Hermiona
Granger (a właściwie w obecnej sytuacji to Malfoy) siedziała z duszą na
ramieniu w ekskluzywnej restauracji, czekając na swojego mężusia, który poszedł
po tę kobietę. Jeśli wcześniej się nie denerwowała to teraz jej serce biło jak
szalone. W ciągu ostatnich kilkunastu minut zastanawiała się po raz setny, co
ją podkusiło do tej głupiej kolacji. Gdyby nie straciła czucia w nogach pewnie
by stąd uciekła jak najdalej. Z drugiej strony, nie mogła tego zrobić
Malfoy'owi. Było już za późno. Nerwowo rozejrzała się po sali, która była
wypełniona po brzegi. Każdy z gości zajmował się swoim talerzem, ewentualnie od
czasu do czasu wdał się w konwersację z osobami przy jego stoliku. Hermiona, z
braku lepszego pomysłu, zajrzała do menu. Ten pomysł również okazał się
fatalny. Cena za jedną przystawkę była, w przeliczeniu na mugolskie pieniądze,
równowartością jej miesięcznej pensji w Szpitalu. Nie odważyła się odwrócić
strony i sprawdzić ile kosztuje tu obiad. Pięknie! Draco kazał jej nic nie
jeść, bo przecież naje się do syta na kolacji ale nie raczył wspomnieć o
cenach. Cóż, przynajmniej szklanka wody była za darmo. Gdy była bliska
zrealizowania planu z ucieczką w drzwiach restauracji pojawił się Draco z tą
kobietą. Była Gryfonka, zdawała się pogrążać, w swojej i tak beznadziejnej
sytuacji, coraz bardziej. Właśnie zdała sobie sprawę, że nawet nie wie jak ona
ma na imię. Brawo, Hermiono za odpowiednie przygotowanie! Dziewczyna była zła
na siebie, że skupiła się bardziej na odpowiedniej kreacji niż na poznaniu
istotnych informacji. To były właśnie skutki mieszkania pod jednym dachem z
Rudą. Hermiona postanowiła skupić się na obecnej sytuacji, z której postanowiła
wyjść z twarzą. Przyjrzała się starszej kobiecie. licząc że czegoś się dowie.
Wyglądała na bardzo miłą osobę, na jej twarzy gościł szeroki i, co najważniejsze,
szczery uśmiech. Siwe włosy były bardzo staranie i krótko ścięte. Na kolację
ubrała się w kremową koszulę z brązowym żakietem i długą spódnicą, w tym samym
kolorze, co żakiecik. Na ramiona zarzuciła fioletowy szal, zakończony krótkimi
frędzelkami. Hermiona szczerze przyznała w myślach, że całość bardzo ładnie się
ze sobą komponuje a sama kobieta wygląda jak "dobra babcia". Ta myśl
lekko podniosła ją na duchu i dodała odwagi.
- Kochanie, pozwól, że przedstawię
Ci Panią Lumen April. - odezwał się Draco, gdy podeszli do stolika. - Pani
April, to jest moja żona.
- Hermiona Malfoy. - dziewczyna
przedstawiła się zaskoczona, że tak
łatwo posłużyła się cudzym nazwiskiem. -
Jest mi ogromnie miło Panią poznać.
- April. Lumen April. I jeśli
mogę sobie pozwolić, proszę mówcie mi po imieniu. Będę się wtedy lepiej czuła.
Czy pozwolisz Hermionko, że będę tak do Ciebie mówić?
- Oczywiście.
- Cieszę się, bo twój mąż jest
niezwykle uparty i nie może się przekonać.
- Proszę mi uwierzyć, wiem coś na
temat jego upartości.
- Ja tylko staram się być
szarmancki. - dodał Draco z miną niewiniątka.
- Ale kobietom się nie odmawia.
Zwłaszcza w moim wieku. - Lumen uśmiechnęła się życzliwie. - Mam nadzieję, że
nie czekałaś na nas długo, Hermionko? Straszne korki w tym Paryżu.
- Nie, oczywiście, że nie. - panna
Granger poczuła, że powoli zaczyna się rozluźniać. Lumen okazała się bardzo
sympatyczną i troskliwą osobą.
- Kamień z serca. - Pani April
wzięła do ręki menu. - Nie wiem jak Wy, Kochani, ale ja zjadłabym konia z
kopytami. Sprawdźmy, co dobrego można tu zjeść.
Lumen postawiła przed sobą kartę dań
w taki sposób, że prawie cała za nią znikła. Hermiona skorzystała z okazji i
posłała Draco wymowne spojrzenie, wskazując palcem na ceny. Chłopak niemal
bezgłośnie wypowiedział "ja płacę, zamawiaj co chcesz". Dziewczyna
kiwnęła głową na znak zrozumienia. Czuła się okropnie ze świadomością, że
Malfoy za wszystko płaci. Dobrze wiedziała, że stać go na to ale nieprzyjemne
uczucie pozostało.
- Czy mogę przyjąć zamówienie od
Państwa? - do stolika podszedł młody kelner.
- Jeśli pozwolicie, Kochani, ja
zacznę. - Lumen posłała im kolejny promienny uśmiech. - Poproszę, pieczony
comber jagnięcy, ragout z brukselki i kasztanów.
- Oczywiście. - kelner zapisał
szybko zamówienie na miniaturowej karteczce.
- Ja poproszę pierś kaczki z
glazurowaną marchewką i dynią z sosem pomarańczowym.
- A co będzie do Pana? - chłopak
zwrócił się do Draco, gdy zapisał zamówienie Hermiony.
- Filet z bara, duszone pory z
rodzynkami i sos beurre blanc.
- Dziękuję za złożenie zamówienia. -
kelner skłonił się i skierował swoje kroki w kierunku kuchni.
- Hermionko, bardzo się cieszę, że
mogę Cię poznać. Draco tyle mi o Tobie opowiadał. I oczywiście o Waszej
córeczce. Jak maleństwo ma na imię?
- Bianca Isabella. - Hermiona
zaczynała wczuwać się w rolę. - Ale Draco mówi do niej Bella.
- W końcu to moje oczko w głowie. -
uśmiechnął się Draco.
- Nie wątpię. Mogę zobaczyć jej
zdjęcie? - pytanie Lumen sprawiło, że chłopakowi szybko zrzedła mina. Takiego
scenariusza nie przewidział w przeciwieństwie do zaradnej Hermiony.
- Już szukam w portfelu. Trochę tych
zdjęć mi się nazbierało. Rodzina, przyjaciele. - panna Granger sięgnęła do
portfela i wyjęła z niego zdjęcie na którym była ona sama w wieku trzech lat. -
Proszę, to jest nasza córka.
- Bella. - westchnęła Lumen. -
Kropka w kropkę, jak mamusia. Brązowe oczka i loczki na główce. Istny
aniołeczek. Musicie być bardzo z niej dumni.
- Oczywiście, że jesteśmy . - dodał
Draco, posyłając Hermionie czułe spojrzenie, pod którym kryło się najszczersze
"dziękuję".
- Piękna dziewczynka. - Pani April
oddała zdjęcie byłej Gryfonce. - Biedactwo, teraz pewnie tęskni za rodzicami.
- Została z moją mamą. A my spędzamy
z nią każdą wolną chwilę. Hermiona, jest wciąż na urlopie macierzyńskim.
Zastanawiamy się nad tym, czy powinna w ogóle wrócić do pracy. Chcemy podjąć
jak najlepszą decyzję dla dobra naszej córeczki.
- Tak, Draco, ma rację. - dodała
Hermiona. - Gdy on wyjeżdża służbowo. Ja i Bianca Isabella, w miarę możliwości,
jedziemy z nim.
- To bardzo dobrze. Dla tak małego
dziecka częsty kontakt z rodzicami jest na wagę złota. Ja nigdy nie stawiałam
kariery ponad moją rodzinę. Dobro dzieci zawsze należy stawiać na pierwszym
miejscu. Tak się cieszę, że młodzi ludzie, jak Wy, podzielacie moje zdanie. To
rzadkość w dzisiejszych czasach. Teraz dla młodych liczy się tylko kariera i
kariera. Rodzina schodzi na dalszy plan. To okropne.
- Całkowicie się z Tobą zgadzam,
Lumen. Moi rodzice zawsze powtarzali mi, że rodzina jest najważniejsza.
- Musisz mieć naprawdę wspaniałych
rodziców, Kochanie. - Pani April zwróciła się do Hermiony, nieświadomie
wywołując ukłucie w sercu na wspomnienie o jej stracie.
- Tak, wiele im zawdzięczam.
- Wyglądacie na takich szczęśliwych
i zakochanych. Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia?
- Cóż... - zaczęła niepewnie
Hermiona.
- Jeśli mamy być szczerzy to nie. Kiedyś,
gdy chodziliśmy do szkoły, nasze stosunki nie były najlepsze. Ciągle darliśmy
koty, o wszystko. A raz nawet, moja Kochana żona uderzyła mnie prosto w nos.
- Najwidoczniej na to zasłużyłeś. -
zaśmiała się Lumen. - W waszym przypadku idealnie sprawdza się przysłowie
"kto się lubi ten się czubi".
- To prawda. - Hermiona sama
zaśmiała się na wspomnienie sytuacji z trzeciej klasy. - Jakiś czas po
zakończeniu edukacji przypadkiem spotkaliśmy się i postanowiliśmy zakopać topór
wojenny. Nasze zachowanie było wtedy takie dziecinne.
- Od słowa do słowa i przyszła
miłość. - dodał Malfoy, patrząc Hermionie prosto w oczy. - Do końca życia.
- I o jeden dzień dłużej. -
odpowiedziała, zarumieniona dziewczyna.
***
Z Lumen April spędzili jeszcze dwie
godziny, jedząc i rozmawiając na różne tematy. Między nią a Hermioną nawiązała
się nic porozumienia. Staruszka była uroczą
osobą, której nie dało się nie lubić.
- Mam nadzieję, że podpiszesz ten
kontrakt. - powiedziała Hermiona, gdy znaleźli się w apartamencie Draco. - I ta
cała szopka była tego warta.
- Spokojnie, mam go w kieszeni.
Jesteś idealną żoną.
- Wiem o tym, nieidealny mężu. -
Hermiona usiadła na fotelu i zdjęła szpilki. - Chyba zaraz odpadną mi nogi.
- Może chcesz masaż od nieidealnego
męża?
- Powiedziałam tak tylko dlatego, bo
wciągnąłeś mnie w tę sytuację. Nigdy więcej.
- Wiem, wiem. Obiecuję, że to był ostatni
raz. Jeszcze raz bardzo dziękuję. A z tym zdjęciem Belli to już całkiem
uratowałaś mi tyłek.
-Dlatego jestem idealną żoną. -
uśmiechnęła się Hermiona. - Tak naprawdę na tym zdjęciu jestem ja, nawet chyba
miałam wtedy trzy lata.
- Jak możesz to pokaż. - Draco
usiadł obok panny Granger, zdejmując krawat i rozpinając dwa górne guziki.
- A chwilka, bo ja naprawdę mam
tutaj spory bałagan z tymi zdjęciami. - Hermiona wyjęła pokaźny stosik
fotografii i rozłożyła je na stole. Zdjęcia przedstawiały głównie znajome
twarze z Hogwartu, ale jedno przykuło uwagę chłopaka.
- Kto to jest? - zapytał, wskazując
na kobietę i mężczyznę.
- A to moi rodzice. To zdjęcie
zostało zrobione krótko przed tym jak zmodyfikowałam im pamięć i wysłałam do
Australii. Do tej pory myślą, że nazywają się Wendell i Monika Wilkinsowie. -
spojrzała na Draco. - Hej, wszystko dobrze?
Draco czuł, że serce bije mu jak
oszalałe. Czy naprawdę był tak ślepy, że nie zauważył wtedy podobieństwa
Hermiony do tej kobiety? Kilka tygodni temu jej rodzice byli dokładnie w tym
hotelu, gdzie oni są teraz! Sam był wtedy w recepcji.
- Tak, jest dobrze. A powiedz mi,
czego nie sprowadzisz ich do Anglii?
- To nie takie łatwe. Przywrócić
pamięć nie jest tak łatwo, to może wywołać poważne komplikacje. Tęsknię za
nimi, ale co poradzić. Zdecydowałam się na to i to są konsekwencje, z którymi
trzeba się pogodzić.
- Poczekaj, chwilę. Muszę sprawdzić
coś w recepcji.
- Draco, o co chodzi?
- Naprawdę o nic. Po prostu
zapomniałem czegoś z recepcji. Zaraz wrócę, wezmę po drodze jakieś dobre wino.
- No dobra. - zrezygnowana Hermiona
zebrała wszystkie zdjęcia ze stołu i włożyła je do portfela. Korzystając z
nieobecności chłopaka poszła przebrać się w coś wygodniejszego.
***
Nazajutrz Charlie Weasley pojawił się
w pracy, jako jeden z pierwszym pracowników. W wyjątkowo dobrym humorze skierował
swoje kroki do gabinetu, zahaczając o kącik z dzisiejszą prasą. Każdy z
pracowników mógł wziąć stąd bezpłatny egzemplarz dowolnej pozycji. Nie
zwracając uwagi na to co leży dość sporym stole, wziął kilka pierwszych
lepszych gazet z zamiarem przejrzenia ich w trakcie popijania porannej kawy. Gdy
zasiadł wygodnie przed biurkiem zwrócił uwagę na niezwykle kolorową gazetę, na
której główny temat wydawał się krzyczeć.
SENSACJA W
ŚWIECIE MAGII!!!
Cofnijmy się pamięcią do ostatniego
Turnieju Trójmagicznego, który odbywał się w Szkole Magii i Czarodziejstwa w
Hogwarcie. Wszyscy pamiętają jakie emocje i dyskusje wzbudziła wygrana
Harry'ego Potter'a (zwanego Złotym Dzieckiem lub Chłopcem, Który Przeżył) i
tajemnicza śmierć Cedrica Diggory, jedyny syn Amosa Diggory'ego. Jednak uwaga
wszystkich oczu była skupiona na całkowicie innej sytuacji! Gdy uczestnicy
Turnieju Trójmagicznego ryzykowali swoje życie Hermiona Granger (jedna z
najzdolniejszych uczennic Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie) flirtowała
w tym samym czasie z dwójką reprezentantów - Harry'm Potter'em i Wiktorem
Krumem! Chociaż od tych wydarzeń minęło już sporo czasu wspomniana wyżej Pani
nie zmieniła swojego stylu życia nawet w najmniejszym stopniu.
Wczoraj widziano Hermionę Granger z
Draco Malfoy'em w jednym z jego hoteli. Przypomnijmy, że w czasach, gdy
uczęszczali oni do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie byli uważani za
śmiertelnych wrogów. Owa wrogość wynikała z ich pochodzenia i miała ścisły
związek z czystością krwi. W obecnych, lepszych czasach najwidoczniej
pochodzenia nie ma nic do rzeczy. Granger i Malfoy zostali przyłapani przez
naszego reportera, gdy odpoczywali w hotelowym basenie. Nie szczędzili sobie
nawzajem czułych słówek, subtelnych dotyków i pocałunków. Wszystko to wskazuje,
że Jedyny Dziedzic fortuny Malfoy'ów, właściciel sieci hoteli i linii
lotniczych, a także szukający Reprezentacji Anglii został w końcu usidlony
przez Hermionę Granger, Magomedyka mugolskiego pochodzenia. Wszyscy
zastanawiają się jak do tego doszło, mimo powszechnie znanej słabości Draco
Malfoy'a do płci przeciwnej. Warto wspomnieć, że jedyny syn Narcyzy i Lucjusza
zmieniał swoje partnerki niczym rękawiczki. A nasz tajny reporter usłyszał, że
para zakochanych rozmawia na temat ślubu. Czy to oznacza, że w najbliższej
przyszłości odbędzie się ślub, który bezwątpienia zyska miano najważniejszego
wydarzenia ostatnich lat? To by się zgadzało z doniesieniami, że Jedynego
Dziedzica fortuny Malfoy'ów widziano w sklepie jubilerskim w centrum Londynu.
Miejmy tylko nadzieję, że Hermiona Granger
nie znudzi się bogatym i sławnym chłopakiem, tak jak to było w przypadku
Harry'ego Potter'a i Wiktora Kruma. Z drugiej strony, Draco Malfoy na pewno
szybko znajdzie pocieszenie w ramionach pięknej kobiety, na których towarzystwo
nigdy nie mógł narzekać.
Rita Skeeter,
reporterka "Czarownicy"
Charlie Weasley dopił swoją zbożową kawę i przy pomocy magii odesłał kubek do zlewu, znajdującego się w lewym rogu niewielkiego pokoju, który służył mu za prowizoryczny gabinet. Krótki artykuł wzbudził w nim mieszane uczucia. Podejrzewał, że Rita nie odpuści i za jakiś czas stworzy obszerniejsze "dzieło". Z jednej strony bardzo cieszył się, że jego dobra przyjaciółka, Hermiona Granger, spotykała się z Malfoy'em i najwyraźniej była szczęśliwa. Z drugiej strony, artykuł wyszedł spod pióra Rity Skeeter, największej plotkary jaką świat magii musiał znosić. Ta nieobliczalna kobieta pisała i rozpowiadała, co ślina tylko mogła przynieść jej na język. Charlie doskonale pamiętał ileż to bzdur potrafiła wypisać na Harry'ego, Hermionę, jego rodzinę i na każdą osobę, która popierała Dumbledore'a. Idealnym dowodem na to, była zakłamana biografia najwspanialszego Dyrektora Hogwartu (nie umniejszając oczywiście obecnej Pani Dyrektor) oraz dwie książki opisujące życie Harry'ego. Charlie przeczytał obie książki dotyczące Potter'a i poza danymi chłopaka, reszta informacji była wyssana z palca. Syn państwa Weasley'ów spojrzał na zegarek i ziewnął. Dochodziła ósma więc za chwilę Ron zjawi się w pracy. Zgodnie z obietnicą daną Nicolett miał z nim porozmawiać. Gazetę zwinął i włożył pod pachę. Zastanawiając się czy Ron czytał już dzisiejszą prasę, opuścił pokój wesoło nucąc pod nosem tylko sobie znaną melodię.
-------------
Wena przychodzi, kiedy chce.
Zaległości na Waszych blogach nadrobię do końca tygodnia.
Dziękuję za wszystkie opinie. Są dla mnie bardzo cenne. :)