Ten rozdział dedykuję każdej osobie, która czyta mojego bloga i znajdzie czas na skomentowanie mojej twórczości. Jestem niesamowicie wdzięczna za każdy pojedynczy komentarz, który daje mi motywację do pisania. Bo wiem, że mam dla kogo pisać.
Dlatego proszę, jeśli czytasz to skomentuj.
Rozdział pisałam słuchając Shane Wirkes - House Practice
Przypominam o głosowaniu!
Moje Drabble to nr. 5
Drabble 3, kiedy Draco odbiera swojego syna z Peronu 9 i 3/4
-------------
Panna
Granger z przerażeniem w oczach spoglądała na Draco i Ashley. Z wyrazu ich
twarzy nie potrafiła odczytać absolutnie niczego, co chociaż w najmniejszym
stopniu wyjaśniłoby sytuację, w której się znalazła. A przecież musi być
logiczne wyjaśnienie!
- Nie, to nie możliwe. – odezwała
się pierwsza. – Przecież ślub, Jacob… Ashley, powiedz coś!
Hermiona wpatrywała się w
przyjaciółkę, która nie potrafiła wydobyć z siebie ani jednego słowa. Draco,
zrozumiał, że obowiązek wyjaśnienia wszystkiego spoczął na nim.
- Miona. – zaczął, ale dziewczyna w
ogóle nie zwracała na niego uwagi. – Granger! – krzyknął w stylu dawnego Draco. Poskutkowało, Hermiona od
razu spojrzała na niego. – Domyślam się jak to musi wyglądać ale to nie jest
tak. Uwierz mi.
- A jak? – zaskoczenie powoli
ustępowało i w emocjach dziewczyny powoli zaczynał dominować gniew. – Co
takiego musicie wszystkim powiedzieć?
- Hermiona – odezwała się w końcu
Ashley – ja tu przyszłam, żeby przekonać Draco, że nie musimy się dłużej
ukrywać.
- Dalej to nie wygląda najlepiej. –
odburknęła panna Granger. Młody Malfoy postanowił działać zdecydowanie.
- Przypatrz się nam uważnie!
Naprawdę wyglądamy Ci na parę ukrywających się kochanków?
Granger postanowiła zebrać myśli w
jedną uporządkowaną całość. Dopiero teraz zwróciła uwagę, że oni są do siebie w
pewnym sensie podobni. Oczy, włosy (chociaż włosy Draco były o wiele bardziej
ciemniejsze niż za czasów szkolnych) i rysy twarzy. Nawet w grymasie
niezadowolenia mieli taką samą minę. Ale to przecież niemożliwe! Draco jest
dziedzicem majątku rodziny cieszącej się czystą krwią od wielu, wielu pokoleń.
A Ashley nie jest nawet czarownicą.
- Draco, możesz mi dać czegoś
mocniejszego do picia? – zapytała Hermiona. – Na trzeźwo nie dam rady tego
zrozumieć.
Młody Malfoy uśmiechnął się do
dziewczyn. Już wiedział, że była Gryfonka domyśliła się prawdy. Podszedł do
barku i nalał do trzech szklanek Ognistej. Brązowooka prawie jedynym łykiem wypiła
bursztynowy napój i usiadła na fotelu, a Draco i Ashley na kanapie, naprzeciwko
niej. Za oknem zachodziło słońce, a w kominku trzaskał ogień. Hermiona
spojrzała na swoich towarzyszy.
- Na Merlina, jak ja mogłam nie
zauważyć, że wy jesteście do siebie tacy podobni. Macie takie samy oczy.
- Tylko ja jestem przystojniejszy.
Auuuu. – Młody Malfoy dostał łokciem między żebra od swojej starszej siostry.
- Draco, przestań się wygłupiać i
proszę was, opowiedzcie mi wszystko. Jak to jest możliwe?
- Dobra, siostra, kto zaczyna? Ty
czy ja?
- Może zacznę ja. – Ashley spojrzała
w oczy swojej przyjaciółki. – Widzisz, moja mama i Lucjusz, czyli mój ojciec,
rok po ślubie doczekali się pięknej i ukochanej córki, czytaj mnie. I nazwali
ją Gretel. Tak, kiedyś nazywałam się Gretel Malfoy. – dodała na widok
zdziwionej miny Hermiony. - Byłam oczkiem w głowie Lucjusza, córeczką tatusia i
tak dalej. Rodzice obsypywali mnie prezentami, zatrudniali najlepsze opiekunki.
Nie muszę mówić, że Lucjusz był już fanem
tego całego Lorda. Nikt jakoś nie zwrócił uwagi na to, że nie przejawiałam
żadnych umiejętności magicznych. Gdy miałam trzy lata urodził się mój
braciszek, który siedzi teraz obok mnie. Razem dorastaliśmy i bardzo dobrze się
dogadywaliśmy, wspólnie spędzaliśmy czas. Jakoś wtedy ten mentor Lucjusza znikł
ale on już nigdy się nie zmienił. Zawsze był zdania, że liczy się czystość krwi
ale później stało to się bardzo uciążliwe. Gdy Draco miał osiem lat i co chwilę
popisywał się jakimś nowym zaklęciem wyczarowanym z dziecinnej różdżki, ja
miałam jedenaście i podczas wakacji miał przyjść list z Hogwartu dla mnie. Gdy nadszedł
sierpień Lucjusz zaczął się zastanawiać dlaczego nic jeszcze nie przyszło, ale
mama uspokajała go i mówiła, że do rozpoczęcia roku szkolnego został jeszcze
miesiąc. Tydzień przed pierwszym września Lucjusz udał się do Hogwartu
porozmawiać z dyrektorem. To czego się tam dowiedział wstrząsnęło nim i
wywróciło uporządkowany świat do góry nogami. Chyba już się domyślasz, jaką
prawdę poznał Lucjusz?
- Że Gretel Malfoy jest charłakiem.
- Tak, to prawda. Jestem charłakiem.
Wyobrażasz sobie jaki to byłby wstyd i skandal gdyby ta tajemnica ujrzała
światło dzienne? Przynajmniej w mniemaniu mojego tatulka. I tak oto Lucjusz
uznał mnie za niegodną noszenie nazwiska rodziny arystokratycznej szczycącej
się swoim pochodzeniem. Dla niego byłam już tylko zdrajcą krwi. Znienawidził
mnie w ciągu tej jednej chwili, nie mógł znieść myśli, że jego córka nigdy nie
będzie prawdziwym czarodziejem, nie pójdzie do Hogwartu i nie trafi do Slytherinu.
A co to by było gdyby dowiedzieli się inni. Znienawidził mnie do tego stopnia,
że kazał mamie pozbyć się problemu, bo nie miał zamiaru brudzić sobie rąk moją
niegodną osobą. Nie obchodziło go co się ze mną stanie. Mama nigdy się ode mnie
nie odwróciła, poprosiła o pomoc Dumbledore’a. On umieścił mnie w domu swojej
dawnej uczennicy, która była już na emeryturze, i została moją przyszywaną
babcią. W ten sposób narodziła się Ashley Wilson.
- Pani Wilson? – zapytała Hermiona
bliska płaczu.
- Tak, przypadek chciał, że była
sąsiadką Twoich rodziców. Ojciec myślał, że mama pozbyła się mnie i mógł
spokojnie zająć się wpajać Draco swoje mądrości życiowe. Za wszelką cenę chciał
żeby jego syn nienawidził tak samo jak on mugoli, charłaków i innych niemagicznych
osób i stworzeń. Czyli tych, którzy według niego nie zasługiwali na chociaż
odrobinę tlenu do życia.
- Czekaj, ja o tym opowiem. – Draco spojrzał
na Hermionę. – Namieszałem nieźle
w Twoim życiu i teraz mogę Ci wszystko wyjaśnić. Gdy Gretel zniknęła z domu bardzo za nią tęskniłem, miałem osiem lat i nie rozumiałem wszystkiego. Ojciec to widział i nie podobało mu się to. Uczył mnie nienawidzić wszystkiego, co nie magiczne. Lucjusz po zniknięciu Gretel stał się jeszcze gorszy, nie potrafił już okazywać miłości ani mi ani matce. Rok po tych wydarzeniach mama powiedziała mi gdzie jest moja siotra i że możemy ją odwiedzać ale tylko w tajemnicy, nikt prócz naszej dwójki nie mógł o tym wiedzieć. Tak jak radziła mama słuchałem we wszystkim ojca, ale w głębi serca coraz bardziej go nienawidziłem. Pamiętasz jeszcze Goyle’a i Crabbe’a? – Hermiona kiwnęła głową na znak potwierdzenia. – Oni wcale nie byli moimi przyjaciółmi. Ich rodzice byli Śmierciożercami i podlegali mojemu ojcu, na jego polecenie ta dwójka udawała moich przyjaciół żeby tak naprawdę pilnować mnie.
w Twoim życiu i teraz mogę Ci wszystko wyjaśnić. Gdy Gretel zniknęła z domu bardzo za nią tęskniłem, miałem osiem lat i nie rozumiałem wszystkiego. Ojciec to widział i nie podobało mu się to. Uczył mnie nienawidzić wszystkiego, co nie magiczne. Lucjusz po zniknięciu Gretel stał się jeszcze gorszy, nie potrafił już okazywać miłości ani mi ani matce. Rok po tych wydarzeniach mama powiedziała mi gdzie jest moja siotra i że możemy ją odwiedzać ale tylko w tajemnicy, nikt prócz naszej dwójki nie mógł o tym wiedzieć. Tak jak radziła mama słuchałem we wszystkim ojca, ale w głębi serca coraz bardziej go nienawidziłem. Pamiętasz jeszcze Goyle’a i Crabbe’a? – Hermiona kiwnęła głową na znak potwierdzenia. – Oni wcale nie byli moimi przyjaciółmi. Ich rodzice byli Śmierciożercami i podlegali mojemu ojcu, na jego polecenie ta dwójka udawała moich przyjaciół żeby tak naprawdę pilnować mnie.
- Pilnować?
- Tak, żeby synek największego
Śmierciożercy w całej Anglii dawał przykład poprawnego
zachowania. – odpowiedział szczerze Draco. – Obserwowali mnie na każdym kroku i
o wszystkim informowali swoich rodziców a oni Lucjusza.
- Więc Twoje zachowanie było
udawane?
- Tak. Mówiłem i robiłem to, czego
ode mnie oczekiwali. Pomyślisz sobie, że byłem słaby skoro się nie zbuntowałem,
ale uwierz nie umiałem. Za każdy przejaw człowieczeństwa z mojej strony
największą karę ponosiła nasza matka. Ojciec obwiniał Narcyzę, że była dla mnie
za dobra więc jak tylko miał okazję katował ją Crucio. Jak tylko Harry pokonał
Sama Wiesz Kogo ograniczyłem kontakty z moim ojcem do niezbędnego minimum,
jedynie z matką utrzymuje kontakty.
- Na Merlina, ile wy wycierpieliście
w życiu. – po policzkach Hermiony spływały łzy.
- Łatwo nie było. – westchnął Draco.
– I sam zgotowałem Ci niezłe piekło w Twoim życiu. Cieszę się, że mogłem Ci
teraz wszystko wyjaśnić. Mogę mieć jedynie nadzieję, że po tym co usłyszałaś
nie odwrócisz się od nas.
- Zwariowaliście? Niby czemu
miałabym się od was odwrócić? Ashley kocham jak siostrę, znamy się od
dzieciństwa a Ciebie Draco… rozumiem, że robiłeś to wszystko żeby chronić swoją
mamę.
- Ta dziewczyna ma złote serce. –
siostra byłego Ślizgona uśmiechnęła się do Hermiony.
- Mam już ostatnie pytanie. Skoro
wojna skończyła się pięć lat temu to dlaczego tak długo ukrywaliście ten fakt
przed światem?
- Bo widzisz, dopiero dwa dni temu
Ministerstwo Magii schwytało ostatniego zwolennika Voldemorta. Nie mogłem
narazić mojej matki ani siostry na niebezpieczeństwo. Teraz mam całkowitą
pewność, że obie są bezpieczne i nic już im nie grozi.
***
Sześć szklanek Ognistej, dwie
herbaty i trzy godziny później, gdy Ashley poszła już do domu, Hermiona i Draco
wciąż zalegali na kanapie. Tylko zmienili pozycję. Młody Malfoy leżał od brzegu
i obejmował pannę Granger, która wtuliła się w niego. Chłopak delikatnie
głaskał jej ramię, co przyprawiało Hermionę o niekontrolowane bicie serca.
- To powiesz mi teraz o co chodziło
Ci z tymi kwiatami? – zapytał, gdy skończyli rozmawiać o ulubionych miejscach,
gdzie można spędzić wakacje. Była Gryfonka zarumieniła się i podziękowała w
myślach, że Draco tego nie zauważył. Zawsze mogła zgonić winę na ciepło bijące
od kominka.
- Może zacznę od początku. –
westchnęła. – O ile chcesz tego słuchać.
- Pewnie. Powiedziałem Ci przecież
wcześniej, że ten, kto Cię zasmucił będzie zbierał żeby z podłogi. –
odpowiedział a dziewczyna zachichotała. Oczywiście to wszystko przez wypity
alkohol.
- Desmonda poznałam kilka miesięcy
temu na zakupach. Dał mi swój numer komórki ale nigdy do niego nie zadzwoniłam.
Minęło trochę czasu i ponownie spotkałam go w sklepie. To było tuż przed wyjazdem
do Hogwartu. Pamiętam sprzeczałam się wtedy z Ginny, że to ja robię zakupy mimo
iż ona ma wolne następnego dnia. Podwiózł mnie wtedy do domu i przez calusieńką
drogę nadawał jak katarynka. Praktycznie nie wypowiedziałam ani słowa. Podczas
weekendu cały czas wydzwaniał na telefon domowy, zakupiony specjalnie dla
Ashley. I tu jest dobra pora na pytanie, skąd on zdobył ten numer. Nigdy mu go
nie podawałam a dodatkowo został on zastrzeżony.
- Zastrzeżony?
- To znaczy, że nie jest od dostępny
w książce telefonicznej, gdzie jest spis wszystkich telefonów domowych. –
wyjaśniła Hermiona.
- Ciekawe. – przyznał Draco. –
Przepraszam, że tak dopytuję ale nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Jeszcze
tak wiele mam do nauczenia się.
- Jeśli chcesz to pytaj. Kto jak kto
ale ja wiem o tym sporo.
- Będziesz moją prywatną korepetytorką?
– Draco mocniej przytulił Hermionę do siebie. – Podoba mi się to.
- Wracając do mojej opowieści. –
panna Granger podkreśliła każde słowo. Smok zaśmiał się cicho. – Przez cały
weekend Desmond wydzwaniał do nas do domu, Ginny była bliska rzucić na niego
jakiś urok. A jak wróciłam to przyszedł posłaniec z kwiatami. W całym tym
rozgardiaszu Ruda przekonała mnie, że to od Ciebie. Tak też powstał liścik i
gdy ja rozmawiałam z Desmondem przez telefon ona go wysłała. No a dziś
spotkałam go w centrum handlowym był tam ze swoją żoną, synem. Dodam, że jego
żona jest w ciąży.
- Słucham? – w tonie głosu chłopaka
Hermiona wyraźnie wyczuła zdenerwowanie. – Ma rodzinę i dalej szuka przygód na
boku. Przecież to jakaś imitacja prawdziwego mężczyzny. Jak można być takim
debilem, żeby zdradzać swoją żonę. I nie wspomnę o tym, że ma już dziecko a
drugie jest w drodze.
- Idealnie to ująłeś. – panna
Granger przyznała mu rację.
- Dochodzę do wniosku, że moja
przyszła żona będzie miała najlepszego męża na świecie.
- Chciałeś powiedzieć
najskromniejszego. – Hermiona ponownie zachichotała.
- To też.
- A dlaczego uważasz, że będziesz
najlepszym mężem na świecie?
- Po pierwsze będę nim ja. – była Gryfonka
teatralnie wywróciła oczami. – I to główny i najważniejszy powód. A po drugie
nigdy jej nie zdradzę, będę ją kochał z całego serca i niczego jej nie
zabraknie. I do granic możliwości będę rozpieszczał dzieci.
- Poważne plany snujesz na swoją
przyszłość.
- Kiedyś trzeba zacząć. Mam już
swoje lata, stałą pracę to mogę zacząć o tym myśleć. Wychowując się w domu
takim jak mój sporo się nauczyłem. Przede wszystkim chcę żeby moja rodzina była
szczęśliwa i czuła się bezpieczna. Nigdy nie pozwolę ich skrzywdzić. A Ty jak
widzisz swoją przyszłość?
- Chcę kiedyś mieć rodzinę, stworzyć
kochający dom. Chcę też odzyskać rodziców. Harry chyba Ci o nich opowiadał.
- Tak coś wspomniał. – przyznał Draco.
Gdzieś w środku czuł się odpowiedzialny za decyzję Hermiony. W końcu, gdyby nie
zagrożenie czające się ze strony Voldemorta i Śmierciożerów dziewczyna nie
musiałaby modyfikować pamięci swoich rodziców.
- I ja też nigdy nie pozwolę
skrzywdzić mojej rodziny. Wymyśliłam już nawet imię dla córki. Bianca.
- Ładne. – odpowiedział Draco. –
Mojego syna nazwę Scorpius. Szczerze nad imieniem dla córki jeszcze się nie
zastanawiałem.
- Chcesz mieć córkę?
- Pewnie, a to coś dziwnego?
- Oczywiście, że nie. Tylko z reguły
faceci wolą mieć synów.
- Szczerze, płeć dziecka jest mi
obojętna. Chcę żeby było zdrowe i żebym je miał z odpowiednią kobietą.
- Jeśli ja też mam być szczera to
nie spodziewałam się tego po Tobie. – Hermiona spojrzała na blondyna. – To wszystko
co mówisz jest takie dojrzałe i piękne. Niejedna kobieta marzy o tym żeby mieć
takiego partnera.
- Miło mi to słyszeć.
- Dobrze mi jest teraz. – panna
Granger odezwała się po pewnym czasie. Wciąż leżeli przytuleni, patrząc się w
ogień. Podczas trwającej błogiej ciszy brązowooka analizowała wszystko co
powiedział jej Malfoy. I musiała przyznać, że jest pod ogromnym wrażeniem jego
zmiany.
- Mi też. – przyznał Draco. –
Mógłbym tak leżeć godzinami.
- Tylko wiesz co, wracając do mojej
przyszłej rodziny to ja nie pozwolę żeby mój mąż rozpieszczał do granic
możliwości dzieci.
Draco uśmiechnął się pod nosem i
odpowiedział:
- Jakoś sobie z tym poradzimy.
kolejny rozdział jak zwykle świetny ;)) zrobiło się na moment tak słodko Dramionowo :D
OdpowiedzUsuńumieram z ciekawości kto jest kochankiem Ashley czy raczej Gretel.
Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam Twoich notek, mimo, że jestem z Tobą prawie od początku istnienia bloga. Zatem teraz nadrabiam i postaram się komentować każdą notkę, bo wiem jak to dla autora motywujące.
Poza tym podziwiam, że w miarę często dodajesz notki mimo, że studiujesz (jesteśmy prawie w równym wieku!) Życzę duuuużo weny i pozdrawiam,
Ana.
Może Desmond? O,o
UsuńA ja a ja mówiłam ! Mówiłam,że oni są rodzeństwem : ) czekam na następny
OdpowiedzUsuńHe i wszystko sie wyjaśniło :)
OdpowiedzUsuńRozdzial super i ta powazna rozmowa o przyszłej rodzinie :D
Pozdrawiam
Zgadłam :) Super rozdział !! Mam nadzieję , że Draco będzie już z Hermioną :) Czekam na kolejny rozdział i oczywiście miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńnieziemsko !! xD
OdpowiedzUsuńcudna jesteś ! opowiadanie też ;)
już bym chciała czytać następną część po prostu tak się wkręciłam w to opowiadanie ;p
naprawde super !!
WENY :*:*:*
pozdrawiam, Asiaaa
"- Tylko wiesz co, wracając do mojej przyszłej rodziny to ja nie pozwolę żeby mój mąż rozpieszczał do granic możliwości dzieci.
OdpowiedzUsuńDraco uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział:
- Jakoś sobie z tym poradzimy. "
Uwielbiam ten fragment:)
Świetny rozdział i czekam na kolejny
Ale fajny rozdział, taki słodziaśny, dobrze że Ashley i Draco to rodzeństwo uffff. Odetchnęłam. I dużo się dzieje między naszymi gołąbkami ;P Życzę weny i czekam na next.
OdpowiedzUsuńJejku końcówka najlepsza!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, chyba najlepszy wg mnie!!!
Wyszło cudownie!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
- Tylko wiesz co, wracając do mojej przyszłej rodziny to ja nie pozwolę żeby mój mąż rozpieszczał do granic możliwości dzieci.
OdpowiedzUsuńDraco uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział:
- Jakoś sobie z tym poradzimy. - świetne, naprawdę :)
Słowo daję, genialnie piszesz :) Chcę więcej, i więcej :)
No to życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)
Cudny rozdział. Wiedziałam, że Draco i Ashley to rodzeństwo. Rozmowa o planach na przyszłość genialna. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńCuuuuudny;*
OdpowiedzUsuń<3333333333333333
OdpowiedzUsuńMoja euforia po ostatni zdaniu :D
Ale to potem, najpierw dłuuga ocenka rozdziału :P
Rozdział = geniusz totalny, okropnie mi się spodobał <3
Matko nawet nie wiesz jak bardzo :3
Cieszę się, że Asley jednak okazała się taką jakby zaginioną siostrą Dracona. Nie przeżyłabym tego, gdyby okazało się, że są razem. Całe szczęście ujęłaś tym mą duszę i bardzo ale to wręcz ogromnie się z tego cieszę :3
Dramione 4ever. Amen! <3
Miałaś całkiem ekstra pomysł z wyjaśnieniem pochodzenia 'Gretel' :) Zwięźle i na temat to opisałaś i bardzo mi się spodobała ta historia. Mimo iż powinna wywołać u nas jakieś oburzenie itp. ale akurat w moim przypadku tak nie było :)
Fajnie wymyślone w dodatku już wszyscy Śmierciożercy zostali schwytani *.*
No a teraz fenomen, za który po prostu Cię kocham z całego serca! :D
Rozmowa Dracona i Herm na temat przyszłości... Matko wyszło Ci cudownie!
Kocham, kocham, kocham! <3
To takie słodkie jak opowiadali sobie nawzajem o planach na przyszłość. Założenie rodziny, wierność żonie/mężowi, fura (to od siebie dodałam xD) dzieci, które będą rozpieszczali... No po prostu cud, miód i malyna! <3
A końcówka chyba najlepsza <3:
" - Tylko wiesz co, wracając do mojej przyszłej rodziny to ja nie pozwolę żeby mój mąż rozpieszczał do granic możliwości dzieci.
Draco uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział:
- Jakoś sobie z tym poradzimy. "
O rajusiu uwielbiam! <3
Mogłabym ten fragment czytać godzinami! Dosłownie! :)
Cudnie Ci to wszystko wyszło, coś czuję, że na tym nie skończy się zaskakiwanie :D
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim! :*
Pozdrawiam serdecznie! :*
~ Pure - Blood Princess
P.S. - Nutka - cudna! <3 *.* Po za tym już po tytule podoba mi się nowa miniaturka Twojego autorstwa :D
Rodzeństwo, ło matko xD
OdpowiedzUsuńGenialny i zaskakujący rozdział :)
Pozdrawiam,
Lúthien ;*
Ostanie zdanie, cudo ♥ W ogóle cały rozdział jest boski :) Wiedziała, że Draco i Ashley to rodzeństwo, normalnie czułam to :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Rozdział boski,ale to żadna nowość:-)
OdpowiedzUsuńWchodzę, zeby zobaczyc czy moze jest miniaturka, a tu rodzial! Ale niespodzianka! I dzien staje sie lepszy:) Jak zwykle rozdział wspaniały, nie moge się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuń~Kam
Jeju *.* Tak słodko <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że są rodzeństwem! Wiedziałam! Ta poważna rozmowa o przyszłości ;3 Cudo!
Pozdrawiam,
Rose.
Ha! Wiedziałam, że Draco i Ash to nie para tylko rodzeństwo!
OdpowiedzUsuńNo i ta rozmowa Draco i Herm. Cudowna. Szczególnie fragmenty o dzieciach ;)
A ostatnie zdanie jest najlepsze ;)
OMG TO JEST TAKIE FDHXFCYDUSWUDYFUDIESUWERUFDICXZYDSU A TA KOŃCÓWKA OMG HCJDSYDFUCFDEWYUDFDSEW DZIEWCZYNO! TO JEST GENIALNE!!
OdpowiedzUsuńHa ha ha, końcówka świetna!! Szkoda tylko, że rozdział taki krótki... :(
OdpowiedzUsuńBlumelinda
OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo ;* Jak słodko ;************************************ Taki kochany Draco. Taki .. e.. przystojny, bogaty, cudowny, uczuciowy, o jezu no.. nie wiem czego mu brak w twoim opowiadaniu ?! Po prostu ideał. IDEAŁ ! A końcówka taka słodka ;3
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że to wszystko sobie wyjaśnili w tym rozdziale, a nie jakieś niepotrzebne kłótnie by z tego wynikły ;]
Pozdrawiam i życzę weny ;d
jakie to słodkie :-)
OdpowiedzUsuń:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
OdpowiedzUsuńUśmiecham się jak głupi do sera :D Tak mi się podobał ten rozdział :D I poprzedni też :D
Nie wiem co dalej pisać :D Więc już kończę :D mój jakże długi :D Wywód na temat rozdziału :D
Życzę weny i czasu na pisanie :D
Pozdrowienia, Vera :D
Cudowny rozdział!!! Ale końcówka mnie rozwaliła! Pisz szybko dalej,bo nie mogę doczekać się kolejnego! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lumos
Pięknie piszesz;d i właśnie takiej historii od dawna szukałam:)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część:)
Weny życzę:*
Namira
"-Jakoś sobie z tym poradzimy." - chyba najcudowniejsze zdanie w tym rozdziale :), aż mi sie ciepło na sercu zorbiło - kto by nie marzył o takim partnerze? Nie ma takiej osoby!
OdpowiedzUsuńDzisiaj wpadłam na Twojego bloga i juz go pochłonęłam w całości i czekma z niecierpliwościa na następny rozdział :)
http://four-shortbread-hearts.blogspot.com/p/libster.html
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Libster Award - Będę wdzięczna, jeśli do docenisz ;));***
fajny rozdziała :* już nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńWitaj, cieszę się, że znalazłam twojego bloga, bo czyta mi się go po prostu bosko <3 Uwielbiam Dramione, a tym bardziej takie które dzieje się poza murami zamku. Tyle już tam było powielanych schematów... To jest inne i bardzo mnie oczarowało. Z wielką ekscytacją nie będę czekać na nowy rozdział, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńOdkryłam Twojego bloga wczoraj wieczorem i przez dwa wieczory przeczytałam wszystkie notki jakie opublikowałaś. Piszesz naprawdę świetnie. Oby tak dalej. Uwielbiam Twoje opowiadanie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3 Jest inne, oryginalne i nie mam wrażenia że już gdzieś coś podobnego czytałam jak zdarzało mi się prz innych opowiadaniach typu Dramione. A, i miniaturki to genialny pomysł. : ) pozdrawiam, Sasha.
OdpowiedzUsuńGenialne... i to zakończenie! ah....
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały!!
Świetnie opisałaś historię Malfoy'ów - wyobraźnia nieziemska, nie powiem, że nie. Ale ja, to ja. Jak coś mi nie daje spokoju, to drążę temat - Ashley leżała z kimś w łóżku naga i mam wrażenie, że to był Malfoy, dam sobie palec uciąć! Mam nadzieję, że moje domysły są błędne i nie działa on na dwie strony, chociaż nawet to by nie mogło być możliwe prawda? :c. eh, przeraża mnie to :c. a może to Harry? :D. nie no, już koniec domysłów :D.
OdpowiedzUsuńJuż wspominałam wcześniej, że uwielbiam poglądy Dracona i najchętniej to w twoim opowiadaniu wcieliłabym się w Hermionę! :) ma dziewczyna szczęście i tak mi się podoba, że wreszcie w tym większym stopniu się do niego przekonała! :)
Zou.
obawiałam się tego rozdziału , ale wszystko skończyło się dobrze , nawet bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńJ.
Superowe zakończenie :D
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko tyle:
OdpowiedzUsuńIdealna końcówka ❤