-
Jamie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak dobrze Ci się układa.
Hermiona pomagała ciężarnej kobiecie
pakować ubrania do niewielkiej skórzanej torby.
- Sama jeszcze nie mogę w to
uwierzyć. Moje życie wygląda teraz całkiem inaczej, obróciło się o sto osiemdziesiąt
stopni. I szczerze przyznam, że bardzo mi to odpowiada. Teraz, kiedy nie jestem
własnością Desmonda, mogę sama decydować o swoim życiu. Udało mi się odnowić
kontakt z moją ciotką.
- To świetnie, przeprowadzka dobrze
wam zrobi. Chociaż będę tęsknić za wami.
- Oxford to nie koniec świata. Mam
nadzieję, że będziemy się regularnie widywać. Prawda jest taka, że bez Ciebie i
Ginny moje życie dalej toczyłoby się tym samym rytmem. To dzięki wam odzyskałam
życie bez strachu.
- Jamie, ta siła zawsze była w
Tobie. Jestem pod wrażeniem, bo jesteś naprawdę silną kobietą. Wywalczyłaś to
dla siebie i swoich dzieci. A Desmond...odzywa się? – Hermiona nie przyznała
się do niemiłego spotkania z mężczyzną. Nie chciała dodatkowo martwić jego
żony.
- Nie. I dobrze. Mój adwokat
załatwiła wszystkie sprawy, ja nie muszę się nim przejmować.
- Masz rację, jedno zmartwienie
mniej.
- Chciałaś powiedzieć, najważniejsze
zmartwienie. – zaśmiała się Jamie. – Co zrobisz z mieszkaniem? Masz zamiar je
wynająć?
- Raczej sama w nim zamieszkam.
Widzisz, po Nowym Roku Ginny wprowadza się do swojego chłopaka, Ashley za
niecałe dwa miesiące wychodzi za mąż, więc i ona zamieszka ze swoim mężem. Mnie
nie będzie stać na opłacanie czynszu za wynajem domu.
- Mogę o coś zapytać?
- Pewnie.
- Ginny wspominała, że masz wciąż
dom Twoich rodziców. Dlaczego w nim nie zamieszkasz?
- Nie potrafię. Moi rodzice... oni
zaginęli na wycieczce w Australii. Poświęciłam kilka lat na ich poszukiwania,
ale bezskutecznie. Poruszyłam niebo i ziemię. Uważam to za największa porażkę
mojego życia i zwyczajnie ten dom ma w sobie za dużo wspomnień. Tak naprawdę to
już o nim zapomniałam, stoi pusty od kilku lat. Ale z drugiej strony nie mogę
się przemóc aby go sprzedać. I błędne koło się zatacza.
- Przykro mi bardzo, że tak dobra
osoba, jak Ty doświadczyła w życiu takiej strasznej straty.
- Niestety, widocznie tak musiało
być. Lepiej Ty mi powiedz o swojej pracy w Oxfordzie.
- Będę księgową. Mój szef jest na
tyle wyrozumiały, że pozwolił mi pracować w domu. W mojej sytuacji to najlepsze
rozwiązanie. Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz. W ogóle, co robisz w Święta?
- Spędzam je z rodziną Ginny. To już
taka tradycja.
- Twój chłopak też tam będzie? -
zapytała Jamie.
- Gdybym go miała, to pewnie by był.
- A ten blondyn? Draco? Dobrze
pamiętam?
- To nie jest mój chłopak.
Przyjaźnimy się, chyba.
- W takim razie przepraszam, nie
wiedziałam. Wydawało mi się, że jesteście parą.
- Każdy tak mówi. - przyznała
Hermiona. - Prawda jest zupełnie inna. Widzisz my znamy się od bardzo dawna, w
zasadzie od dzieciństwa. Może będzie to dla Ciebie dziwne, ale wtedy byliśmy
wrogami. Potem po szkole kilka lat się nie widzieliśmy. Tak naprawdę, dopiero
zaczynamy się poznawać. Nie wiem, czy mogę mu zaufać, bo wiem jaki był kiedyś.
- Kiedyś. - podsumowała Jamie. -
Teraz chyba już taki nie jest?
- Nie, ale jeszcze troszkę minie
czasu aż zaufam mu całkowicie.
- Masz rację, zaufanie to bardzo
ważna rzecz. Mam szczerą nadzieję, że będziecie kiedyś razem. Widziałam jak on
na Ciebie patrzy. Z taką czułością i troską.
- Też zaczynam to dostrzegać, ale
muszę być całkowicie pewna, że Draco naprawdę się zmienił. Jeśli nie będę mieć
tej pewności nigdy nie zwiążę mojej przyszłości z nim. Mam już za sobą nieudany
związek z bratem Ginny. Obiecałam sobie, że mój następny partner będzie już tym
jedynym i ostatnim.
- Czyli Draco jest na szczycie
listy?
- Można tak powiedzieć. - zaśmiała
się Hermiona. - Ma wszystko czego szukam w facecie - intelekt, zainteresowania,
no i jest przystojny. Ale musi sobie zapracować na moje zaufanie.
- Będę mocno za was trzymać kciuki.
Mam nadzieję, że niedługo dostanę zaproszenie na ślub.
- Prędzej na ślub Ginny niż mój. Tylko
patrzeć jak Blaise oświadczy się jej. - Hermiona zerknęła na zegarek, wiszący
na ścianie. - Ojej, zasiedziałam się. Wieczorem jadę do rodziców Ginny, a
jeszcze nie jestem spakowana. Gdy tylko dotrzesz do Oxfordu, daj mi znać. Będę
spokojniejsza.
- Obiecuję!
***
Hermiona Granger siedziała w swojej
sypialni na podłodze i poszukiwała odpowiednich ubrań, które zabierze ze sobą
do Weasley'ów. Spakowała już piżamę, sukienkę na świąteczną kolację, kilka
koszulek, ciepły sweter, spodnie i legginsy. Do tego, na górę, dorzuciła
bieliznę. Zostało jej tylko skompletować kosmetyczkę i była gotowa do wyjazdu. Planowała
skorzystać z teleportacji. Nie przepadała za tym sposobem podróżowania, ale to
była najszybsza metoda na przemieszczanie się z punktu A do punktu B. Gdy
wkładała ręcznik do torby usłyszała odgłos towarzyszący teleportacji, a po
chwili pukanie do drzwi.
- Cześć, Pięknoto. - Draco nie
czekając na magiczne "proszę" wszedł do jej sypialni.
- Czy Ty właśnie teleportowałeś się
wprost do naszego domu?
- Dokładnie. - podszedł do niej i
złożył na jej ustach namiętny i cholernie krótki pocałunek. - Wiesz jak zimno
jest na dworze? Śnieg pada od dobrych trzech godzin i nie wygląda na to, że
szybko przestanie.
- A no, faktycznie. - Hermiona
wyjrzała przez okno. Jakoś nie potrafiła zebrać myśli. Ciekawe dlaczego? -
Chcesz coś gorącego do picia?
- Nie, dzięki. Wpadłem tylko na
chwilę. Chciałem zdążyć przed Twoim wyjazdem do Weasley'ów. - blondyn czuł się
bardzo swobodnie i zaległ na łóżku byłej Gryfonki.
- Wygodnie Ci?
- Nie bardzo. Ale możesz do mnie
dołączyć. Będzie idealnie.
- Chciałbyś. - Hermiona miała wielką
ochotę położyć sie obok niego, ale postanowiła chwilkę sie podroczyć.
- Pewnie, że bym chciał. - Draco
wyciągnął w jej stronę rękę. - Chodź, nie daj się prosić.
Dziewczyna wiedziała. że nie powinna
tak szybko i łatwo mu ulegać, ale nic na to nie poradziła. Nie mogła
powstrzymać się przed jego dotykiem, który wręcz ubóstwiała. A jej ciało ciągle
chciało więcej. Była Gryfonka położyła się obok niego, wcześniej zgarniając
koc, który leżał na szafce. Leżeli wtuleni w siebie, pod kocem, dobre
dwadzieścia minut nie odzywając sie do siebie ani jednym słowem. Bo i po co?
Słowa były tu zbędne. Każde z nich delektowało się tą chwilą, która mogłaby
trwać wiecznie. Hermiona rozmyślała o tym, że czuje się przy nim jak w niebie,
ale z drugiej strony bardzo bała się zranienia. Nie potrafiła zaufać mu do
końca. Jeszcze nie teraz. Draco natomiast myślał o tym, jak wielkie szczęście w
zyciu go spotkało. Cieszył się niezmiernie, że to Hermiona skradła mu serce.
Był tego absolutnie pewny. Kochał ją najbardziej na świecie i juz niedługo
powie jej to.
- O której masz być u Weasley'ów. -
Draco przerwał ciszę.
- Nie umawiałam się na konkretną
godzinę. Powiedziałam, że będę pod wieczór.
- Jak chcesz mogę Cię tam odwieść.
Ostatnio jakoś polubiłem jeszcze bardziej jazdę samochodem. Chyba przez ten
głupi zakład.
- Nie, dziękuję. Skorzystam z
teleportacji. A może Ty też spędzisz tam Święta?
- Bardzo Ci dziękuję za tę
propozycję, ale już obiecałem mojej matce, że spędzę Święta z nią. Przechodzi
teraz trudny okres. Nie mówiłem o tym wcześniej, ale moja matka zdecydowała się
odejść od Lucjusza.
- Naprawdę? - Hermiona była
zaskoczona ta informacją. - Jak ona to znosi?
- Z dnia na dzień coraz lepiej,
chociaż miewa jeszcze napady płaczu.
- A Twój ojciec?
- Nie wiem i szczerze mówiąc mało
mnie to obchodzi. Nie rozmawiałem z nim od dobrych czterech lat, kiedy to
próbował wymusić na mnie zaręczyny z tym pustakiem, Astorią Greengrass.
- Przecież Astoria to niezła
"sztuka". Poza tym to Ślizgonka.
-Pfff, proszę Cię. Mi podobają się
Gryfonki.
- Wszystkie?
- Tylko jedna.
- A znam ją?
- Czy znasz to nie wiem, ale mówię
Ci takiej dziewczyny to ze świecą szukać.
- Szczęściara z niej.
- Ze mnie jest większy szczęściarz,
bo wybaczyła mi wszystko. Tylko nie wiem, czy ona odwzajemnia moje uczucia?
- Nie pytałeś jej o to jeszcze?
- Nie, chcę zrobić to w odpowiednim
momencie. Tymczasem chcę zapytać o coś innego. Hermiona, czy po Nowym Roku
znajdziesz wolny wieczór, żeby zjeść kolację ze mną i Narcyzą?
- Z Twoją mamą?
- A znasz inną Narcyzę? Chce Cie
poznać, bo do tej pory jakoś nie było dobrej okazji.
- Czekaj... - Hermiona wsparła się
na łokciu, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Jakby liczyła, że dowie się z nich
więcej. - Czy Ty powiedziałeś jej o mnie, o nas...?
- Dokładnie tak.
- I co ona na to?
- Pytała się kiedy sprezentujemy jej
wnuka.
- Serio pytam! - Hermiona dała Draco
kuksańca między żebra.
- To mówię, wredoto! Cieszy się, że
jestem szczęśliwy i chce Cię poznać. Na Twoim miejscu bym uważał. Oddała do czyszczenia
rodowy pierścień, który nosiła każda Pani Malfoy.
- Ależ Ty jesteś zabawny. Tylko, że
ja nie widzę w tym powodów do żartów.
- Kto powiedział, że ja żartuję? Ale
nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Co z tą kolacją?
- Dobrze, zgadzam się. - odpowiedziała
Hermiona po krótkim namyśle. Mam
nadzieję, że nie będę tego żałować, dodała już w myślach.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. -
Draco ucałował jej dłoń. - Muszę uciekać, przed końcem roku w Ministerstwie
mamy zawsze młyn.
- Wiem, Ginny wczoraj mi mówiła, że
Blaise prawie tam nocuje.
- No właśnie, całe szczęście, że od
stycznia dołączy do nas Potter. Zawsze to jedna osoba więcej do pomocy. Do tego
czasu tonę w raportach. Minister wymyślił sobie, że musimy przejrzeć wszystkie
miesięczne raporty, a potem opracować jeden duży na koniec roku.
- Dasz sobie radę, jeśli chcesz mogę
Ci pomóc.
- Tak, na pewno. Ty sama
przepracowujesz się, nie ma takiej opcji żebyś mi pomagała. Przez święta musisz
odpocząć. Zero pracy, dobrze?
- Dobrze, Pani Weasley i tak nie
pozwala nikomu pracować w Święta. Wolno nam tylko jeść i odpoczywać.
- I prawidłowo. Miło mi się z Tobą
leży, ale jak zaraz nie pojawię się w Ministerstwie to Blaise mnie zabije. On
tam siedzi od rana.
- A Ty się tak obijasz?
- Wypraszam sobie. - Draco pocałował
ją w czoło. - Uciekam.
- Kiedy teraz się zobaczymy?
- Chyba dopiero po Świętach. -
odpowiedział Draco, zakładając zimową kurtkę. - Kiedy wracasz do Londynu?
- W pierwszy dzień stycznia, jakoś
wieczorem.
- Przyjadę po Ciebie, dobrze? A potem
pojedziemy w jakieś fajne miejsce.
- A nie możemy się tam teleportować?
- Nie, bo tam jest dużo mugoli.
Bezpieczniej będzie wtopić się w tłum.
- Powiesz mi co to za miejsce?
- Zapomnij.
- Draco! - Hermiona zwinnym susem
znalazła się obok niego. - Powiedz mi!
- Nie ma mowy, to będzie
niespodzianka. A tymczasem życzę Ci Wesołych Świąt, Słoneczko. Prezent
dostaniesz jak się spotkamy następnym razem.
- Jaki prezent?
- Niespodzianka. - pocałował ją w
usta i po chwili już go nie było.
***
Święta Bożego Narodzenia to bez
wątpienia najpiękniejszy czas w roku. Atmosferę Świąt widać na każdym kroku.
Sprzedawcy ozdabiają witryny swoich sklepów choinkami, bombkami, prezentami i
aniołkami. Wszyscy chodzą uśmiechnięci, a nawet niektóre osoby nucą pod nosem
kolędy. Pogoda również sprzyjała świątecznym przygotowaniom, bo cała Wielka
Brytania pokryta była grubą warstwą białego puchu. Z takiej aury szczególnie
były zadowolone dzieci, które bawiły się w najlepsze - lepiły bałwany, rzucały
się śnieżkami i zjeżdżały na sankach. Natomiast dorośli wykorzystywali ten czas
na przygotowywanie świątecznych dań. Do grona tych osób należała także Hermiona
Granger. Była Gryfonka od kilku dni przebywała w Norze i wspólnie z Panią
Weasley nie wychodziły z kuchni. W całym domu unosił się pyszny aromat domowych
potraw, które będą królowały na jutrzejszej świątecznej kolacji - pieczony
indyk, pieczona kaczka i gęś z ziemniaczkami, kapustą, brukselką, pietruszką
oraz parówki w cieście. Dodatkowo na deser obie panie przygotowały sześć
różnych ciast. Również Ginny udzielił się świąteczny nastrój i pomagała w
kuchni.
- Ginevro Weasley! Jeśli jeszcze raz
przyłapie Cię na podjadaniu świątecznych dań, rzucę na nie zaklęcie ochronne!
- Mamo! Jak możesz?
To tyle jeśli chodzi o zaangażowanie
Rudej w kuchni.
***
- Wiesz, czuję się dokładnie tak
samo, jak chodziłyśmy do Hogwartu.
Hermiona i Ginny siedziały w
sypialni, którą kiedyś zajmowała najmłodsza córka Weasley'ów. Dochodziła
dwudziesta trzecia, a one wciąż nie spały tylko siedziały na łóżku i
rozmawiały. Jutro czekała ich świąteczna kolacja Bożonarodzeniowa.
- Podzielam Twoje zdanie. -
przytaknęła Ruda. - Jest cudownie, tak bezpiecznie i błogo.
- Ginny, mogę Cię o coś zapytać? -
odezwała się po chwili panna Granger.
- Jasne, pytaj.
- Słyszałaś coś na temat rodowych
pierścieni, przekazywanych z pokolenia na pokolenie?
- Co nieco słyszałam. Nie zawsze
jest to pierścień. Czasem takim rodowym cacuszkiem może być łańcuszek lub
bransoletka. Zawsze kobieta przekazuje taką rodzinną pamiątkę wybrance serca
swojego syna. Krótko mówiąc, dostaje ja kobieta, która wchodzi do rodziny. W
dawnych czasach to był bardzo popularny sposób okazywanie akceptacji i
błogosławieństwa dla przyszłych małżonków. Obecnie ta tradycja zanika, chociaż
najstarsze rody czarodziejów lubią dbać o takie szczegóły.
- Ach, rozumiem. Dziękuję za
wyjaśnienie.
- Właściwie to czemu o to pytasz?
- Po Nowym Roku mam zjeść kolację z
Narcyzą i Draco. On sobie żartuje, że jego mama oddała do czyszczenia rodzinny
pierścionek.
- Skąd wiesz, że żartuje?
- Nie wiem, taką mam nadzieję. Mnie
naprawdę zaczyna to denerwować. Raz gada, że mu zależy a za chwilę sobie
żartuje. Mógłby się w końcu zdecydować, czego chce.
- A Ty wiesz czego chcesz?
- Nie wiem. - odpowiedziała po
chwili Hermiona.
- Więc jakim prawem wymagasz, żeby
to on wiedział? Sama najpierw określ czego chcesz a potem wymagaj tego od
innych. Z facetami to jak z dziećmi. Albo i jeszcze gorzej. Im trzeba wszystko
podstawić pod nos, bo inaczej są gotowi zabłądzić we mgle. Odpowiedź sobie na
jedno pytanie - zależy Ci na nim? Jeśli tak to sama zawalcz o swoje szczęście.
- To mam mu pokazać, że mi zależy?
Chyba facet powinien zacząć się starać jako pierwszy.
- W zamierzchłych czasach tak było,
ale czasy się zmieniły. Wiem, że nie ufasz mu w stu procentach, ale mam
przeczucie, że z czasem to się zmieni. Poza tym widać, z daleka, że mu zależy
na Tobie i podobasz mu się. Blaise mówi, że dawno nie widział go tak
szczęśliwego. Jeśli naprawdę coś do niego czujesz to zaryzykuj. Nigdy się nie
dowiesz czy było warto, dopóki nie spróbujesz.
- Tak długo byłam sama, że
przestałam wierzyć w prawdziwą miłość. I to jeszcze z Draco.
- Los bywa przewrotny. Kto by
pomyślał, że rozstanę się z Harrym i zwiążę się z Balisem.
- To prawda.
- A obawy będą zawsze. tak to już
jest jak się kogoś kocha.
- Po pierwsze nie powiedziałam, że
go kocham. A po drugie nie chcę już o nim rozmawiać. Każdy mi powtarza, że do
siebie pasujemy.
- No bo to praw...
- Skończ! Chociaż Ty. - zaśmiała się
Hermiona.
- Miona, ja po prostu chciałabym
żebyś była szczęśliwa. Zasługujesz na to jak nikt inny.
- Wiesz, co sprawi, że będę
szczęśliwa?
- Co takiego, słucham?
- Jak pójdziemy spać. Padam na
ryjek.
- I ja. spisz u mnie, jak za dawnych
czasów?
- Oczywiście. Masz jeszcze ten
puchaty kocyk w złote znicze?
***
Rano Hermiona wstała wcześniej, jak
to zawsze bywało. Ginny smacznie pomrukiwała przez sen. Panna Granger założyła
ciepły szlafrok i zeszła na dół, do kuchni, gdzie dochodził cudowny zapach
świeżych tostów.
- O, Hermionko, już wstałaś! -
ucieszyła się pani Weasley. - Zobacz, kto do nas przyjechał z samego rana.
Była Gryfonka dopiero teraz
zauważyła, że w rogu kuchni, przy lodówce, stał jej szkolny przyjaciel.
- Cześć, Mionka!
- Cześć, Ron.
Granger jeszcze długo zastanawiała
się czemu poczuła się dziwnie widząc Rona. I czemu tak strasznie zatęskniła za
Draco.
***
Draco od dziesięciu minut próbował
ignorować sowę, która dobijała się do okna jego sypialni. Wczoraj późno położył
się i dziś miał zamiar to odespać, przed świąteczną kolacją. Niestety, złośliwe
ptaszysko pokrzyżowało mu plany. Gdy już miał pewność, że nie zaśnie, wstał i
podszedł do okna. Lodowaty wiatr wpadł do pokoju, wywołując u niego gęsią
skórkę. Sowa zostawiła list na łóżku i natychmiast wyleciała. Chłopak zamknął dokładnie
okno i rozpakował kopertę. W środku był mały skrawek pergaminu. Po przeczytaniu
jednego zdania jego serce zabiło mocniej. Z mieszkanką ekscytacji i strachu wybiegł
z sypialni.
--------------
Witajcie! W końcu, udało mi się znaleźć czas i przepisać wszystko z kartek na komputer. Dziękuję za wasze wsparcie! Jesteście cudowne! :)
Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCiekawe co było w liście...
Czekam na następne rozdziały:)
Pozdrawiam
Nikola
Ty draniu! To była bardzo DŁUUUUUUUUUUUGA przerwa z rozdziałami.
OdpowiedzUsuńRozdział MEGA!
Czekam.
Nie każ czekać na następny rozdział tak długo.
~Oliwia
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńNo ale rozdział świetny :) nie mogę się doczekać kiedy będzie następny, może zdradzisz choć przybliżoną datę? :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zapraszam na nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com
Doczekałam się ! Genialny rozdział, czekam na kolejny i mam nadzieje ze pojawi się jak najszybciej ! :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co takiego przeczytał. :) Wspaniały rozdział, zresztą jak każdy. Życzę weny i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńświetny!!! <3
OdpowiedzUsuńJAKO MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?!?!?
z niecierpliwością czekam na następny ;***
Opisałaś święta, i tak nagle zachciałam, żeby te święta już serio były ;(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Pozdrawiam,
L. ;*
Genialny! Tylko wredoto musiałaś przerwać w takim momencie? :) Czekam na kolejny i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńWszystko Ci wybaczę, ale błagam o nowy rozdział możliwie jak najszybciej, bo konam z ciekawości. Draco i Hermiona są cudowni. Normalnie mogłabym o nich czytać bez przerwy. Astoria jeszcze nic nie zrobiła, a już mam ochotę ją ukatrupić na samą myśl, że może coś zniszczyć. Rozdział wyszedł Ci super i z nie mniejszą niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Ty wredoto jak mogłaś!!! Taki moment a ty przerywasz. Udusiłabym Cię , ale za bardzo brakowałoby mi Ciebie i Twoich opowiadań. Kocham Cię. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Weny!!!
OdpowiedzUsuń~Alex~
PS: Tylko mi się nie przepracuj.
Foch, jak można w takim momencie przerwać !
OdpowiedzUsuńOszalałaś czy co ?
Tak się nie robi !
Rozdział Genialny !
Świetny rozdział :D Popieram poprzedniczki, przerwać w takim momencie ... :)
OdpowiedzUsuńCudowny cudowny, tylko dlaczego tak późno? Nie rób nam tego więcej, błagam!
OdpowiedzUsuńDramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Vanillia :*
No ludzie, w takim momencie?! Hahah zaraz normalnie nie wytrzymam :D Rozdział super, fajnie oddałaś magię świąt, aż sama zatęskniłam za świętami :) Draco i Hermiona są przesłodcy, uwielbiam to! :)
OdpowiedzUsuńOgromne dzięki za dodanie nowego rozdziału, nawet nie wiesz, jak mi poprawiłaś humor! :) Dawaj szybko nowy, bo umieram z ciekawości :p Pozdrawiam, Ania :*
Świetny
OdpowiedzUsuńUff.. Przez wakacje narobiłam zaległości, ale na szczęście u Ciebie tylko jeden rozdział xD No i parę miniaturek ale mniejsza XD
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba! *.*
Oo ;3 Czyżby Cyzia chciała mieć Hermionę jako synową? *.*
Pozdrawiam i weny,
Kaja
PS Zapraszam jeszcze dzisiaj w nocy, albo w tym tygodniu na nowe opowiadanie na blogu, gdzie pisałam "Zakazaną" ;)
Świetne , ciekawe co było w liście , kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny . :* ♥
Super rozdział :) Jestem ciekawa co jest w liściku :) Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję :*
Nevaeh Black
Jesteś boska! Uwielbiam takie zakończenia.Bardzo mnie ciekawi co było w liście.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Życzę dużo dużo weny:)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, znowu podsyciłaś moją ciekawość ostatnim akapitem… więc będę niecierpliwie czekać na dalszy ciąg.
Mam nadzieję, że za niedługo zacznie się między Herm i Draco bardziej na poważnie, bo widać że obydwoje coraz bardziej się angażują w ten związek ;)
Pozdrawiam
kurczee dalej jestem ciekawa o co chodziło z tą Astorią i jakie tak naprawde ma plany Draco, mam nadzieję, że kocha szczerze Hermione i będzie miedzy nimi ok :) pozdrawiam i zapraszam do mnie http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńna bank od Hermiony
OdpowiedzUsuńmam jakieś dziwne przeczucie że dostał list od Astorii o tym ze jest ona z nim w ciązy ;> błagam nie karz czekać na następny rozdział znów tak długo ! ;)
OdpowiedzUsuńTy Ty Ty... JAK MOGŁAŚ?!?!?!
OdpowiedzUsuńTak się nie robi.
Pisz szybciutko nowy rozdział :P
Amethys
super rozdzial! dasz znac o kolejnym na emaila? ania.faltynowicz@op.pl Dzieki i weny zycze! Ania
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWeny życzę i czekam na nn ;)
Zapraszam na: http://thetwilightsaga-forever.blogspot.com
Kocham <3 Od początku jest polecam blog też z Draco...http://marin-i-draco-prawdziwa-milosc.blogspot.com/ Wpadnij...<3
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!!!
Awww ! Nareszcie ! <3 Nieee, to nie może być dziecko Draco ! :( ugh, czekam na nn ! <3
OdpowiedzUsuń? Paulaaa
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJejku... Nie było mnie tu tyle czasu.. Wstyd mi niesamowicie! Ogromnie przepraszam, nie sądziłam, że aż tak zaniedbałam komentowanie!
OdpowiedzUsuńRozdział to istne cudeńko! Lekki i przyjemny, oraz bardzo syty! Moja ciekawość została zaspokojona, jak na razie! Wciąż niesamowicie interesuję mnie, co będzie dalej!
Uwielbiam twoje opowiadanie, to istna perła w oceanie! :)
Pozdrawiam i weny!
Charlotte Petrova
---------------------
charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
dramione-wymiana.blogspot.com
I tu przejawiają się plusy nie czytania rozdziałów od kilku miesięcy - zamiast z niecierpliwieniem czekać na następny rozdział, on już jest napisany, teraz wystarczy tylko kliknąć na niego XD
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, co w tym liście było, że Draco tak zareagował :D