Desmond i te róże - normalnie pękałam ze śmiechu, ale ciekawsza byłam reakcji Malfoya na ten list! :D.

    Zou.

    OdpowiedzUsuń
  18. huhuhu!!! Ale wpadka! Biedna Ginny. Biedna Miona. Pękałam ze śmiechu. Ciekawe co na to Draco...
    Sen Hermiony był naprawdę realistyczny. Bardzo mi się podobało!

    Laura.

    OdpowiedzUsuń
  19. Niezłe z tymi kwiatami ;)
    Szkoda że ten sen Hermiony się nie spełnił... Gdyby ten pocałunek wydarzył się naprawdę, byłabym ogromnie szczęśliwa... No to nic czytam dalej i czekam na prawdziwy pocałunek

    OdpowiedzUsuń
  20. :-) :-) :-) :-) :-) Coś się szykuję.

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twoją opinię! :)