niedziela, 3 listopada 2013

ŚLUB

            Ślub. Gdy jesteś małą dziewczynką to magiczne słowo kojarzy Ci się wyłącznie z piękną, białą suknią z długim welonem. Gdy jesteś dużą dziewczynką zdajesz sobie sprawę jak dużo czasu pochłaniają sprawy organizacyjne. W zasadzie tak dużo, że biała suknia z welonem spada na ostatnie miejsce. Obowiązków jest tyle, że ślubem cieszysz się dopiero, gdy nadejdzie ten wyjątkowy dzień i wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Ale to przecież najważniejszy dzień w życiu każdej młodej kobiety, która wychodzi za mąż. Tego dnia wszystko ma być idealne, począwszy od odpowiedniego narzeczonego po nienaganne dobrane kwiaty w kościele a na pięknym przyjęciu weselnym kończąc.
            I właśnie do tego wyjątkowego dnia zostało tylko dwa miesiące a lista spraw do załatwienia wydawała się powiększać każdego dnia. Na pewno niejedna osoba byłaby tym faktem przerażona ale nie ona. O nie. Gryfoni byli ogólnie znani ze swojej odwagi i w ich słowniki nie istniało słowo niemożliwe.

***

            Hermiona Granger siedziała w kuchni i po raz kolejny czytała zaproszenie na ślub swojej najlepszej przyjaciółki. Cieszyła się jak szalona i już nie mogła się doczekać ślubu i przyjęcia weselnego. Planowała pojawić się w Anglii już w następny piątek i wrócić kilka dni po całym weselnym zamieszaniu. Jej szef bez problemu wyraził zgodę na taki przedłużony urlop, chociaż jak sam stwierdził będzie im wszystkim ciężko bez najlepszej pracownicy w całym biurze. Tylko jedno ją trochę martwiło. Fakt, że znów zobaczy jego. Związek, choć krótki ale bardzo namiętny i intensywny rozpadł się po siedmiu miesiącach. Rozstali się w przyjacielskich stosunkach, bez kłótni, ale gdzieś tam w środku pozostał żal. I teraz po dwóch latach mieli się spotkać po raz pierwszy. Z drugiej strony sama nie wiedziała dlaczego tak się tym przejmowała. Była absolutnie pewna, że wyleczyła się już z uczucia do najmłodszego Malfoya ale... No właśnie ale. Podobno jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą.

***

            Draco Malfoy czekał oparty o ścianę hali przylotów londyńskiego lotniska Heathrow. Bez większego zainteresowania obserwował zabieganych podróżnych. Szczerze dziwił się jak mugole radzą sobie bez teleportacji, świstoklików i latania na miotle. Te całe samoloty nie przemawiały do niego ani odrobinę i dziwił się, że Hermiona zdecydowała się na taki środek transportu. Przecież była czarownicą, a czasem zachowywała się jakby o tym zapomniała. Przynajmniej kiedyś taka była. Zwłaszcza jak pomieszkiwali razem, o ile można tak nazwać spędzanie razem kilku nocy w tygodniu. Hermiona będąc w jego domu uwielbiała wszystkim zajmować się sama – sama gotowała, sama zmywała, sama sprzątała a najbardziej kochała wyręczać z prac domowych skrzaty. Z czego nie koniecznie stworki były zadowolone, ku ogromnemu zdziwieniu panny Granger. Żeby poprawić jej humor Malfoy w tajemnicy kazał skrzatom we wszystkim ustępować swojej (już byłej) dziewczynie. Po prostu lubił ją uszczęśliwiać, chyba jak każdy zakochany facet. Rozstali się po siedmiu miesiącach i niebyło dnia żeby o niej nie myślał. Pustkę w swoim sercu i domu próbował zapełnić jednorazowymi przygodami z przypadkowo poznanymi kobietami ale to nic nie dawało. Żadna nie była nią. Jego kochaną Hermioną Granger. Tą piękną szatynką o karmelowych oczach, która właśnie przeszła przez drzwi z czerwoną torbą podróżną. Nie widział jej dwa lata i nie wie jak to mogło się stać ale Hermiona wypiękniała jeszcze bardziej. Długie, kręcone włosy i te nogi, które zdawały się nie mieć końca. Dalej lubiła chodzić na trzynastocentymetrowych szpilkach na platformie. W końcu połowa jej garderoby w jego domu była zawalona butami. Wypatrzyła go w tłumie i uśmiechnęła się promiennie, Draco bez zastanowienia odwzajemnił gest i rozstawił ramiona tak, że Hermiona mogła się do niego przytulić. Na powitanie, oczywiście.
            - Dobrze Cię widzieć. – powiedział, gdy dziewczyna odsunęła się od niego na długość ramion.
            - Oh, Draco, bardzo się cieszę, że Cię widzę. – Hermiona nawet nie kryła radości.
            - To chodź, idziemy. – Draco zabrał jej walizkę, objął ją i ruszyli w kierunku wyjścia. – Masz mi dużo do opowiedzenia a Ginny zabije mnie jak spóźnimy się na kolację.

***

            - A teraz możesz mi wszystko spokojnie opowiedzieć. – Ginny mrugnęła porozumiewawczo do Hermiony, gdy obie zasiadły w salonie przyszłej pani Blaise.
            - Przecież Ty wszystko wiesz, co się u mnie dzieje. – Hermiona nalała wina do kieliszków. – Piszemy do siebie dwa razy w tygodniu.
            - Na Merlina, Miona! – Ginny wzniosła oczy ku niebu. – Dobrze wiesz, co chcę wiedzieć.
            - Jeśli pytasz czy czuję coś jeszcze do Draco to odpowiedź brzmi NIE. – westchnęła Hermiona a entuzjazm najmłodszej córki państwa Weasley’ów drastycznie opadał. – Nie patrz tak a mnie. To skończona historia, byliśmy razem ale już nie jesteśmy. Dlaczego to ciągniesz?
            - Nie wiesz czy chciałam zapytać o to ale dziękuję Ci za wyczerpującą odpowiedź.
            - Oczywiście. – mruknęła panna Granger. – Powiedz mi lepiej na jakim etapie przygotowań jesteście. W końcu jako świadek na Twoim ślubie powinnam nad wszystkim czuwać.
            - Szczerze to jestem przerażona! Data uroczystości zbliża się jak szalona a ja mam wrażenie, że stoimy w miejscu. Oczywiście, Blaise nie martwi się niczym, bo przecież on garnitur już ma! Co za idiota! Czasem zastanawiam się dlaczego zgodziłam się za niego wyjść za mąż.
            - Prawdopodobnie, bo go kochasz i masz tak samo nierówno pod sufitem jak Twój przyszły mężulek. – zaśmiała się Hermiona.
            - Tak, to chyba dobre wytłumaczenie. W każdym razie, mamy już zarezerwowany pensjonat, gdzie odbędzie się wesele, dekoracje, transport, jedzenie, zespół i moją suknia.
            - Czyli na dobrą sprawę zostaje nam tort i ostateczne potwierdzenie listy gości?
            - Dokładnie. I szczerze, nie mam już na to siły.
            - A od czego masz mnie? – uśmiechnęła się Hermiona. – Wiesz, Ginny, dobrze jest być tutaj z Tobą. Jednak Londyn to mój prawdziwy dom.
            - To czemu tu nie wrócisz? Harry i Ron pytają o Ciebie za każdym razem kiedy się z nimi widzę.
            - Mi też ich brakuje, piszę do nich jak tylko mam na to czas. Chociaż nie wiem czy Lavender cieszy się z moich listów tak samo jak Ron.
            - Oh, nie przejmuj się tą różową istotką. Ona jest zazdrosna nawet o mnie. Dziwię się, że mój braciszek z nią wytrzymuje.
            - Widać, to musi być prawdziwe uczucie. – westchnęła panna Granger. – A dlaczego tu nie wrócę? Przyzwyczaiłam się do Barcelony, to naprawdę piękne miasto, ludzie są kochani, pomocni a praca w hiszpańskim Ministerstwie Magii daje mi dużo satysfakcji. A moje mieszkanie… Ginny, musisz mnie odwiedzić. Mam taras z widokiem na morze i zachód słońca!
            - Obiecuję, że jak tylko wrócimy z podróży poślubnej to Barcelona jest następna na mojej liście.
            - Już wiesz, gdzie zabiera Cię Blaise?
            - Nie. Uparł się, że to ma być niespodzianka. I w żaden sposób nie mogę nic z niego wyciągnąć.
            - I nie uda Ci się, Kochanie. – do salonu wszedł Blaise, za nim czaił się Młody Malfoy. – Nie chcemy wam dziewczynki przeszkadzać ale dochodzi już druga a my, moja przyszła żoneczko, mamy rano ostateczną przymiarkę.        
            - No pięknie się zasiedziałyśmy. – Hermiona dopiła wino z kieliszka i spojrzała na zegarek. – Zbieram się do hotelu.
            - A nie możesz spać u nas? – Blaise usiadł na fotelu. – Przecież mamy dużo miejsca.
            - Ale ja nie chcę wam siedzieć na głowie przed ślubem. I nie zmienię zdania! – dziewczyna dodała głośniej widząc minę swojej przyjaciółki.
            - Oj, Granger, Granger. – odezwał się Draco. – Ty zawsze będziesz upartą Granger.
            - Tak. – zaśmiał się Zabini. – Aż zostaniesz upartą Malfoy.

***

            Termin ślubu zbliżał się nieubłaganie  a całą organizację wzięli na siebie świadkowie. Okazało się, że poza tortem i potwierdzeniem ostatecznej listy gości nazbierało się jeszcze sporo innych obowiązków. Hermiona i Draco spędzali całe dnie na bieganiu z miejsca na miejsce i pilnowaniu żeby wszystko było dopięte na ostatni godzin. Ginny wymarzyła sobie ślub niczym z bajki i każdy starał się aby tego dnia czuła się jak prawdziwa księżniczka. Kto jak kto, ale ukochana przyjaciółka panny Granger w stu procentach na to zasłużyła. Czasem świadkowie wieczorami pozwalali sobie na wagary i zamiast siedzieć nad stosem formularzy spędzali czas w restauracji lub w kinie. Oboje nie powiedzieli tego na głos ale to było dokładnie tym czego im brakowało. To za czym tęsknili. Własne towarzystwo. Draco dopiero teraz zrozumiał jak bardzo zależało mu na Hermionie i kochał w niej absolutnie wszystko. Jej śmiech, błysk w oku, gesty a bawet sposób w jaki wycierała usta po posiłku. Kiedy nie mieli siły nigdzie wychodzić po ciężkiej pracy organizacyjnej najlepszą perspektywą był wieczór filmowy z zamówionym chińskim jedzeniem. Hermiona uwielbiała spędzać czas w towarzystwie swojego byłego chłopaka. Wracała wtedy pamięcią do czasów, kiedy byli parą. Prawie wszystko było jak wtedy. Prawie, bo brakowało pocałunków, wyznań miłosnych i seksu.

***

            - Na Merlina, jak dobrze, że ten cały cyrk już się kończy. – westchnął Draco, gdy razem z Hermioną przygotowywali apartament dla nowożeńców.
            - Ujęłabym to inaczej, ale nie sposób się z Tobą nie zgodzić. – Hermiona zachichotała niczym nastolatka.
            - A płatki róż po co? – zapytał młody Malfoy, gdy była Gryfonka rozrzucała je na ogromnym łożu.
            - Dla efektu.
            - Uważaj bo Blaise’a będą interesować płatki róż.
            - Ależ Ty romantyczny. – prychnęła Hermiona.
            - Przecież wiesz, że jestem. – odgryzł się chłopak, nie patrząc na nią. Wywołało to u Granger rumieniec na twarzy, szybko odwróciła się żeby Draco tego nie widział. Chcąc nie chcąc, po raz drugi dziś przyznała mu rację. To było w dniu jej urodzin…

            Hermiona czuła przez sen delikatny dotyk na swoim ramieniu. Mruknęła i machnęła ręką przez sen. Podziałało, niestety na krótko, bo po chwili poczuła na obojczyku delikatny pocałunek.
            - Draco, nie budź mnie jeszcze.
            - Nie marudź, kobieto. – kolejny pocałunek. – Już dawno minęło południe, a dziś czeka nas sporo atrakcji.
            - Atrakcje mogą poczekać. – Hermiona nakryła się szczelniej kocem. – Nie dałeś mi spać przez prawie całą noc.
            - Tej nocy też tak szybko nie zaśniesz. – uśmiechnął się na samo wspomnienie miłych wydarzeń. – Wstawaj śpiochu, dziś są Twoje urodziny i chyba nie chcesz spędzić ich w łóżku.
            - A masz dla mnie inne propozycje?
            - Za pół godziny widzę Cię ubraną w kuchni. – pocałował ją w czoło i wyszedł z sypialni. Hermiona chwilę po wyjściu swojego chłopaka wstała z łóżka. Największą motywacją była ciekawość. Wiedziała, że po nim może spodziewać się absolutnie wszystkiego. Przecież już tyle razy ją zaskakiwał. Zgarnęła pierwszą lepszą kreację jaką znalazła w szafie i biegła do łazienki. Dwadzieścia trzy minuty później zeszła na dół do kuchni, gdzie czekał na nią Draco.
            - To dla mnie?
            - A jak myślisz. Jesteś tutaj jedyną solenizantką, na dodatek jedyną, którą kocham z całego serca. – pocałował ją w usta i wręczył duży bukiet tulipanów. Jej ukochanych kwiatów. – Nie licz, że na tym koniec prezentów. A teraz siadaj i jedz śniadanie w porze obiadowej, śpiochu.
            - Moje ulubione naleśniki z czekoladą i bananami.
            - Dziś wszystko jest tak Ty lubisz. – Draco usiadł naprzeciwko Hermiony. – W sumie, u nas jest tak codziennie.
            - Jak zawsze zabawny. Co robimy potem?
            - Raczej co robisz Ty. Po śniadaniu odstawiam Cię do SPA, gdzie spędzisz kilka godzin na totalnym relaksie. A wieczorem… to dowiesz się wieczorem.
            Cztery godziny później Draco czekał na swoja kobietę na parkingu, oparty o samochód. Hermiona wyszła z budynku z rozanieloną miną.
            - To było coś wspaniałego, mogłabym codziennie spędzać tak dnie. Dziękuję, Kochanie. – przytuliła się do niego.
            - Cieszę się, że Ci się podobało. Chodź, wpadniemy na chwilę do domu i ruszamy dalej świętować Twoje urodziny.
            - Draco, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteśmy w Paryżu? – Hermiona nie mogła uwierzyć, że stoi obok Wieży Eiffla. Jeszcze dwie sekundy wcześniej oboje byli w domu młodego Malfoy’a.
            - Jesteśmy. Zjemy kolację w najlepszej restauracji w mieście. I proszę, Myszko. – Draco wręczył jej czerwone pudełeczko.
            - Jaki piękny. – Hermiona zachwyciła się bransoletką z charmsami. Były tam dwie zawieszki w kształcie lwa i węża.

            I właśnie tę bransoletkę miała dziś jako dodatek do fioletowej sukienki. Nie potrafiła się z nią rozstać. Sama nie wiedziała dlaczego. Bo bardzo jej się podobała? Czy dlatego, że dostała ją od niego?

***

            Przyjęcie weselne trwało już kilka, ładnych godzin. Wszyscy goście bawili się wyśmienicie i dobry humor nie opuszczał nikogo. Ginny i Blaise bez wątpienia byli gwiazdami tego wieczora. Każdy chciał zatańczyć z panną młodą, lecz nie było to łatwym zadaniem, bo jej mąż nie chciał jej wypuszczać z objęć. Niemałym zaskoczeniem był wybór zespołu na wesele. Prawie każdy oczekiwał pojawienia się Fatalnych Jędz, ale zgodnie z życzeniem Ginny na przyjęciu grał poczatkujący zespół, specjalizujący się w głównie mugolskich piosenkach. I to był jak najbardziej traf w dziesiątkę. Hermiona z całego serca ucieszyła się, gdy zobaczyła rodzinę Weasley’ów oraz Harry’ego z Cho, jego narzeczoną. Oczywiście, nie trudno było nie zauważyć grymasu Lavender, kiedy Ron przytulił Hermionę na powitanie.
            Gdy dochodziła godzina trzecia była Gryfonka poczuła, że musi na chwilę wyjść na dwór, zaczerpnąć świeżego powietrza. Ilość wypitego alkoholu zaczęła dawać o sobie znać i czuła lekki szum w głowie. Hermiona usiadła na ławce przed pensjonatem i odetchnęła pełną piersią. Na weselu najlepszej przyjaciółki bawiła się fantastycznie. I wcale nie z powodu iż praktycznie nie schodziła z parkietu, bo doskonale tańczyło jej się z Draco. Po prostu cieszyła się, że była tu, w gronie przyjaciół.
            - Cieszę się, że wciąż ją nosisz. – Draco dosiadł się do niej i wskazał na bransoletkę.
            - Nie potrafię się z nią rozstać. Przypomina mi dobre czasy.
            - A teraz nie ma dobrych czasów?
            - Są. Ale inne od tamtych. – Hermiona spojrzała na przystojnego blondyna. Już wcale nie była taka pewna, że wyleczyła się z uczucia do niego. Podobno jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą.
            - Wiesz, że nigdy nie przestałem Cię kochać.
            - Przestań. – Hermiona się zarumieniła. – Za dużo wypiłeś i nie wiesz, co mówisz.
            - Nie wiesz, Moja Jedyna, że pijany mówi trzeźwe myśli?

***


            Zbliżała się trzecia rocznica Ginny i Blaise. Hermiona siedziała na plaży w Barcelonie i przyglądała się falom. Głównym tematem rozmyślań był prezent rocznicowy dla jej przyjaciół. I tutaj miała niezły problem. Pustka w głowie całkowicie ją przerażała. Niewielkie przyjęcie z tej okazji miało odbyć się za tydzień, a ona wiedziała jedynie w co się ubierze. Jak do tej pory najlepszą opcją było wykupienie wczasów w jakimś ciekawym miejscu. Ale tu pojawiał się kolejny problem – oni byli chyba już niemal wszędzie. Czasem naprawdę nie lubiła Blaise’a za to, że tak rozpieszczał swoją rodzinę. Ginny i mały Hunter to oczka w jego głowie. Słońce chyliło się ku zachodowi więc postanowiła już wracać do domu. Mieszkała teraz w pięknym domu położonym przy samej plaży razem z Draco i dwuletnią córką, Leah. Dwie najważniejsze osoby w jej życiu spały przytulone do siebie na kanapie. A o istnieniu trzeciej najważniejszej osóbki na razie wiedziała tylko ona. 

------
Czy jestem zadowolona z miniaturki nr. 6 "Ślub"? Szczerze mówiąc, to nie. Ale ostateczną ocenę pozostawiam Wam. Mam wrażenie, że czegoś mi tutaj brakuje. Przepraszam Was, Moi Kochani, za poślizg z terminem ale zwyczajnie nie miałam kiedy jej dokończyć. Po pierwsze, mam sajgon na uczelni. Każdy chce mieć wszystko "na wczoraj". I jakby tego było mało co chwilę zmieniają mi plan. Po drugie, jestem na etapie sprzątania/porządkowania/sortowania wyrzucania masy rzeczy z domu, bo za niecałe 3 tygodnie zaczynam całkowity remont! W końcu! Już nie mogę się doczekać <3 Mam nadzieję, że nie gniewacie się za jakość miniaturki i za poślizg. Na pocieszenie powiem Wam, że cały kolejny rozdział głównego opowiadania mam już w głowie. Obym znalazła czas na jego napisanie. 
Jeśli na waszych blogach pojawiła się cudowna nowa notka, której nie skomentowałam. Proszę, dajcie znać w komentarzach. A na pewno, w wolnej chwili Was odwiedzę! :)
Z całego serca dziękuję osóbkom, które odważyły się skomentować po raz pierwszy moje wypociny. Każda sugestia/opinia jest dla mnie niesamowicie ważna. Dzięki temu wiem, co powinnam zmienić! Jesteście Kochani!!! :)

29 komentarzy:

  1. Miniaturka na prawdę świetna ♥ Jedyne czego mi trochę zabrakło to opisuj, jak Hermiona i Draco ponownie stali się para, ale poza tym wszystko jest wspaniałe :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezadowolona? Kobieto! :D to jest piękne. Poważnie. Lekki język, błędów nie widzę, mogłabym czytać i czytać... :)
    pozdrawiam i życzę weny!
    pola
    jestesmojaniespodzianka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. dodaję Cię do odwiedzanych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miniaturka jest genialna! O jak ja uwielbiam te słodkie klimaty, które się dobrze kończą.:)
    Czekam na kolejne perełki.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
    Ps. Zapraszam do siebie.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się ta miniaturka. Jest taka... no nie wiem jak to ująć. Najwspanialsza? Nie. Okropna? No bez przesady. Spoko? Tak. To jedo słowo całkiem nieźle tutaj pasuje. Podoba mi się ale chyba rzeczywiście czegoś jej brakuje... musze pomyśleć czego... No nie wiem! Po prostu nie wiem!
    No.. i mam po niej mocny niedosyt i wciąż chcę więcej :D Możesz być z tego powodu dumna :D

    Życzę weny i czasu na pisanie.
    Pozdrawiam, Vera :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka jak zawsze cudowna, nie wiem czego od niej chcesz. Życzę weny i czekam na kolejna notkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozpływam się...:D piękna, słodka i romantyczna! To jest to:) Wspaniale piszesz!
    Pozdrawiam i życzę weny:D!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeej :) Jak słodko :)
    Życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miniaturka super. Uwielbiam te, które sie kończą happy endem ;)
    W tej chyba po raz pierwszy Draco i Herm nie mają ochoty się pozabijać tylko są w przyjacielskich stosunkach ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Miniaturka cudowna :) Brakowało mi tylko opisu jak to się stało ,że znowu są razem, ale czy tak jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialna miniaturka <3.
    Uwielbiam Twoje miniaturki, każda ma w sobie to "coś", co sprawia, że chcę ich czytać więcej. Tak jak poprzednikom brakowało mi trochę tego opisu jak to się stało, że znów są razem, jednak to tylko taki jeden minusik. Uwielbiam <3. Czekam na więcej miniaturek oraz kolejny rozdział :).

    Pozdrawiam.
    http://wojowniczki-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko zakończenie jakoś mnie nie ruszyło. Nie wiem czemu, ale poza tym wszystko genialnie wykonane :)
    Pozdrawiam,
    Lúthien ;*
    http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/10/miniatura-vi-spadam.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie, fajnie, ale coś za szybko się skończyło :(
    Trochę ta końcówka zbyt prędka...
    Ale poza tym to miniaturka genialna, taka słodziutka <3
    Dawaj następnym razem więcej opisu!!! :D
    Zapraszam również na rozdział XI http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. <3
    Reakcja na widok tego iż dodałaś nową miniaturkę :D
    No ale powróćmy do ocenki...
    Jak dla mnie miniaturka wyszła Ci bombowo! <3
    Matko, ale staroświeckie słowo... xD
    Ale wyszła na serio czadersko!
    Uwielbiam Twoje pomysły po prostu <3 :3
    Na początku mi się okropnie żal ich zrobiło. Szkoda, że po tak krótkim czasie się rozstali, ah... Na pewno było to dla nich trudne :(
    Ostatecznie rozweseliłam się, gdy przeczytałam scenkę na lotnisku! ^^
    To było uroczę i jak miałam to przed oczami to kipiałam z radości :D Wyglądało to jakby zupełnie w stu procentach, może i nawet więcej oni byli parą! <3 Kocham, kocham, kocham, kocham.
    Ginny marudząca na przyszłego męża... Rany... zakład, że ja też tak będę w przyszłości robiła? :D
    "(...)Oczywiście, Blaise nie martwi się niczym, bo przecież on garnitur już ma! Co za idiota! Czasem zastanawiam się dlaczego zgodziłam się za niego wyjść za mąż(...)"
    Ha, ha! Typowa ja na serio :D Jeśli w przyszłości nadal ja i ty będziemy widoczne w blogosferze to, jeśli nie zapomnę, napisze na ten temat do Ciebie :D
    Ruda jest urocza, uwielbiam ją w każdym calu :D
    A Blaise i ten wyskok z marudzącą panią Malfoy? Bezcenne, aż się dziwię, że Herm nie zrobiła mu krzywdy :D
    Urodzinowy prezent dla Herm... O matko uwielbiam! To takie szczęście mieć pod jednym dachem TAKIEGO mężczyznę! <3 Nic tylko by rozpieszczał swoją kobietę, o... to takie słodkie i urocze! ^^
    W dodatku wyznania "pijackie" lub nie... Dracona <3 Kolejna słodkość bijąca od tego blondyna :3
    Jedyne co mi brakowało to właśnie rozwinięcia jak oni się zeszli, ale... to pozostawiam swojej chorej wyobraźni :D
    Rany... skąd Ty bierzesz te wszystkie pomysły, tego nie wie nikt :D

    Powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim!

    Pozdrawiam!

    ~ Pure - Blood Princess

    P.S. - Mam nadzieję, że na uczelni nauczyciele się uspokoją :D
    Albo profesorzy... kto co woli :P
    W dodatku u... remoncik <3 Chcę wiedzieć szczególiki :D Najlepiej na gie gie xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Miniaturka fajna, szybka akcja ale mi się podoba ;) Pijany Malfoy zawsze na plus :D
    wbrewszystkim.blogspot.com - zapraszam
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeeeeeeej *.*
    Mi się podoba ! Cholernie.
    Po prostu Twoje Miniasturki należą do moich ULUBIONYCH.
    Z pewnością.
    Mam nadzieję, że szybko coś dodasz. :)

    Życzę dużo weny i pozdrawiam,
    Zakochanaa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Patrząc na to jak pisałaś wczesniej, to jestem delikatnie zawiedziona. Nawet mi się spodobał, ale był zdecydowanie za krótki :(
    Życzę weny i więcej wolnego czasu :)
    ~Kam

    OdpowiedzUsuń
  18. Sprawiłaś mi wspaniały prezent na imieniny ;) Szkoda, że nie było trochę więcej o odnowieniu uczucia, ale i tak super :)

    OdpowiedzUsuń
  19. SUPER MINIATURKA I ZAPRASZAM DO SIEBIE
    http://ccnmmm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, miniaturka jak każda poprzednia jest wspaniała :) No, może troszkę za krótka, ale nie ma co narzekać. Sama jestem po licencjacie, więc jeszcze mam w pamięci ten charmider panujący na uczelni, jak nie z pracą to z zaliczeniami, chociaż rozumiem, że na magisterce może być intensywniej :) powodzenia! Życzę Ci dużo wolnego czasu i weny, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz ogromny talent :)
    Wspaniałe opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  22. EXTRA NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NN MAM NADZIEJE, ŻE CI ODPUSZCZĄ TROCHĘ I ZAPRASZAM DO MNIE PAMIĘTAJ CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Kurde - ominęłam rozdział ? O.O

    Super rozdział !!! Wspaniale piszesz, masz talent...
    Super ta miniaturka, ja nigdy nie umiałam takich pisać ;D
    Jak Malfoy jest pijany to jest najlepiej ;D Kocham go takiego - nie wiem czemu xD
    życzę weny kochana !!!!!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy napiszesz?

    PS. W ciągu 2 dni przeczytałam wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetna <3 Ale mogłaś opisać jak do siebie wrócili.. :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Włąsnie dobrego zakończenia brakuje. Może byś dała radę to jeszcze naprawiła? :)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twoją opinię! :)