NIESPODZIANKA!!!! :) Praca, praca, praca. Ale będę pisać o końca! Możecie być pewni!
-------------------------
- Na Merlina, nigdy nie zapamiętam tej
receptury! - Dafne z nieukrywanym zdenerwowaniem mieszała fioletowy eliksir w
kociołku.
- Uspokój się, jeszcze dwie dawki i
Ronuś zakocha się w Tobie bez pamięci. - Astoria ze stoickim spokojem piłowała
paznokcie u lewej dłoni.
- Tobie z Potterem poszło szybciej.
Zawsze byłaś lepsza w te klocki.
- Powodzenie zależy od jakości
eliksiru. Maksymalna ilość to dziesięć dawek w miesięcznych odstępach. Jesteś na dobrej drodze.
- Dzięki za pocieszenie. Tylko
zamiast zostawić tę szlamę zaczął ją kontrolować. Mnie traktuje jak dobrą
przyjaciółkę. A nie o to mi chodziło.
- Przestań i tak dobrze Ci idzie. A
szlamą nie musisz się martwić. Ona już tu nie wróci.
- O czym Ty mówisz? - Dafne
spojrzała na swoją siostrę. - Szlama wróci tu jutro, pojechała na to debilne
szkolenie. Przecież pamiętam jak o tym mówiła.
- To była zmyłka. - Astoria
dokładnie obejrzała swoje paznokcie. Każdy musiał być idealnie dopieszczony. -
Otóż nasza szlamcia uciekła z Draco.
- Żartujesz?! - Dafne prawie
strąciła kociołek. - Szlama miała z nim romans?
- Nie znam szczegółów, ale wiem na
bank, że pojechali do Rudej i Blaise'a. Słyszałam jak Malfoy dobijał targu z
Ministrem Magii w sprawie rzekomego szkolenia dla szlamowatej. Myślałam, że
Draco ma lepszy gust.
- Ron się wścieknie.
- Nie wścieknie się, o ile dobrze
uwarzysz tę porcję. Jutro o tej porze Twój ukochany będzie oddany Tobie i tylko
Tobie. Zapomni o tej szlamie, na zawsze.
- Obyś miała rację.
***
- Ginny, proszę sprawdź Ty. -
Hermiona próbowała wepchnąć w dłoń Rudej test. Bezskutecznie.
- Mionka, co Ci to da? Im szybciej
się dowiesz, tym szybciej podejmiemy decyzję co dalej. No już! Ile kresek
widzisz?
Panna Granger bardzo powoli
odwróciła test. I rozpłakała się na dobre, gdy zobaczyła dwie, grube krechy.
Wszystko stało się jasne...
- Dwie. - wydusiła z siebie i
rozpłakała się po raz kolejny. Ruda usiadła obok swojej przyjaciółki i mocno ją
objęła.
- Kochana, to wspaniale! Będziesz
mamą! Nawet nie wiesz jakie to wspaniałe uczucie, nie ma lepszego na świecie!
Nie płacz, to tylko zaszkodzi Twojemu...właściwie to waszemu dziecku.
- O czym Ty mówisz? Malfoy nigdy nie
zaakceptuje faktu, że będzie miał ze mną dziecko.
- A skąd wiesz? Pytałaś się go? Hermiona,
na Merlina, przestań widzieć wszystko w czarnych kolorach! Sama w ciążę nie
zaszłaś! On też miał w tym udział i jako prawdziwy facet powinien wziąć za to
odpowiedzialność. A uwierz mi, on jest odpowiedzialny, wiele razy to udowodnił.
Jakby tego było mało, Draco ma świetny kontakt z Kate, mała go uwielbia.
Myślisz, że taki facet nie chciałby mieć własnego dziecka? Ty też kochasz
dzieci, widzę to. Razem możecie stworzyć dla tego maleństwa najlepszą rodzinę
na świecie.
- Żeby to zrobić potrzeba miłości.
- A do łóżka poszliście z
nienawiści? Nie pieprz mi tu głupot, bo ja uważam, że coś między wami jest. Nie
zdajecie sobie jeszcze z tego sprawy, bo jesteście ślepi jak dwa krety!
- Teraz to Ty gadasz głupoty.
- Na gacie Merlina, nie! Wiem, co
mówię. Dziecko potrzebuje mamy i taty, a wy musicie sprostać temu wyzwaniu.
Może będę brutalna, ale było myśleć o zabezpieczeniu. Teraz już nie ma co
dumać, mleko się rozlało. Dziecko nie jest niczemu winne. Przemyj twarz i
ogarnij się, musisz powiedzieć Draco, że będzie tatusiem. I nie, nie zrobię
tego za Ciebie. Masz dwie minuty na doprowadzenie się do stanu używalności.
Potem idziemy do niego i wszystko mu opowiesz.
- Masz rację.
Ostre słowa Rudej poskutkowały i
Hermiona wzięła się w garść. Przemyła twarz zimną wodą, co skutecznie pomogło w
pozbyciu się zaczerwienionych policzków. Zmyła całkiem delikatny makijaż,
dzisiaj i tak już jej się nie przyda. Chwilę później dziewczyny weszły do
kuchni. Ginny usiadła przy stole.
- Miona, wszystko dobrze? - pierwszy
odezwał się mąż Rudej. - Blado wyglądasz.
- Tak, jest dobrze. - westchnęła. -
Lepie być nie mogło. - spojrzała na Draco, który przyglądał się jej z mieszanką
zainteresowania i zaniepokojenia. - Możemy się przejść? Chcę pogadać.
- O stary, masz przejebane. Jak
dziewczyna tak mówi to nie licz na nic dobrego.
- Cicho! - Ginny fuknęła na swojego
męża.
- No dobra. - Malfoy wyszedł za
Hermioną. Przez chwilę szli w ciszy, swoje kroki skierowali na plażę. Tam
zawsze rozmawiało się im najlepiej.
- Draco, muszę Ci coś powiedzieć.
Tylko nie wiem od czego zacząć.
- Tylko nie mów, że się rozmyśliłaś
i wyjeżdżasz?
- Nie, nie o to chodzi.
- To w takim razie nic złego się
wydarzyć już nie może.
- Jestem w ciąży. - wypaliła na
jednym tchu. Malfoya w pierwszym momencie zamurowało, poczuł się jakby dostał
porządnego sierpowego. W pierwszej chwili trudno było mu zachować trzeźwe
myślenie i wszystko zrozumieć. Kobieta, którą tolerował, no dobra lubił,
oświadcza mu, że jest w ciąży.
- Dodam, że z Tobą. Jesteś jedynym
facetem z którym spałam, przez ostatnie pół roku.
A teraz jeszcze mówi, że to jego
dziecko. Owszem, rodzina była spełnieniem jego najskrytszych marzeń, ale z
odpowiednią kobietą, która wcześniej skradłaby mu całe serce. Los jednak
szykował dla niego całkiem inny scenariusz, w którym matką jego pierwszego
dziecka była Hermiona Granger.
- Powiesz coś?
- Na początek tyle, że mnie
zaskoczyłaś.
- Uwierz ja wcale nie jestem mniej
zaszokowana od Ciebie. Ale stało się. Żadne z nas tego nie planowało, ale fakty
są niezaprzeczalne. Będziemy mieć dziecko. Chcę żebyś zastanowił się i podjął
decyzję, jaką rolę odegrasz w jego lub jej życiu.
- Tu nie ma się nad czym
zastanawiać. - odpowiedział natychmiast. Hermiona z przejęcia wstrzymała
oddech. - Chcę wychować z Tobą nasze dziecko i być jak najlepszym ojcem.
- Naprawdę? - panna Granger poczuła,
że ogromny głaz spada z jej serca. Tak bała się tego, co usłyszy. Przez chwilę
miała ochotę się uszczypnąć, żeby mieć stu procentową pewność.
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnął
się delikatnie. - Wiem, że masz mnie za kawał chama i pewnie jest w tym trochę
prawdy, ale nie mógłbym zostawić Cię samej. Przecież to nasze wspólne dzieło.
Malfoy podszedł do Hermiony i
przytulił ją. Chciał, żeby miała poczucie, że nie jest sama z tym wszystkim i
może na nim polegać. Czuł się odpowiedzialny za nią i za ich nienarodzone
dziecko. Co prawda, nie spodziewał się takich wydarzeń, ale jak to mówią, co
dają to i biorę.
- Jakoś to będzie, poradzimy sobie.
- Bałam się tej rozmowy. Myślałam,
że się wściekniesz i każesz mi usunąć ciążę.
- Tak zachowałby się mój ojciec.
Masz szczęście, że trafiłaś na tego lepszego Malfoy'a. - zażartował.
- Nie wiedziałam, że może być taka
wersja Ciebie.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. A
teraz chodź, do mnie do domu, musisz coś zjeść. W końcu teraz będziesz jeść za
dwoje. Zrobię Ci dobre śniadanie bez czekolady.
- Ale z kawusią?
- O kawusi możesz zapomnieć na
bardzo długi czas. Masz, przepraszam, macie ochotę na tosty z dżemem morelowym?
Hermiona jak na zawołanie poczuła
burczenie w brzuchu.
- Jeszcze jaką. - odpowiedziała
szczerze.
Dwadzieścia minut później Hermiona
zajadała się pysznymi tostami z dżemem morelowym. Siedziała w przestronnej
kuchni Draco, która była przecudowna. Były Ślizgon postawił na drewno i to był
strzał w dziesiątkę. Musiał mieć dobry
gust, albo ten, kto mu to urządzał, pomyślała.
- Draco, co teraz będzie? -
zapytała, kończąc piątego tosta.
- Nie wiem. - odpowiedział szczerze.
- Będziemy rodzicami i nawet fajnie to brzmi. Nauczę latać go na miotle.
- A jak będzie to dziewczynka?
- To też. Przyda się Domu Węża dobry
szukający albo szukająca.
- Skąd wiesz, że trafi do
Slytherinu? Ja jestem z Gryffindoru.
- Mam takie przeczucie. Każdy Malfoy
tam trafia.
- Ale Ty mnie denerwujesz, wiesz?
- Wiem, ale to nie jest zdrowe dla
dziecka. Proponuję zawiesić nasz mały topór wojenny, taki rozejm.
- I Ty wytrzymasz w tym
postanowieniu? - Hermiona nie była przekonana do tego pomysłu.
- Jak zrobimy to razem, to tak.
- Niech Ci będzie. - dziewczynie też
zależało na dziecku. Właściwie to z każdą minutą kochała je coraz bardziej. -
Draco, znasz tutaj jakiś szpital? Myślę, że powinnam pójść do magomedyka i
upewnić się, że wszystko jest dobrze z dzieckiem.
- Jasne, załatwię wizytę na dziś.
- A co z pracą, nie idziesz?
- Blaise, poradzi sobie jeden dzień
beze mnie. Ja mam ważniejsze sprawy na głowie.
Hermiona uśmiechnęła się nieśmiało.
Miło było słyszeć, że Draco naprawdę się martwi o dziecko.
- A co z moją pracą, kiedy mogę
zacząć pracować?
- W Twoim stanie to chyba nie
najlepszy pomysł.
- Nie, nie mów tak. Dopiero, co
uwolniłam się od niego i poczułam, że moje życie nabiera znowu sensu. Ciąża to
nie choroba. A praca, którą mi zaproponowałeś nie jest fizyczna, wręcz
przeciwnie. To taka sama praca biurowa, jaką wykonywałam w Ministerstwie Magii.
Draco spojrzał uważnie na dziewczynę
i chwilę zastanawiał się nad tym, co powiedziała. Miała rację, ale z drugiej
strony tu chodziło o jego dziecko.
- Proponuje zapytać magomedyka o
zdanie, co Ty na to? Jeśli uzna, że praca nie wpłynie źle na Twój stan to
będziesz pracować. W przeciwnym razie nie ma mowy o jakiejkolwiek pracy,
słyszałaś?
- Myślę, że to najlepsze wyjście.
Chciałabym zarabiać, żeby zapewnić dziecku wszystko czego potrzebuje.
- Pfff, a ja to co? Nie martw się o
pieniądze. Mam zamiar zapewnić wam wszystko, co najlepsze.
- Dzięki, ale muszę też pomyśleć o
własnym mieszkaniu. Nie mam zamiaru siedzieć Rudej i Diabłowi na głowie, tym
bardziej, że jestem w ciąży.
- Słuchaj, a może... zamieszkasz
tutaj?
- Co?! Czy Ty naprawdę uważasz, że
to najlepszy pomysł? Ty i ja pod jednym dachem?
- Nie proponowałbym Ci takiego
rozwiązania, ale w tym wypadku sytuacja jest wyjątkowa. Chcę wychować nasze
dziecko i nie ułatwi mi tego fakt, że będziemy mieszkać osobno. Dom jest duży,
więc wybierzesz sobie sypialnię, która Ci się najbardziej spodoba. Według mnie
na chwilę obecną to najlepsze rozwiązanie. Zastanów się nad tym, a ja pójdę
umówić nas do lekarza. Czuj się jak u siebie w domu.
Hermiona chciała jeszcze zapytać, co
to znaczy nas, ale Draco już wyszedł
z kuchni. Dziewczyna dokończyła ostatniego tosta i zaniosła naczynia do zlewu,
który sam zaczął je myć. No tak, czego mogła się spodziewać do Malfoy'u. Na
pewno nie tego, że sam po sobie sprząta. I tak dziwiła się, że do tej pory nie
natrafiła na żadnego Skrzata. Pewnie bidulki dobrze się ukrywają. Rozejrzała
się po kuchni i z braku lepszego zajęcia skierowała swoje kroki do salonu. I tu
kolejne zaskoczenie. Pomieszczenie było idealnie urządzone i trafiało w stu
procentach w jej gust. Kremowe ściany idealnie komponowały się z mahoniowymi
meblami i krwiście czerwonymi zasłonami. A puchaty brązowy dywan przed
kominkiem był idealnym dodatkiem. Na zamszowych siwych kanapach leżała cała
sterta różnokolorowych poduszek. Hermiona podeszła do kominka, gdzie były
poustawiane zdjęcia, przedstawiające głównie Narcyzę i Draco, jako małego
chłopczyka. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i przyznała, że Malfoy był
uroczym dzieckiem. Kto by się spodziewał, że wyrośnie z niego taka wredota. Zastanawiała się czy jeśli będą mieć syna to
czy będzie podobny do Draco. Przynajmniej z wyglądu, bo charakter wolałaby aby
odziedziczył po niej. Dwóch Malfoy'ów pod jednym dachem to zdecydowanie za
dużo. Później zdjęcia przedstawiały już dorosłego Ślizgona w towarzystwie
Diabła i nawet Rudej. Ciekawe czy zdjęcie
naszego dziecka też tutaj postawi, pomyślała.
- MIONA! - do domu Smoka wpadł
niczym burza jego najlepszy przyjaciel. - To prawda? Będę wujkiem?
- Wybacz, kochana, tak mnie męczył,
że musiałam mu powiedzieć. - za nim weszła zdyszana Ginny z Kate na rękach.
- Tak, to prawda. - Hermiona
uśmiechnęła się na widok przyjaciół. Blaise podbiegł uradowany do byłej
Gryfonki i wyściskał ją, oczywiście uważając na jej brzuch.
- Tak się cieszę! W końcu!
- Co w końcu? - Hermiona była
czujna.
- Będziecie razem, oboje tego
potrzebujecie!
- Blaise, chyba upadłeś na głowę. -
Miona teatralnie wywróciła oczami.
- Mów co chcesz. Gdzie jest przyszły
tatuś? - Blaise zaczął rozglądać się po salonie.
- Właściwie, to mówił, że idzie... -
Hermiona zaczęła mówić, ale przerwała, gdy do salonu wszedł Smok.
- A co wy tu robicie? - zapytał
zaskoczony.
- Już Ty wiesz co my tu robimy! -
Blaise wyściskał też swojego najlepszego przyjaciela, tylko o wiele mocniej. -
Gratuluję Ci, stary byku! W końcu się ustatkujesz! Lepszej dziewczyny i matki
swojego dziecka nie mogłeś sobie wymarzyć.
- Skoro o tym mowa to, Granger, za
dwie godziny mamy wizytę u magomedyka. Pojedziemy tam samochodem, bo w Twoim
stanie lepiej nie korzystać z Sieciu Fiuu. Podróż zajmie nam trochę ponad
godzinę.
- Dobra, pójdę przygotować swoje
dokumenty, przebiorę się i możemy jechać. Pójdziesz ze mną, Ginny?
- Jasne.
Blaise poczekał aż dziewczyny wyjdą i
zaczął maglować Smoka, licząc, że chłopak powie mu prawdę.
- I co Ty na to? Będziesz ojcem a
Mionka mamą.
- Powiem Ci szczerze, że nie
planowałem takiej przyszłości, zwłaszcza u boku Granger. Ale cieszę się jak
głupi.
- Masz zamiar się z nią ożenić?
- Nie wybiegasz za szybko w
przyszłość? Nie kocham jej.
- To po co zaciągnąłeś ją do łóżka? Przecież
Cię znam, nie idziesz do łóżka z pierwszą lepszą. Idziesz tylko z taką, która
Ci się podoba.
- Jakbyś nie wiedział, że ona zawsze
mi się podobała. Była dla mnie zakazanym owocem, dlatego tak bardzo mnie
ciągnęło do niej.
- To już połowa sukcesu. Żałujesz
tego?
- Nie. Gdybym miał wybierać drugi
raz postąpiłbym dokładnie tak samo.
***
Pół godziny później zmierzali
sportowym samochodem Malfoy'a do szpitala, gdzie Hermiona miała umówioną
wizytę. Panna Granger podziwiała przez szybę piękne krajobrazy tej magicznej
wyspy. Siedziała pogrążona w swoich myślach, zupełnie zapominając, że na fotelu
kierowcy siedzi ojciec jej dziecka. Cały czas zastanawiała się jak to będzie. Z
jednej strony cieszyła się niesamowicie z tego, że będzie mamą. Zawsze chciała
mieć dziecko, ale z odpowiednim mężczyzną. Niestety, los spłatał jej figla i
postawił na jej drodze Malfoy’a. Chłopak zapewniał ją, że nie zostawi jej samej
i chce wychowywać wspólnie ich dziecko. Ale... No właśnie, zawsze było jakieś
ale. Draco zauważył zamyśloną minę dziewczyny i domyślał się, co siedzi jej w
głowie. Delikatnie położył swoją prawą dłoń na jej kolanie. Hermiona wzdrygnęła
się i spojrzała na niego, a po chwili na jego dłoń.
- Nie martw się, poradzimy sobie.
- Lepiej skup się na drodze. Wolę
dotrzeć tam w jednym kawałku.
- Zawsze dbam o swoją rodzinę.
- Uważasz mnie za swoją rodzinę? Od
kiedy?
- Najprawdopodobniej od momentu w
którym powiedziałaś mi, że będę tatą.
- I co Ty na to?
- Cóż, nie spodziewałem się, że nasza
przyjemna noc będzie miała tak zaskakujący finał, ale naprawdę cieszę się,
Granger. Nie wiem jak Ty, ale ja już nie wyobrażam sobie życia bez naszego
maleństwa.
- To, co mówisz jest wzruszające. –
Hermiona poczuła, że ma ochotę się rozpłakać, ale powstrzymała napływające do
oczu łzy. – Skąd u Ciebie taka postawa?
- Bo wiem, co to znaczy wychowywać
się z ojcem sadystą. Chyba sama wiesz jakim potworem był Lucjusz. Gdy
chodziliśmy do Hogwartu, co roku, pierwszego września było tak samo. Rodzice
czule żegnali swoje dzieci, przytulali je. A Lucjusz rzucał chłodnie nie zawiedź mnie. Matce też nie pozwalał
okazywać mi miłości, chociaż wiem, że ona mnie bardzo kochała. Zawsze gdy jego
nie było, przytulała mnie i bawiła się ze mną. Gdy ukończyłem szkołę postanowiłem,
że nigdy nie będę takim ojcem jakim był Lucjusz. Dlatego teraz, gdy jesteś w
ciąży, zrobię wszystko żebyśmy byli szczęśliwi. Zdaję sobie sprawę, że wypada
abyśmy się pobrali, ale wiesz...
- Wiem, nie musisz mi o tym mówić.
- Nie mogę Ci zagwarantować, że Ty i
ja będziemy małżeństwem. Ale mogę Cię zapewnić, że Ty i dziecko będziecie u
mnie zawsze na pierwszym miejscu. Chcę stworzyć z Tobą rodzinę, tego jestem
pewien. Uważam, że oboje potrzebujemy czasu i wspólnie podejmiemy decyzję. Czy
takie rozwiązanie Ci odpowiada?
- Jak najbardziej. To uczciwe
rozwiązanie. – Hermiona była zadowolona, że Draco wyznał jej prawdę. Ona sama
nie była przychylnie nastawiona do małżeństwa.
- Masz już jakieś przeczucia co do
płci dziecka? Podobno kobiety to czują. Pamiętam, że Ginny od początku mówiła,
że to będzie dziewczynka, chociaż każdy obstawiał chłopca.
- Myślę, że to będzie chłopiec. Taki
blondynek jak Ty z niebieskimi oczkami. – panna Granger przypomniała sobie
zdjęcie małego Draco.
- Cóż dom zbudowałem, drzewo
zasadziłem. Tylko syna mi jeszcze brakuje.
- A Ty masz jakieś przeczucia?
- Najchętniej chciałbym mieć
bliźniaki – chłopca i dziewczynkę. Wtedy załatwilibyśmy sobie komplecik za
jednym razem.
- Nie żartuj. – Hermiona mimowolnie
się uśmiechnęła. – Planujesz mieć więcej dzieci?
- Zawsze chciałem mieć minimum
dwójkę. Bycie jedynakiem to przewalona sprawa.
- Coś o tym wiem.
- No właśnie. Dlatego nie chciałbym
aby nasze dziecko nie miało rodzeństwa.
- Mam rozumieć, że chcesz mieć
kiedyś jeszcze jedno dziecko? Ze mną?
- No raczej z Tobą. Nie mam zamiaru
Cię zdradzić czy coś, nie myśl o mnie aż tak źle.
- Nie myślę, tylko nie spodziewałam
się tego wszystkiego.
- Zobaczymy, jak nam się ułoży
życie.
- Na Merlina, musiałaby być chyba
pijana.
- No cóż... – Draco zaśmiał się. –
Przyznaj, Granger, że wtedy wychodzą nam najlepsze działa.
- Nie zaprzeczę. – Hermiona położyła
swoją dłoń na jego, która wciąż spoczywała na jej kolanie.
- Skoro twierdzisz, że będziemy mieć
synka, to może masz jakieś propozycje co do imienia.
- Arno. – odpowiedziała bez
zastanowienia. To imię zawsze się jej podobało.
- Arno Draco Malfoy. Brzmi nieźle.
- Chcesz dać mu na drugie po
tatusiu?
- Pewnie. A jak będzie córcia to
nazwiemy ją Sophia Hermiona Malfoy.
- Podoba mi się. McGonagall dostanie
zawału na miejscu.
- O tak. – Draco zaśmiał się w
głos. Hermiona poszła za jego
przykładem. – Zwłaszcza jak jeszcze zobaczy Kate.
- Sophia Hermiona Malfoy. Brzmi
idealnie.
- Hermiona Malfoy też nie brzmi
najgorzej.
- Opanuj się, ja zostaję przy swoim
nazwisku.
- Po ślubie zazwyczaj żona przyjmuje
nazwisko męża.
- Pff, ślubu nie będzie!
- Uciekniesz mi sprzed ołtarza?
- Nie mam zamiaru sprzed niego
uciekać, bo nawet nie mam w planach pojawić się przed nim.
- Czyli żyjemy na kocią łapę?
- Na Merlina, za jakie grzechy?!
Hermiona ukryła twarz w dłoniach, a
Draco znowu zaczął się śmiać. Nie mógł nic poradzić na to, że uwielbiał się z
nią przekomarzać.
***
- Dzień dobry. – w recepcji
przywitała ich młoda kobieta, która na widok Malfoy’a wypięła swój
nienaturalnie duży biust. On jednak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. – W
czym mogę Państwu pomóc?
- Mieliśmy umówioną wizytę na
czternastą.
- Już sprawdzam. – dziewczyna
poczuła się niepewnie z powodu braku zainteresowania takiego ciasteczka. –
Nazwisko Malfoy, zgadza się?
- Tak.
- Zanim magomedyk Państwa przyjmie,
proszę o wypełnienie formularzu. Musimy założyć kartę pacjenta przyszłej mamie.
– spojrzała kąśliwie na Hermionę, którą Draco obejmował w pasie. Podała im plik
dokumentów i zniknęła za mosiężnym kontuarem.
- Milutko. – mruknęła Hermiona. –
Jakby mogła to chyba by Cię udusiła cyckami. – mruknęła przyszła mama, siadając
na wygodnej kanapie.
- Widzisz, a mnie to wcale nie
rusza. Jak mówiłem, Ty i dziecko jesteście na pierwszym miejscu. A teraz pokaż
te papiery, część z nich jest dla mnie.
Przez około dziesięć minut siedzieli
w ciszy, pogrążeni w wypełnianiu dokumentów. Pytania brzmiały standardowo –
imię i nazwisko, wiek, miejsce zamieszkania (tu Hermiona postanowiła przepisać
adres od Draco), przebyte choroby, itp. Gdy skończyli wypełniać wszystkie pola
były Ślizgon zaniósł dokumenty do recepcji.
- Dziękuję. – mruknęła dziewczyna. –
Pokój numer dziesięć. Pani Martens, już czeka.
Draco bez słowa odszedł od kontuaru
i podszedł do Hermiony.
- Mogę z Tobą wejść?
- A chcesz?
- Pewnie, to pierwsze badanie
naszego dziecka. Chciałbym w tym uczestniczyć.
- W takim razie chodźmy.
- Witam serdecznie, Państwa. – Pani
Martens okazała się starszą kobietą. Draco specjalnie zdecydował się na wizytę
właśnie u niej. Chciał aby Hermiona i dziecko byli pod opieką specjalisty z
wieloletnim doświadczeniem zawodowym. – Pierwsze dziecko?
- Tak. – odpowiedzieli wspólnie.
- Cudownie. Zapraszam Panią na
leżankę. Zaraz zrobimy USG brzuszka i zobaczymy, kto chce się z nami przywitać.
Przyszłego tatusia zapraszam na fotel obok, tuż obok Pana żony.
- My nie jesteśmy małżeństwem. –
sprostowała Hermiona.
- Jeszcze. – dodał Draco.
- Naprawdę nie są Państwo?
Wyglądacie na takich zakochanych, aż miło się na was patrzy. Ale dobrze,
bierzmy się do pracy. – Kobieta zaczęła przygotowywać aparaturę. – Kiedy
dowiedziała się Pani o ciąży.
- Dziś rano. Zrobiłam test i wyszły
dwie kreski.
- Mhmmm. – kobieta zapisała coś na
karcie Hermiony. – Czy są jakieś inne objawy świadczące o ciąży?
- Mdłości. Dziś rano zwymiotowałam
jak poczułam czekoladę.
- Niestety, taki stan może Pani
towarzyszyć nawet przez pierwszy trymestr. Nie jest to zbyt przyjemne, ale nic
na to nie możemy poradzić. Poczucie Pani zimno. – magomedyk posmarowała brzuch
Hermiony zielonym, zimnym mazidłem. Pachniało miętą. Draco wziął dziewczynę za
rękę i uśmiechnął się czule. – I proszę spojrzeć na monitor. To małe ziarenko,
o tutaj – wskazała palcem – to wasz dzidziuś.
Hermiona wpatrywała się w ekran
monitora jak zaczarowana. A więc to prawda. Jest w ciąży, zostanie mamą. Mamą
tego maleństwa, które dopiero się rozwija, a ona już je kocha. Z całego serca.
W tym momencie poczuła się najszczęśliwszą osobą na świecie. Wszystko inne
przestało się liczyć. Po raz pierwszy od rana poczuła, że wszystko się ułoży i
poradzi sobie. Musi być dobrze, nie ma innego wyjścia. Spojrzała na Draco,
który również nie mógł oderwać wzroku od ekranu. Hermiona była pewna, że
zobaczyła łzy w kącikach jego oczu. Czy to możliwe, że i on podzielał jej
entuzjazm? Były Ślizgon podniósł jej dłoń i pocałował ją. Nie musiał nic mówić,
Granger wiedziała, że i on jest szczęśliwy.
- To piąty tydzień. Termin porodu
wypada w maju. Dokładniej na dwudziestego. Z dzieciątkiem wszystko jest dobrze.
Mogą Państwo spokojnie cieszyć się i przygotowywać do rodzicielstwa. I proszę
się porządnie wyspać na zapas.
- Na pewno tak zrobimy. – zapewnił
ją Draco. – Mam jeszcze pytanie, czy Hermiona może pracować?
- Jaki to rodzaj pracy?
- Biurowa. Zanim dowiedzieliśmy się
o dziecku, Hermiona miała pomagać mi w prowadzeniu biura. I teraz zastanawiamy
się, co z tym zrobić.
- Może pracować, owszem. Ale pod
żadnym pozorem nie może Pani nic nosić, żadnych ciężkich teczek, pudeł. Nic. I
zalecam nie pracować dłużej niż pięć godzin dziennie. Jeśli będzie Pani
przestrzegać moich uwag to do siódmego miesiąca może Pani spokojnie pracować.
Przypilnuje Pan młodej mamusi?
- Oczywiście, już moja w tym głowa.
- Świetnie! – Pani Martens uśmiechnęła
się promiennie. – Zalecam także codzienne przebywanie na świeżym powietrzu. Ne
muszą to być koniecznie spacery, ale na przykład siedzenie na balkonie.
Możliwe, że dzięki temu mdłości nie będą tak Pani dokuczać. Poza tym wypoczywać
i zdrowo się odżywiać. Dam Państwu podręcznik, w którym znajdziecie odpowiedzi
na dręczące was pytania. Czy chcecie o coś zapytać?
- Kiedy dowiemy się czy będziemy
mieć dziewczynkę czy chłopczyka?
- Najwcześniej w trzynastym
tygodniu, ale z reguły płeć dziecka można określić po dwudziestym tygodniu.
Chyba, że dzidziuś skutecznie będzie odwracał się w czasie badania.
- A pierwsze kopnięcia?
- Siedemnasty, maksymalnie
dwudziesty tydzień. To też zależy od Pani organizmu. Zazwyczaj w pierwszej
ciąży następuje to o wiele później, niż w kolejnych. Ale proszę się o nic nie
martwić, będziemy się spotykać co miesiąc na wizyty kontrolne. Przepiszę Pani
jeszcze tabletki witaminowe, w pierwszych miesiącach ciąży potrzebuje Pani
więcej składników mineralnych i witamin niż zazwyczaj.
- Dziękujemy za wszystko. – Hermiona
odebrała receptę, którą schowała do niewielkiej torebki.
- I ja również. Tutaj mają jeszcze
Państwo dwa zdjęcia waszego maluszka. Widzimy się za miesiąc.
Zarówno Hermiona jak i Draco
opuścili gabinet pani Martens wyjątkowo szczęśliwi. Z dzieckiem było wszystko
dobrze, i to było najważniejsze. Aż do samochodu nie odezwali się do siebie
słowem. Malfoy chciał otworzyć drzwi dziewczynie (przecież na każdym kroku był
dżentelmenem), jednak zanim to zrobił mocno ją przytulił. Hermiona także
wtuliła się w niego – w tym momencie właśnie tego potrzebowała. Stali tak przez
dłuższą chwilę, aż Draco złożył na jej ustach delikatny pocałunek, który został
odwzajemniony z taką samą pasją. Byli uczniowie Hogwartu otwarcie mówili, że
nie kochają się, ale nie mogli zaprzeczyć, że jest między nimi chemia.
Droga powrotna minęła im
zdecydowanie szybciej, na początku trochę rozmawiali, ale później Hermiona
zaczęła przysypiać. Dzisiejszy dzień był dla niej wyczerpujący, w końcu tyle
się wydarzyło. Gdy wrócili do domu Smoka (a teraz także i Miony) dziewczyna
oznajmiła, że chętnie poszłaby już spać.
- To chodź, wybierzesz sobie
sypialnię.
Na piętrze były jeszcze trzy wolne
pokoje, w których była Gryfonka mogła zamieszkać. Wybrała tę obok sypialni
Malfoy’a tylko ze względu na widok za oknem, który rozpościerał się na plażę i
morze. Niestety pokoje były połączone tarasem, ale Hermiona była zbyt zmęczona
żeby teraz tym się przejmować. Wyszperała z walizki piżamę, poszła się przemyć
i ledwo dotknęła głową do poduszki a już znajdowała się w krainie Morfeusza.
***
Hermiona obudziła się przed ósmą.
Przetarła oczy i ziewnęła niczym prawdziwy smok. Założyła kapcie i bawełniany,
bardzo ciepły, szlafrok, który już nie dawał rady zasłonić jej ciążowego
brzuszka. Pogłaskała go i uśmiechnęła się. Od momentu, gdy dowiedziała się o
ciąży każdego dnia była najszczęśliwszą osobą na świecie. Ron dał jej spokój,
brukowce rozpisywały się, że zaręczył się z Dafne Greengrass, ale Hermiona
miała to gdzieś. Oboje są siebie warci. Na Ibizie czuła się bardzo szczęśliwa,
a przede wszystkim wolna. Nie musiała nikomu się tłumaczyć i nikomu usługiwać.
Mogła robić to, na co ma ochotę. No może w granicach rozsądku, bo przecież
dziecko było najważniejsze. Zeszła na dół do kuchni, gdzie Draco przygotowywał
śniadanie. On także bardzo zaangażował się w rodzicielstwo i pomagał Hermionie
na każdym kroku.
- Dzień dobry. – panna Granger
weszła do kuchni i podeszła do byłego Ślizgona.
- Cześć, jak się spało?
- Bardzo dobrze. Mmm, naleśniki.
- Przecież wiem jak je uwielbiacie.
– Draco położył dłoń na zaokrąglonym brzuchu Hermiony. – Nasz synek ma to po
mamusi.
Od tygodnia wiedzieli, że to będzie
chłopiec. Przeczucia Hermiony sprawdziły się i od tamtego momentu Draco chodził
dumny jak paw. Mdłości dość szybko ustały, chociaż czasami panna Granger czuła
się osłabiona, zwłaszcza rankami. Miała także typowe zachcianki – jednego dnia
cały dzień mogła jeść truskawki, a drugiego nie mogła na nie patrzeć. Draco
wiele razy wyruszał w nocy do sklepu na poszukiwanie produktu, na który
Hermiona miała akurat ochotę. Potem chodził cały dzień niewyspany, ale czego
się nie zrobi kochający ojciec? Także relacje między nimi poprawiły się
wyraźnie. Hermionę i Draco połączyła nić przyjaźni, a gdy oboje się zapominali
to pojawiała się także czułość, którą okazywali sobie przez subtelne pocałunki.
Ich synek, Arno, bez wątpienia przyczynił się do tego. Zabrali się także za
urządzanie pokoju dziecięcego i kompletowanie wyprawki. Hermiona z Ginny potrafiły
pół dnia spędzić na wybieraniu malutkich ubranek. Draco natomiast już
zaopatrzył się w dziecinną miotłę. Jego syn będzie najlepszym szukającym Domu
Węża.
- Wczoraj, jak już spałaś, przyszedł
Blaise. Zaproponował żebyśmy dziś spędzili dzień na plaży. Jest ładna pogoda,
trzeba korzystać, bo niedługo zrobi się tu chłodniej. Co Ty na to?
- Brzmi świetnie. – Hermiona
uśmiechnęła się na samą myśl o spędzaniu czasu z przyjaciółmi.
- Wiesz coś o tym, że nasi sąsiedzi
pozazdrościli nam synka i sami chcą mieć drugie dziecko?
- Ginny kilka dni wspominała mi, że
mają zamiar intensywnie starać się o rodzeństwo dla Kate. Jeśli im się uda,
czego życzę im tego z całego serca, to Arno będzie miał z kim się bawić.
- I razem pójdą do Hogwartu. – dodał
Draco.
- Racja. – przytaknęła Hermiona.
Reszta śniadania minęła im na przyjemnej pogawędce o przyszłości ich syna.
Draco chciał żeby Arno zawodowo grał w Quidditch’a, Granger była odmiennego
zdania i chciałaby aby ich syn został prawnikiem. Dyskusja przeniosła się również
na później, gdy siedzieli na plaży z Ginny, Blaisem i Kate. Wieczorem, po
godzinie dwudziestej, grube krople deszczu bębniły o szyby. Przyszli rodzice
siedzieli przytuleni na kanapie w salonie i delektowali się ciepłem bijącym od
kominka. Draco delikatnie głaskał Hermionę po ramieniu. To był jeden z
momentów, w których przychodziło zapomnienie.
- Nie jesteś jeszcze śpiąca? –
zapytał z troską w głosie. - Zwykle o tej porze śpisz jak suseł.
- Dziś wyjątkowo nie. Draco, zagramy
w dwadzieścia pytań?
- Na czym to polega?
- Oh to taka stara gra, w którą
grałam w Hogwarcie. Polega na tym, że rzucamy czar na swoje dłonie. Przeciwna
osoba zadaje pytanie, a Ty musisz odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Jeśli kłamiesz
dłoń staje się czerwona. Czar przestaje
działać po zadaniu dwudziestu pytań.
- Interesujące, i można pytać o
wszystko? Tak dosłownie wszystko?
- O co tylko chcesz. – Hermiona
usiadła po turecku na kanapie.
- Dobra, zagrajmy. – Draco podał jej
różdżkę, a dziewczyna wypowiedziała odpowiednie zaklęcie, które oplotło ich
dłonie, a po chwili rozpłynęło się w powietrzu.
- To ja zacznę. – Hermiona chwile
zastanawiała się nad pytaniem. – Czy to prawda, że podobałam Ci się w szkole?
- Skąd o tym wiesz? Ruda czy Diabeł?
- Oj czy to ważne. – była Gryfonka
zachichotała. – Odpowiadaj.
- Podobałaś mi się. – przyznał. –
Teraz ja. Jaki Wieprzlej był w łóżku?
- Na Merlina, ale masz pytania.
Kiepski. – odpowiedziała. – Czy Twoje legendarne podboje są zgodne z prawdą?
- Nie wszystkie. Większość wymyślił
Blaise, żeby denerwować Pansy i wywłoki Grengrass. Wbrew pozorom dobry ze mnie
chłopak.
- Pfff, uważaj bo Ci uwierzę.
- Spałaś z Krumem?
- Uchowaj Merlinie, oczywiście, że
nie. Byliśmy tylko na balu, i to wszystko. Byłeś o niego zazdrosny?
- Ciężko stwierdzić, na pewno
denerwował mnie swoją pewnością siebie i tym, że kręcił się wokół Ciebie.
Palant. Jesteś tu szczęśliwa?
- Tak, od dawna nie czułam się tak
dobrze. A Ty jesteś szczęśliwy?
- Jeszcze jak. Kochasz Wieprzleja?
- Kiedyś kochałam, jak jeszcze był
normalny. Teraz już nic do niego nie czuję. Od kiedy Astoria została żoną
Harry’ego jemu coś odbiło. Dlaczego wtedy na zjeździe absolwentów do mnie
podszedłeś?
- Bo siedziałaś taka smutna i
zamyślona. Na początku chciałem Ci podokuczać, ale widząc Twoją minę
odpuściłem. Jestem lepszy w łóżku od niego?
- Od Rona? Przecież wiesz.
- No dokończ! – upomniał ją Draco.
- Jesteś. Czy to co mówiłeś kiedyś o
wierności jest prawdą?
- Oczywiście, że tak. Czy coś byś
zmieniła w swoim dotychczasowym życiu?
- Nic, jest mi dobrze tak jak jest. Jak
wyobrażasz sobie siebie za dziesięć lat?
- Chcę dalej prowadzić firmę z
Blaisem i mieć szczęśliwą rodzinę. Kochasz mnie?
Hermionę w pierwszym momencie
zamurowało, bo kompletnie nie spodziewała się takiego pytania. Skąd w ogóle
przyszło mu to na myśl? Czy to możliwe, że on coś poczuł do niej? Jakby nie patrzeć,
Draco wiele razy pokazywał, że mu zależy, troszczył się o nią. Spełniał jej
zachcianki i cierpliwe znosił burze hormonów. A przede wszystkim – był tu teraz
i nie miał zamiaru odejść. Kilka razy powiedział też, że jest dla niego ważna i
chce dla niej jak najlepiej. Może mówił tak tylko ze względu na dziecko?
Postanowiła, że odpowie zgodnie z prawdą. Przecież kłamstwo i tak wyjdzie na
jaw.
- Powoli się w Tobie zakochuję. –
wyznała i czekała na jakąkolwiek reakcję. Draco przysunął się do niej i
pocałował delikatnie. Gdy przestał spojrzał jej prosto w oczy i odpowiedział:
- To tak samo jak ja w Tobie.
- Naprawdę?
- Tak. – pogładził ją po brzuszku. –
Z każdym dniem coraz mocniej. Wtedy na zjeździe zrozumiałem, że muszę wyrwać
Cię ze szpon tego rudego idioty. A nasz maluszek, tylko umocnił mnie w
przekonaniu, że dobrze postąpiłem.
Draco wciąż trzymał rękę na jej
brzuchu. Zanim Miona zdążyła odpowiedzieć, oboje poczuli mocne kopnięcie
malutkiej stópki. Ich synek poruszył się po raz pierwszy. Hermiona nie mogła
powstrzymać łez.
- Na Merlina, Draco... On kopie!
Czujesz? – przyłożyła rękę do brzucha i po raz kolejny Arno pokazał na co go
stać. Malfoy wpatrywał się jak zaczarowany i był niesamowicie wzruszony.
- Czuję. To coś wspaniałego.
Najpierw pocałował Hermionę, a potem
jej brzuch. Tej nocy po raz pierwszy spali razem, w sypialni Draco. Właściwie,
to już ich wspólnej. Była Gryfonka wtuliła się w niego i szybko zasnęła.
Chłopak leżał jeszcze przez jakiś czas i wpatrywał się w Mionę. Wyglądała tak
pięknie i niewinnie. Był idiotą, że nie zauważył tego wcześniej. Arno co jakiś
czas dawał o sobie znać. Widocznie on chodził spać troszkę później.
***
Do porodu został niecały miesiąc.
Hermiona siedziała w salonie u Ginny i obie kobiety zajadały się czekoladowymi
lodami. Ruda była w piątym miesiącu i spodziewała się chłopca. Blaise i Draco
pojechali na jakieś zebranie do San Antonio i mieli wrócić dopiero późnym
wieczorem. Dziewczyny postanowiły spędzić ten czas na odpoczynku i ploteczkach.
Rozmowę na temat wystroju pokoju dziecięcego przerwał dźwięk SMS w komórce
Hermiony.
- Naprawdę, podziwiam Cię, że
nauczyłaś Draco korzystać z telefonu.
- Przekonał się, że to szybszy
środek komunikacji niż sowy.
Jak
się czują moje Skarby?
Dobrze,
kończymy właśnie jeść lody truskawkowe. Hermiona wystukała
wiadomość na niewielkiej klawiaturze dotykowego telefonu.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że
jesteście razem. Draco jest w Ciebie wpatrzony jak w obrazek.
- Uwierz, że ja też jestem
szczęśliwa przy nim. Chociaż to ostatnie czego mogłabym się spodziewać.
To
zebranie jest koszmarnie nudne. Blaise śpi od dwóch godzin. Tęsknię za Tobą i
za naszym małym urwisem.
A
my za Tobą. Niech śpi biedaczek, przyda mu się zapas snu.
-
Planujecie ślub?
- Rozmawialiśmy o tym, ale jeśli już
to jest to bardzo odległa przyszłość.
- Nie wiem czy czytałaś ostatnio Proroka Codziennego. Ron ożenił się z
Dafne.
- A to nowina. Ciągnie swój do
swego.
- Szkoda mi ich, zarówno Harry’ego i
Rona. Uważam, że one czymś ich nafaszerowały. Moja mama mówiła mi kiedyś, że na
Pokątnej chodziły plotki o bankructwie ich rodziny. Dlatego Astoria i Dafne
chciały wyjść dobrze za mąż, inaczej musiałby pójść do pracy. A wiesz jakie one
są chętne do robienia czegokolwiek poza dbaniem o siebie.
- W takim razie czego czepiły się
akurat Rona i Harry’ego?
- Bo żaden czarodziej o zdrowych
zmysłach nie tknąłby ich kijem metrowym. A co tu dopiero mówić o małżeństwie.
KONIEC!
Wracam do was.
-
Draco, napisał, że zebranie się skończyło i już wracają.
Minutę później Smok i Diabeł za
pomocą sieci Fiuu wrócili do domu.
- Co jest, Kochanie? – zapytał Draco
kilka godzin później, gdy Hermiona nie mogła ułożyć się do snu.
- Jakoś nie mogę zasnąć. Mam
wrażenie, że niedługo Arno przyjdzie na świat.
- Odpręż się, do terminu masz
jeszcze prawie trzy tygodnie.
- Wiem, ale nic na to nie poradzę. Cieszę
się, że jesteś obok.
- Będę zawsze. Kocham Cię.
- I ja Ciebie.
Hermiona posłuchała Draco i
postanowiła przestać się przejmować. Do terminu jeszcze było sporo czasu. Zasnęła
dość szybko, jednak męczyły ją nieprzyjemne sny. Około drugiej w nocy
przebudziła się, bo poczuła silny ból w podbrzuszu. Na początku pomyślała, że
to jej się tylko przyśniło, ale po chwili sytuacja się powtórzyła.
- Draco. – potrząsnęła ramieniem
chłopaka, ale ten tylko mruknął przez sen:
- Nie, Mionka, nie mamy już
truskawek.
- Obudź się, nie chcę truskawek!
Poród się zaczyna!
***
5 lat później...
Hermiona siedziała w salonie i
czytała książkę, co chwilę zerkała na kojec, gdzie spała ich dwuletnia
córeczka, Sophia Hermiona Malfoy. Po chwili z tarasu dobiegł ją odgłos
tłuczenia ceramicznej doniczki.
- No nie! – pani Malfoy odłożyła
książkę na sofę i wyszła na taras, gdzie nad resztkami doniczki i jej kwiatka
stał pięcioletni blondynek o brązowych oczkach. W małych rączkach trzymał
dziecięcą miotłę. – Arno! To już trzecia doniczka w tym tygodniu! Ile razy mam
Ci powtarzać, że nie możesz latać na miotle przy tarasie? Przecież tata zbudował
dla Ciebie małe boisko, gdzie możesz ćwiczyć. Jeśli się nie nauczysz, że nie
można...
- Ale mamusiu, to nie ja.
- A kto?
- Tata.
NARESZCIE! Wspaniała fabuła i rozwój wydarzeń :) a zakończenie... fenomenalne :)
OdpowiedzUsuń-A kto?
OdpowiedzUsuń-Tata :D
hahaha mistrzostwo ! :)
Najlepsze! :)
Bardzo mi się podobało:)
Pozdrawiam
Nikola
Dokładnie :D
UsuńHaha, cudowne zakończenie! Aż mam łzy w oczach, ze śmiechu. :)
OdpowiedzUsuńOgólnie cała miniaturka była naprawdę świetna!
Draco prawdziwy samiec alfa, oddany rodzinie :D.
Hermiona troskliwa matka, a wkrótce pewnie żona Draco!
Świetnie ukazalaś ich odczucia i etapy"zakochania".
Pozdrowienia, dużo weny
Promise
pragnienia-naszego-serca.blogspot.com
Ojej! Jak długo na to czekałam ;o Ale powiem, że się opłaciło. Cudowna! Istne cudo! <3 Najlepsze to 20 pytań, ciekawie to wyszło.
OdpowiedzUsuńTo teraz jeszcze czekam na rozdział.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
Mika M.
ooo jaka cudna miniaturka :) I koniec przecudowny. Super miniaturka !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny do tworzenia może rozdziału ? :D
Pozdrawiam,
J.
AAA! I to jaka niespodzianka <3 no świetna miniaturka! To, jak Draco i Hermiona się w sobie powoli zakochiwali, te gesty, te spojrzenia, pocałunki, dialogi! IDEALNIE.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wierna czytelniczka, Ania :)
PS. Padłam przy zakończeniu :D
Miniaturka światna a przy zakończeniu padłam
OdpowiedzUsuńJeju jakie to słodkie i piękne :o cudo jak zawsze ❤
OdpowiedzUsuńO mamunciuuu.... jakie słodziutkie ♥ Najlepsza część miniaturki <3 Awww..... Draco, taki opikuńczy, słodko ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
/ Paulaaa
Genialna miniaturka, więcej takich ;)
OdpowiedzUsuńo matko! jakie kochane *.*
OdpowiedzUsuńCała miniaturka bardzo mi się podobała :D
Potrzebowałam czegoś takiego, dziękuję! :* teraz będę się uśmiechać dopóki nie zasnę :D
mam nadzieję, że jakaś miniaturka niedługo się pojawi :)
Ta część jest po prostu cuudowna ;)
OdpowiedzUsuńA Draco taki opiekuńczy i kochany...
No i fajnie, że ich miłość rodziła się powoli, w miarę jak poznawali się coraz lepiej nawzajem.
I zakończenie - świetne ;)
Pozdrawiam
Super wyszła ta ostania część :D Draco jako taki troskliwy tatuś mrau <3 Fajnie to wszystko rozegrałaś, oby więcej takich miniaturek. A teraz życzę dużo weny, bo przyznam szczerze, że już się nie mogę doczekać nowego rozdziału głównego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Miniaturka doskonala! <3 Naprawde mega piekna :) Zycze ci weny kochana abys pisala nam coraz wiecej takich skarbow.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka ;D
Dramionka <3
Fajne zakończenie!
OdpowiedzUsuńŚwietne!
Pozdrawiam,
HH
Jejku! oplacalo sie czekac. Miniaturka jest swietna taka slodka i wgl.
OdpowiedzUsuńKoncowka powalila mnie na lopatki. A Draco z wielkiej swini stal sie troskliwym tatusiem.
mam nadzieje, ze juz niedlugo dodasz nowy rozdzial do glownego opowiadania.
pozdrawiam i zycze ci duzo weny
Laura :)
Trochę jak dla mnie przesłodzona, ale całkiem przyjemna ;D Pozdrawiam :D I czekam na nowy rozdział :D Albo miniaturkę ;D
OdpowiedzUsuńŚwietna końcówka. :)
OdpowiedzUsuńW ogóle świetna miniaturka.
Dramione True Love <3
Świetne zakończenie, normalnie uwielbiam takie! U Ciebie nie ma czasu na nieprzyjemne sceny, ani na nudę. Zawsze jest tak wesoło i słodko, normalnie jestem zachwycona! Mały Arno jest prześliczny, jestem też ciekawa małej Sophie, ale już nic nie mówię o zdjęciu :p
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powoli i stopniowo przekonywałaś do siebie Draco i Hermionę, a nie rzuciłaś ich sobie w ramiona od razu :D .
Czekam na kolejny rozdział i kolejne miniaturki! :) Życzę również dużo weny :*
pozdrawiam i zapraszam na nowy blog :)
Zou.
http://magic-dramione.blogspot.com/
Świetna miniaturka.
OdpowiedzUsuńUrocze zakończenie.
Wiedziałam, że się w sobie zakochają.
Ach te siostry Greengrass, podłe z nich istoty...
Jak się cieszę, że wszystko się ułożyło.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Boska miniaturka :D ja chcę więcej takich słodkich tekstów, proszę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com
Świetne! :D Zwłaszcza na koncu :D to nie ja to tata:D
OdpowiedzUsuń~~Agnes~~
Zakochałam się w zakończeniu ♥ Czekam na kolejną notkę i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńcudowne !! KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńkońcówka najlepsza ;**
Cudowna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo weny życzę :D
Nominowałam Cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńWięcej informacji: http://dramione-wymiana.blogspot.com/2014/08/nominacja.html
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
Świetne *__*
OdpowiedzUsuńHaha: - Draco. – potrząsnęła ramieniem chłopaka, ale ten tylko mruknął przez sen:
OdpowiedzUsuń- Nie, Mionka, nie mamy już truskawek.
Ostatnie super:
- A kto?
- Tata.
Genialne, superowe najlepsze!
Blaise przysypia? Zebranie nudne? No normalnie ja na lekcji przyrody! :D
Weny,
Ametis
Jednym słowem: wow! Dopiero co złapałam Twojego bloga i widzę ,że ktoś przede mną chyba czytał tą samą książkę :D (mówię o Anonimowym ;))
OdpowiedzUsuńCo do miniaturki jest absolutnie fenomenalna. Bardzo mi się podoba, no i muszę powiedzieć ,że zyskałaś czytelniczkę. Naprawdę wielkie uznanie dla ciebie.
Przy okazji zapraszam Cię na mojego dopiero co zaczętego bloga: http://severus-snape-i-amatis-graymark.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny życzę,
Amatis Graymark
Zakończenie tej miniaturki: epickie :D
OdpowiedzUsuńŚwietna, wesoła miniaturka, bardzo dobrze napisana, po prostu w Twoim zajebistym stylu Clover ;)
Pozdrawiam,
L. ;*
Hahahahahah, zakończenie jest FENOMAENALNE :) Świetne miniaturki. Lecę czytać następną :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Piszesz wspaniałe miniaturki. Czekam, jednak z niecierpliwością na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńH&F
Ta miniaturka jest po prostu najlepsza <3 Moja ulubiona, baaaardzo mi się podobała <33 JEst taka słodziutka :3
OdpowiedzUsuńMiniaturka super ! Ja też zawsze zganiam na tate
OdpowiedzUsuńNareszcie znalazłam czas, aby wejść i skomentować to cudeńko! Strasznie przepraszam, że tak późno :(
OdpowiedzUsuńPoczątek mnie niesamowicie zaskoczył i zaintrygował, szkoda, że nie rozwinęłaś tego bardziej, ale i tak wyszło niesamowicie! To chyba moja ulubiona część ;3, chociaż ogólnie rzecz ujmując to wszystkie są doskonałe.
Końcówka powaliła mnie na kolana i sprawiał, że roześmiałam się, naprawdę! :))
Podsumowując, miniaturka, za przeproszeniem zaj*bis*a! :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Charlotte
--------------------
dramione-wymiana.blogspot.com
charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
kocham te mini <3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie --->> http://dramione-ciemnoscwokolnas.blogspot.com/
Czy to jakiś żart ? Bo kiepski . W ogóle mi się tekst nie wyświetla ._. Sądząc po komach nad to ta część musi być bista . No cóż , pokombinuję jeszcze a jak nie wyjdzie to trudno :( Czekam na dalszą część miniaturki oraz rozdziału . Wenyy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.M
MINIATURKA ŚWIETNA I WGL ALE GDZIE DO CHOLERY MASZ ROZDZIAŁ ?!
OdpowiedzUsuńJUŻ MI TU ROZDZIAŁ!
JUŻ!
A teraz nieco spokojniejszym tonem zapraszam do mnie :)
niewybaczalny-anotherstory.blogspot.com
Historia która nigdy nie miała prawa się narodzić
Liczę na Ciebie |
XX
Uwielbiam takie maxi miniaturki :D A Twoja jest świetna. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję :*
Nevaeh Black
Hej :) Ja dzisiaj przychodzę do Ciebie z pytaniem :) Na kiedy przewidujesz kolejny rozdział? Czy wgl czas pozwala Ci na pisanie? I co się u Ciebie dzieje? Tak dawno nie dawałaś znaku życia ;c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
Miniaturka świetna jak i wszystkie . Ale gdzie następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :* ♥
Cudowna!
OdpowiedzUsuńkocham *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Caroline
+zapraszam do mnie -> http://dramione-zycie-pewlne-barw.blogspot.com/
Daaaawno mnie tu nie było, ale lubię wracać do Dramione, szczególnie tak dobrych jak Twoje.
OdpowiedzUsuńRozwój wydarzeń jak najbardziej na plus - kocham! <3 Tęskniłam za poczuciem humoru Draco, zawsze u Ciebie był taki... Malfoy'owaty :D
Coś czuję, że dzisiaj w nocy nie zasnę, więc postanowiłam nadrobić wszystkie rozdziały u Ciebie (jak będziesz miała ode mnie spam komentarzami to już nie moja wina, tak wyszło ._.)
Natala (fioletoowa)
Cudowna ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsza miniaturka jaką do tej pory czytałam!
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie rozbroiła :3 od razu się uśmiech pojawia na twarzy :)
Trochę brakowało mi sceny zerwania Miony z Ronem i może jakiejś krótkiej bójki między Ronem, a Draco o ukochaną haha. Mimo wszystko cudowna, zyczę jak największej weny i wolnego czasu na pisanie! :) ~JK
-to nie ja
OdpowiedzUsuń-a kto ?
-tata
😂 Hahahaha boskie !
Liczyłam jednak na 20 maja (moje urodziny), no ale cóż. ^-^ I bez tego było cudnie.
OdpowiedzUsuńOczarowana...
~LACUNA
Pozazdrościć Mionie Dracona ...:-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńAle super :O Aż szkoda ze tylko 2 części... no nic, lecę dalej xd
OdpowiedzUsuńTo przecież jest 3 ostatnia.
UsuńCześć, notka super. Przy zakończeniu płakałam ze śmiechu XD. Zapraszamy na
OdpowiedzUsuńdarth-zannah.blogspot.com
Darth Zannah
Współczuję Harremu i Ronaldowi.Siostry Greengrass ich zgwałcili.A Ginewra i Hermiona to idiotki,że się nie zorientowały czemu ich partnerzy się zmienili.Czemu magamedyk zachowuje się jak lekarz? Wątpię żeby używali USG i to jeszcze dokładnie takiego samego jak mugole i tabletki też mugolskie.
OdpowiedzUsuńAutokorekta Współczuję Harremu i Ronaldowi. Siostry Greengrass ich zgwałciły. A Ginewra i Hermiona to idiotki, że się nie zorientowały czemu ich partnerzy się zmienili. Czemu magomedyk zachowuje się jak lekarz? Wątpię żeby czarodzieje używali USG i to jeszcze dokładnie takiego samego jak mugole i tabletki też mugolskie.
UsuńI nawet jak już wiedziały co i jak to i tak wolały Draco i Blaise'a. A może to był podstęp całej czwórki. Blaise'a, Draco i sióstr G. Dostali wszyscy czego chcieli czyli Ginewrę, Harrego, Hermionę i Ronalda. A może Ginny i Herma też były czymś nafaszerowane.
OdpowiedzUsuń