Dopadła mnie dzisiaj wena i nic nie mogło mnie powstrzymać przed napisaniem rozdziału! Powstał on w rekordowo szybkim czasie. :)
Hermiona ma spotkać rodziców we Francji? To jest zbyt proste. ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Zapraszam do lektury!
--------
- Gratuluję! Jest Pani w ciąży!
Ta wiadomość zawsze jest
zaskoczeniem. Nieważne, czy dziecko było planowane i długo oczekiwane czy też
nie. Tak było też w przypadku młodej kobiety, która właśnie dowiedziała się, że
nosi pod sercem małą istotkę. Dziecko. Jego dziecko. Od razu w jej głowie
pojawiły się setki pytań. Jak to możliwe?
Przecież uważaliśmy. Co teraz będzie? Jak sobie poradzimy? A co na to wszystko
powie On? Nigdy wcześniej nie myśleliśmy o dziecku a teraz praktycznie już je
mamy.
- W którym… miesiącu? – wydukała.
- Początek trzeciego. Termin wypada
na szóstego kwietnia. – Pani Magomedyk uważnie jej się przyjrzała. Widziała już
wiele młodych dziewczyn, które dowiedziały się o ciąży w jej gabinecie.
Zaskoczenie widoczne na twarzy przyszłej mamy wcale jej nie zaniepokoiło. –
Przepiszę Pani witaminy wzmacniające, musi Pani teraz dobrze się odżywiać i
absolutnie unikać sytuacji stresujących, to może zaszkodzić dziecku.
- Tak, ma Pani rację. Nie chcę żeby
mojemu dziecku coś się stało. – powoli zaczęło do niej docierać, że w kwietniu
będzie prawdziwą mamą.
- Bardzo cieszy mnie Pani postawa.
Czy potrzebuje Pani zwolnienia lekarskiego do pracy?
- Nie ma takiej potrzeby. Jestem
asystentką głównego Magomedyka. Gdy zajdzie taka potrzeba on sam wyśle mnie na
urlop.
- Dobrze, tutaj jest recepta na
witaminy wzmacniające. Proszę je zażywać dwa razy dziennie, rano i wieczorem,
po posiłku. I widzimy się za miesiąc na wizycie kontrolnej.
- Dziękuję. Do zobaczenia.
Nicolett Subercaseux wyszła z
gabinetu i automatycznie podążyła do apteki, gdzie zrealizowała receptę.
Uśmiechnęła się w podziękowaniu, włożyła witaminy do torebki i swoje kroki
skierowała w kierunku domu. Nie miała daleko, niecałe trzydzieści minut na
piechotę. A podobno kobiety w ciąży powinny przebywać na świeżym powietrzu. Przy
okazji powinna przeczytać kilka poradników dla przyszłej mamy. Dodatkowa wiedza
na pewno jej nie zaszkodzi. Początkowe zdziwienie ustępowało miejsca radości.
Naprawdę się cieszyła, że jest w ciąży. Wiedziała o tym dopiero od piętnastu
minut ale już zdążyła pokochać tę małą istotkę. Płeć nie miała dla niej
najmniejszego znaczenia. Aby urodziło się zdrowe. Tak, to jest najważniejsze.
Niezależnie od tego jak zareaguje Ron ona i tak urodzi i wychowa to dziecko.
Spotykali się niecałe pół roku a już los sprezentował im prawdziwą
niespodziankę. Trochę obawiała się jego decyzji, w końcu nigdy nie rozmawiali o
ewentualnym potomku. Czy ten okres czasu wystarczy do tego aby stworzyć
kochającą się rodzinę? W końcu w jego życiu wciąż była Ona. Ron nigdy otwarcie
się do tego nie przyznał ale dziewczyna czuła, że w jego sercu szczególne
miejsce wciąż nie należy do niej. Wiedziała, że jej chłopak tęskni za tą, która
kilka lat temu odrzuciła jego miłość. Nicolett pewnego wieczoru, gdy Ron został
dłużej w pracy, przeczytała wszystkie listy od Hermiony. Miała z tego powodu
ogromne wyrzuty sumienia ale to był jedyny sposób na poznanie perspektywy
drugiej strony. Dowiedziała się z nich, że była Gryfonka darzy jej Rudzielca
przyjaźnią i niczym więcej. Pisała o tęsknocie, o tym, że brakuje jej czasów,
gdy ona, Ron i Harry byli nierozłączni. W żadnym z listów nie znalazła nawet
najmniejszej wzmianki, że Hermiona czuje coś do jej chłopaka coś więcej. Ulżyło
jej. Nie miała pretensji do panny Granger ani do Rona. Miała pretensję
wyłącznie do siebie, że nie potrafiła dać chłopakowi tego, co pokochał w
Hermionie. Przepełniała ją złość na samą siebie, że nie była wystarczająco
dobra i nie umiała sprawić żeby zapomniał o byłej Gryfonce. Miała cichą
nadzieję, że dziecko pomoże im zbliżyć się do siebie i stworzą razem kochającą
się rodzinę. Nicolett była pewna, że uczucie jakim darzyła Ron’a było szczere.
Z wieloma wątpliwościami i łzami w
oczach weszła do ich wspólnego mieszkania, które dzielili od niecałych trzech
miesięcy. Weasley czytał najnowsze wydanie lokalnej gazety, gdy zobaczył bliską
płaczu dziewczynę od razu podbiegł do niej i mocno przytulił tak żeby poczuła
się bezpiecznie i wiedziała, że ma w nim oparcie. Dla Nicolett było już tego za
wiele i wybuchła płaczem.
- No już, uspokój się. – Ron starał
się pocieszyć swoją dziewczynę, delikatnie gładząc ją po włosach. – Powiedz mi
co się stało.
- Bo ja…my…trzeci miesiąc. –
wydukała powstrzymując z trudem nową falę łez.
- Nicolett, nic z tego nie rozumiem.
Powtórz jeszcze raz tylko na spokojnie.
- Będziemy mieli…ja jestem w ciąży!
– wyrzuciła w końcu z siebie i ukryła twarz w ramionach chłopaka wybuchając po
raz kolejny płaczem. Ron z początku nic się nie odzywał, w myślach analizował
nową i niespodziewaną sytuację, w której się znalazł. Jego dziewczyna jest w
ciąży, zostanie ojcem. Bycie rodzicem to strasznie odpowiedzialna sprawa.
Własne potrzeby schodzą na dalszy plan a dziecko staje się najważniejsze i
dotychczasowy tryb życia musi być dostoswany do niego. To jeszcze nie koniec
świata. Owszem, chciał mieć dzieci jednak nie spodziewał się, że w tak szybkim
tempie zostanie to zrealizowane. Tylko czemu akurat w tym momencie jego serce
pękało z tęsknoty za Hermioną? Prawdopodobnie dlatego, że w dawnym życiu to właśnie z nią planował
założenie rodziny. Mimo wszystko na swój sposób kochał Nicolett i chciał dla niej jak najlepiej. Teraz ona i
dziecko muszą być dla niego najważniejsi. Wiedział, że dokładnie tego teraz
oczekuje jego dziewczyna. Objął mocniej pannę Subercaseux i szepnął jej do
ucha:
- Bardzo się cieszę. – pocałował ją
w czoło. – Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Problem w obecnej sytuacji polegał
na tym, że chyba sam w to nie wierzył.
***
Hermiona
i Draco siedzieli w jednej z paryskich kawiarni, których w stolicy Francji nie
brakowało ale niewątpliwie tylko w tej w powietrzu można wyczuć magię i miłość.
Ściany były pomalowane na brązowy kolor i ozdobione obrazami, na których królowały
kwiaty. Do koloru ścian idealnie pasowały pomarańczowe zasłony zawieszone w
dużych, drewnianych oknach. Na każdym stoliku stał niewielki wazonik ze
świeżymi kwiatami, których zapach mieszał się ze świeżą kawą i ciastami. O tej
porze klientów było jeszcze niewiele, a Ci, którzy postanowili rano odwiedzić
kawiarnię czytali najnowsze wydanie lokalnej gazety, konsumując w ciszy
śniadanie. Przy jednym ze stolików siedzieli oni. Ona, piękna młoda kobieta o
falowanych lokach i czekoladowych oczach i on, niebieskooki mężczyzna z
artystycznym nieładzie panującym na jego blond czuprynie. Ona jadła śniadanie a
on przyglądał jej się z uśmiechem, popijając małą czarną.
- Cieszę się, że Ci smakują. –
odezwał się Draco, gdy Hermiona kończyła jest czwartego rogalika. Kelnerka
przyniosła do stolika jej ulubione latte.
- Pamiętałeś? – zapytała ze
zdziwieniem dziewczyna, gdy upiła pierwszy łyk gorącej kawy.
- A jak mógłbym zapomnieć? – chłopak
odpowiedział całkowicie szczerze. – Chcesz dokładkę?
- Nie, jestem najedzona. –
uśmiechnęła się nieśmiało. – To było pyszne, dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Jak skończysz pić kawę to będziemy się zbierać do Hogwartu, mam nadzieję, że
nie urwą nam głowy za ten wypad.
- Ja też. – przytaknęła Hermiona. –
Tym bardziej, że wczoraj do późna siedziałam w Trzech Miotłach z Pansy i Hanną.
- Babskie ploteczki? – zapytał
Draco. Młody Dziedzic zawsze lubił kiedy kobiety spotykały się na plotki przy
dobrym winie. Pamiętał z dzieciństwa, kiedy jego matka spotykała się z przyjaciółkami.
Zawsze podczas służbowych wyjazdów ojca. Widział jaka była szczęśliwa i czuła
się swobodnie. Obiecał sobie wtedy, że jego przyszła wybranka serca będzie
zawsze czuła się w ich wspólnym domu bezpiecznie i bez najmniejszego
skrępowania. Będzie zapraszać swoje przyjaciółki, kiedy tylko będzie na to
miała ochotę a on, jako najlepszy mąż na świecie, dostarczy im do jedzenia i
picia, czego sobie tylko zażyczą a potem zniknie w swoim gabinecie i nie będzie
im przeszkadzał. Chyba że jego żona wyjdzie z domu na babski wieczór, wtedy
zawiezie ją na miejsce a potem odbierze. O tak, będzie mogła liczyć na niego w
każdej sytuacji.
- Coś w tym stylu. – panna Granger
rozejrzała się po wnętrzu kawiarni. – To bardzo piękne miejsce, często tu
bywasz?
- Jak tylko jestem w Paryżu to tak.
Ostatnimi czasy spędzam tu więcej czasu niż w Londynie. Mają tu najlepsze Croissanty jakie kiedykolwiek jadłem.
- Zgadzam się z Tobą. - Hermiona upiła łyk gorącej kawy. - Kawa też jest pyszna. Co sprawia, że spędzasz tyle czasu w Paryżu?
- A cóż innego niż interesy? Staram się podpisać bardzo ważny kontrakt i szczerze mówiąc opornie mi to idzie. - westchnął. - Druga strona jest bardzo wymagająca.
- Odpocznij czasem. - dziewczyna powiedziała to z nieukrywaną troską w głosie. Przypomniały się jej słowa Pansy A Draco…on już całkiem zatracił się
w pracy. Młody Malfoy poczuł miłe ukłucie w środku wywołane
tonem jej głosu. To bardzo przyjemne odczucie wiedząc, że ktoś się o Ciebie
martwi.
- Aż tak bardzo troszczysz się o
mnie? – zapytał z zadziornym uśmiechem powodując niewielkie rumieńce na
policzkach swojej towarzyszki. – Obiecuję, że jak tylko uda mi się doprowadzić
do podpisania kontraktu o którym Ci wspominałem to odpocznę za wszystkie czasy.
Zwolnię tempo mojego dotychczasowego funkcjonowania.
- Kiedy mogę spodziewać się takiej
drastycznej zmiany?
- Jeśli wszystko pójdzie po mojej
myśli to za miesiąc, góra półtora.
- Mam nadzieję, że do tego czasu nie
wylądujesz w Świętym Mungu z przemęczenia.
- Wiesz, wtedy mogłabyś zostać moją
prywatną panią doktor a to jest bardzo kuszące.
- Oh, Draco, ze zdrowiem nie ma co
żartować. – teraz panna Granger zaczerwieniła się jeszcze bardziej niż
poprzednio. Chłopak pokręcił tylko z dezaprobatą głową i uśmiechną się
zadziornie.
- Zbierajmy się. – powiedział, patrząc
na zegarek. Położył na stole banknot o nominale przewyższającym dwukrotnie cenę
zamówienia i pomógł Hermionie założyć płaszcz. Stolica Francji powoli budziła
się do życia i na ulicy można było spotkać coraz więcej osób. Każdy był zajęty
swoimi sprawami – uprawiali poranny jogging, szli do pracy, na zakupy. Dzień
jak co dzień. W tłumie przechodniów wolnym krokiem wędrowali dawni wrogowie.
Draco zarzucił rękę na ramię dziewczyny i przygarną ją do siebie tak że
Hermiona szła wtulona w niego. O dziwo, nie przeszkadzało jej to. Było dość
chłodno, więc ciepło bijące od drugiego człowieka było idealnym
rozwiązaniem.
- Mogę o coś zapytać? – przerwała
panującą między nimi ciszę.
- Możesz.
- Czemu mnie tutaj zabrałeś? –
zapytała a Draco zatrzymał się i spojrzał na Hermionę. Domyślał się, że w końcu
zada mu to pytanie.
- Po prostu chciałem Ci udowodnić,
że naprawdę się zmieniłem. – wyznał szczerze. – Uważam, że czyny lepiej to
pokażą niż słowa. A dobrze wiesz, jak bardzo namieszałem w Twoim życiu.
- Nie wracajmy do tego. –
odpowiedziała panna Granger. Czując jego czarujący wzrok na sobie poczuła nagłą
ochotę na pocałowanie go. A to na pewno nie był dobry pomysł. – Ale i tak
dziękuję.
- Jak już mówiłem, cała przyjemność
po mojej stronie.
Niecałe
dwie minuty później zadowoleni i najedzeni pojawili się w Hogsmeade. W
wyśmienitych humorach, czego niepodważalnym dowodem był nieznikający uśmiech z
ich twarzy, weszli do hotelu Młodego Malfoy’a. Pojawienie się tej dwójki nie
uszło uwadze Harry’ego, który siedział na kanapie zawalony pokaźnym stosem
pergaminów. Draco machnięciem ręki przywitał się z Potter’em i zniknął za
drzwiami swojego biura a Hermiona podeszła do przyjaciela.
-
Wiesz, wyglądasz trochę jak ja kiedyś. – zażartowała i usiadła obok niego.
-
Tylko jak przypomnę sobie Ciebie to widzę jeszcze opasłe tomy zakurzonych
ksiąg, których poza Tobą raczej nikt nie czytał.
- I niech żałują! Książki to
wspaniałe źródło wiedzy. – była Gryfonka wpadła w swój przemądrzały ton. – Co
to właściwie za pergaminy? – Hermiona wzięła jeden i przeczytała temat. – Charakterystyka
magicznych stworzeń związanych z czarną magią. Ambitnie, profesorze Potter.
- Bardzo śmieszne. Jeśli mam być
szczery to Twoje perfekcyjne wypracowania nie pozwalają mi za dobrze ocenić
wypracowań moich uczniów.
- Harry, nie bądź dla nich taki
surowy. – zaśmiała się Hermiona.
- Staram się. – Wybraniec zabrał jej
pergamin.
-
Czemu sprawdzasz prace uczniów tutaj? Nie mów, że nie dostałeś własnego
gabinetu.
-
Oczywiście, że dostałem ale wolałem się nie rzucać w oczy McGonagall. Wiesz
jaka ona jest, nic się przed nią nie ukryje. Wczoraj maglowała Neville’a
dlaczego tak dziwnie się zachowujemy. Na szczęście nic z niego nie wyciągnęła. –
westchnął Harry. – Nie wiem, czy Ci wspominałem ale będę nauczycielem tylko do
końca semestru.
-
Rezygnujesz? – zdziwiła się była Gryfonka. – Myślałam, że lubisz swoją pracę.
-
Lubię pewnie tylko…chyba wolę pracować jako Auror. Rozmawiałem już o tym z
McGonagall ma znaleźć kogoś na moje miejsce. Ja przeniosę się do Londynu. Swoją
drogą, co robiłaś z Draco? Radość biła od was na kilometr.
- Wydaje Ci się. – panna Granger
nagle zainteresowała się sufitem. – Jedliśmy tylko śniadanie.
- Śniadanie. – mruknął Harry. – Nie wiedziałem,
że tak to się teraz nazywa. – złośliwy uśmiech nie znikał z twarzy jej
przyjaciela. Hermiona pokręciła z dezaprobatą głową i sięgnęła po jeden z
pergaminów.
- Pomogę Ci sprawdzać, bo z takim
tempem nie skończysz do jutra a dziś wieczorem czeka nas małe przyjęcie.
Rozdział jest oczywiście świetny :) Wypad do Francji, boki ♥ Dobrze w sumie, że teraz nie spotkała rodziców, mam jednak nadzieję, że w końcu to nastąpi :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńWeny życzę i czekam na następny !!
mojeminiopowiadania.blogspot.com
Cudowny rozdział, naprawdę! Ta Francja, śniadanie... <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się reakcja Rona. Większość ff ukazuje go w złym świetle i cieszę się, że u Cb tak nie jest, przynajmniej teraz ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę Ci dużo weny :)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
świeetny rozdział.. bardzo mi się spodobał, szczególnie, ze Francja jest moim ulubionym miejscem ;) Mam nadzieję, ze nowy rozdział pojawi się niedługo bo umieram z niecierpliwości
OdpowiedzUsuńJulie;)
http://music-of-lover.blogspot.com/
Wyjazd do Francji.. mrr. Lubię to.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, .:D
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
jak Oni musieli słodko wyglądać tak idąc razem wtuleni <3 ah czekam na następny, mam nadzieję że nie zbyt długo !!
OdpowiedzUsuń----------------
~/ Ired /~
http://dh-love-between-us.blogspot.com/
Rozdział świetny, taki romantyczny... ;) Paryż i w ogóle...
OdpowiedzUsuńOby Ron nic głupiego nie wymyślił i zajął się rodziną.
A sytuacja między Herm i Daco coraz ciekawsza ;)
Naprawdę świetny rozdział! Jak każdy z resztą.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Draco zdecydował się na pokazanie swojej zmiany! Musieli wyglądać co najmniej jak para zakochanych w Paryżu! Mogę sobie ich wyobrazić w jednej z takich kawiarenek.
Harry rezygnuje z posady?! No i dobrze! Jeśli mu to nie pasuje, to niech się rozwija. Niech robi to co lubi - byle nie wpakował się w jakieś większe kłopoty.
A na deser Ron. Można by rzec, że to taka wisienka na torcie. Cóż... Mógłby się nad sobą zastanowić. Jeżeli jego dziewczyna jest w ciąży, to niech się nią zaopiekuje. Coś czuję, że na związek z Mioną nie ma co liczyć...
Pozdrawiam i wenki życzę! ;D
* Jeżeli będziesz miała czas i ochotę, to zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam swoją przygodę z Dramione, więc zależy mi na opiniach :D
Świetny rozdział, podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńHerm i Draco jak zakochana para, ,mam nadzieję, że mu uwierzy w przemianę ;)
hogwart-diary.blogspot.com
Genialny rozdział, dużo Dramione i wgl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lúthien ;*
Zapraszam na miniaturę: http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/09/miniatura-iv-zgubna-przyjazn.html
Hehe, jestem sobie dzieckiem Nicolett! Szkoda tylko, że Rona też. ;c
OdpowiedzUsuńA tak na serio to 06.04. to moja data urodzenia! ;D
Zaczęła się nieźle śmiać jak to przeczytałam!
Dramione słodko, ale taka rada nie za słodź nas tutaj ok?
Ale i tak cudownie! <3
Pozdrawiam i życzę weny!
Superr... chyba komentuje twojego bloga po raz pierwszy.Pomijając .Darzdo dobrze piszesz dziewczyno !!!Jeszcze niedawno myśląc o Dramione przechodizły mnie nieprzyjemne dreszcze ale ty to zmnieniłaś !!.Weny życzę
OdpowiedzUsuńJane
p.s zapraszam do mnie http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/
No witam, witam i o zdrówko pytam :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, strasznie mi się spodobał ^^
Ron zostanie tatusiem ?! :O O rany, jak słodko :3 Już nie mogę doczekać się płci dziecka ^^
Śniadanie Dracona i Herm wyszło Ci rewelacyjnie, strasznie spodobała mi się ta scenka :) Fajnie, że Draco wziął Herm w TAKIE miejsce na śniadanie, w dodatku chciał przez to pokazać, że się rzeczywiście zmienił. Bardzo fajnie to pokazałaś :)
Harry - Profesorek :D Rozwalił mnie on siedzący przed zwałami pergaminów :D Musiało to komicznie wyglądać, przynajmniej ja tak twierdzę :D
No i ten jego tekst :
"- Śniadanie. – mruknął Harry. – Nie wiedziałem, że tak to się teraz nazywa. – złośliwy uśmiech nie znikał z twarzy jej przyjaciela. Hermiona pokręciła z dezaprobatą głową i sięgnęła po jeden z pergaminów."
Ha ha to było dobre :D
No i przechodzimy do końca : w następnym rozdziale będzie imprezka ! Już się jej nie mogę doczekać, mina McGonagall będzie pewnie nie do przebicia :D
No... Skończyłam :D
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim ! :)
Pozdrawiam serdecznie ! :)
~ Pure - Blood Princess
Powiem krótko, ale w temacie: Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńHmm... Ron tatusiem? Ciekawe jak sobie poradzi. Cieszę się, że dałaś wątek Nicolett i Rona. Gratulacje im! xd
Dobra... czekam na nexta! <3
Pozdrawiam,
K.M.
[http://zakazana-milosc-moze-byc-slodka.blogspot.com]
Super świetny rozdział! Bardzo mi się podobała częśc z Ronem i Nicolett. Dobrze że nie zrobiłas z niego zimnego chama który odrzuca swoje dziecko...
OdpowiedzUsuńSzkoda że Draco i Hermiona nie spotkali jej rodziców w paryżu... A tak na to liczyłam :D
Życzę weny i czasu na pisanie :)
Vera ;*
Świetny rozdział, na prawdę. :)
OdpowiedzUsuńAkcja powoli toczy się do przodu i czekam na jakieś rozwinięcie.
Pozdrawiam i życzę weny,
Zakochanaa.
Wlasnie skonczylam czytac wszystkie twoje rozdzialy i jestem zachwycona ! Do takiego stopnia, ze normalnie zaraz zaloze (drugiego o FF potterwoskim) bloga typu Granger-Malfoy xD serio !
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial !
WENY ! :*
Ja tego Dementora z Twojego zycia chetnie sie pozbede ! Ja chce rozdzial xDDD Nie wytrzymam ! xD
OdpowiedzUsuńChcialabym zaprosic cie na mojego drugiego ,,innego,, bloga o FF Potterowskim. ( po wojnie )
OdpowiedzUsuńhttp://xlast-chancex.blogspot.com
Codziennie zagladam i sprawdzam czy przypadkiem nowy rozdzial nie zostal dodany ;-)
OdpowiedzUsuńswietnie piszesz! Twoje opowiadanie jest naprawde bardzo fajne :-)
pzdr ze Szczecina,
Paula
O Boże, Boże, Boże, Bożenko jak mogłaś przerwać w TAKIM MOMENCIE! Czekam na kolejne BOSKIE rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
L.
(lwica-oplatana-wezami.blogspot.com)
jestem tu 1 raz i musze przyznac, ze stronka wygląda na całkiem fajną :D A TA MUZA W TLE <3 Mogłabys wpaś do mnie na bloga i skomentowac najnowszy, 4 rozdział mojego opowiadania? :D Plis, to dla mnie wazne ;) http://poweroffourelements.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńps jesli jestes potterhead to zapraszam na http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ a directionerkom polecam http://justdreamabout1d.blogspot.com/
Draco romantyczny i szczery. Lubię go w takiej wersji, zwłaszcza w Twoim opowiadaniu. jest takie piękne, jakby bajka ! :) coraz bardziej widać, że między nimi coś iskrzy, a zwłaszcza jego poglądy mi się podobają. No takiego mężczyzny to ze świeczką tylko szukać! :) Biedny Harry - tyle prac :D. hahahah, ale dobrze, że ma zamiar pracować w Ministerstwie, jakoś nigdy nie widziałam go w roli nauczyciela :D.
OdpowiedzUsuń'śniadanie, tak to się teraz nazywa' - widzę humor dopisuje, podoba mi się to! :)
Zou.
Profesor Potter...hmmm... ciekawe. Ale wole go jako aurora.
OdpowiedzUsuń"Wydaje Ci się. – panna Granger nagle zainteresowała się sufitem. – Jedliśmy tylko śniadanie.
- Śniadanie. – mruknął Harry. – Nie wiedziałem, że tak to się teraz nazywa. – złośliwy uśmiech nie znikał z twarzy jej przyjaciela. Hermiona pokręciła z dezaprobatą głową i sięgnęła po jeden z pergaminów."~~ NAJLEPSZY moment ever! szczerzyłam się jak wariatka. :D
A ten wypad do Francji... takie romantyczne (też tak chcę!)
WENY!!
Laura.
"- Śniadanie. – mruknął Harry. – Nie wiedziałem, że tak to się teraz nazywa. – złośliwy uśmiech nie znikał z twarzy jej przyjaciela. Hermiona pokręciła z dezaprobatą głową i sięgnęła po jeden z pergaminów." Najlepsze!
OdpowiedzUsuń:* *_* &_&
OdpowiedzUsuń;)
:!
<3
Super rozdział ♥ Ja na miejscu Mionki, tobym Harry`ego walneła,no ale dobra.... ♥~~Księżniczka swojej Bajki♥
OdpowiedzUsuńMilusio :) Czytam dalej <3
OdpowiedzUsuńPiękne, cudowne, prześliczne... <3
OdpowiedzUsuń